Ból przeszywał go niemiłosiernie. Miejsce, gdzie czarny pocisk wbił się w nogę elfa zdawało się pulsować, sącząc delikatną strużkę krwi. Samphenion postanowił zostawić strzałę na miejscu, gdyż wyjęcie drzewca mogło skutkować powiększeniem rany i obfitości krwotoku. - Kurwa… ! - wycedził przez zęby. – No zabije cię za to ty suczy synu!
Półelf skupił myśli na drugim łuczniku. Oparł się pewniej na prawej nodze. Nałożył strzałę. Łuk znów stęknął delikatnie. Grot skierowany w przeciwnika. Samphenion opanował przyspieszony oddech i zacisnął zęby. Wypuścił pocisk, po czym nie patrząc, czy ten w ogóle trafił, pochylił się, by skontrolować stan swojej nogi. Miał ochotę się położyć i pokrzyczeć, ale wiedział, że musi się skupić i opanować, aby w razie niebezpieczeństwa być w stanie pomóc towarzyszom.
__________________ Oto jest pięść moja, zna ją świata ćwierć! Kto ją ujrzy z bliska, ujrzy swoją śmierć!
Ostatnio edytowane przez Samphenion : 16-01-2011 o 10:25.
|