Ciekawy temat, nie powiem
Dobrze mi się fuksnęło, że jakoś w końcu trafiłem (po półtora roku
)
Miałem kilku Mistrzów, najlepszy, jeżeli zdarzyło mi się u niego grać lub mieć go w swojej drużynie robił to prześwietnie -dobre opisy, mało turlania, bardzo dobre podejście do życia w
"innym świecie" - sesje u niego zapamiętam chyba na zawsze - potrafiły trwać do 7-8 godzin
a graliśmy tylko w dwie osoby
Nigdy nikt nie czuł się zmęczony i nie mogłem doczekać się następnej części. Grając nawet wieśniakiem potrafił zrobić furorę i być bohaterem dla niewiast
.Inna sprawa, ze koleś żył właściwie fantasy (tylko to prowadził) - w dzień grał w M&M i Angband'a (czy jakoś tak - ogólnie wielbił rogaliki) a w nocy prowadził sesyjki
Najgorszego raczej nie pamiętam, wszyscy byli na dobrym poziomie, mogę tu chyba wspomnieć jednego, który zrobił karty do W:M dla pięciu osób i nie pojawił się na sesji :/
Ja jako mistrz
Nie potrafię się ocenić - właściwie prowadziłem tylko jedną kampanię w życiu, ale trwała równo rok.
Często w tym wszystkim się gubiłem i miałem problemy z pamięcią, zwłaszcza, że chyba tylko sesja wstępna była zaplanowana.
Klimat nie zawsze wychodził, czasami z mojej winy, czasami z winy graczy.
Opisy- czasami kulały, innym razem uważałem je za udane -zależy ile Frodo hobbickiej używki dostarczył, ale z perspektywy czasu sesje bardziej udane wychodziły przy pomocy samej kawy.