Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-01-2011, 19:15   #11
JanPolak
 
JanPolak's Avatar
 
Reputacja: 1 JanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemuJanPolak to imię znane każdemu
Kapitan Bright załatwił im pokoje. Pod takim dowódcą to aż chce się służyć, jak tak dba o załogę! Piotrek rzecz jasna skorzystał. Na codzień sypiał na strychu stajni - można się było wdrapać po palmie i jak się było bardzo cicho, to konie się nie płoszyły. W każdym razie pokój z łóżkiem i w ogóle był rarytasem. Z kupnem jedzenia i picia było gorzej, bo w sakiewce została mu tylko dziura. Bumelował więc w sali karczemnej podglądając ludzi. Ten i ów mieli pękate trzosy, których niezbyt pilnowali, w innym dniu spróbowałby je gwizdnąć, ale nie dziś. Dziś (a właściwie jutro) wypływał na wyprawę po niewyobrażalne skarby i nie będzie się zniżał do gwizdania sakiewek w tawernie. Szczęście dopisało chłopakowi, gdy jeden z nowych marynarzy Brighta strasznie się spił i wdał w bójkę. Piotrek wykorzystał to, kradnąc z jego stolika niedojedzoną kolację i pół butelki trunku. W końcu towarzysze powinni się dzielić!

Pokrzepiony posiłkiem udał się do pokoju. Zamknął drzwi i okiennice i z rozpędu wskoczył na prawdziwe łóżko, rozkoszując się miękkością materaca. Chwilę się powiercił, po czym schował swój marynarski worek pod poduszkę i zasnął. Klucz Brighta miał schowany głęboko i bezpiecznie (i nie, nie tam, gdzie czytelnik się domyśla).

Rankiem wczesne słońce oświetlało ulice Tortugi. Ulicami biegł Piotrek jednocześnie gryząc nektarynę i uciekając przed grubym straganiarzem krzyczącym coś o małych złodziejach. Wreszcie zgubił go w alejkach.
- I co się wściekasz? - mruknął, wypluwając pestkę - Była mała i prawie nie soczysta.
Być może z tego powodu odłożył konsumpcję dwóch kolejnych nektaryn schowanych za pazuchą. Skierował swe kroki ku nabrzeżu.

Byłem dzikim włóczęgą przez tak wiele dni,
Przepuściłem pieniądze na dziwki i gin.
Dzisiaj wracam do domu, pełny złota mam trzos,
I zapomnieć chcę wreszcie, jak podły był los.


Podśpiewywał, oglądając okręty i wyszukując właściwego. Wreszcie odnalazł go i stanął jak oczarowany. "Poszukiwacz" kusił bielą zrefowanych żagli, misterną pajęczyną want i wyblinek, potężnym kadłubem najeżonym ambrazurami dział. Piotrek kochał okręty, uważał je za najpiękniejszą rzecz na świecie (po trochu dlatego, że niespecjalnie znał co innego) i teraz był pewien, że na statku kapitana Brighta przeżyje przygodę swojego życia.

Trwał załadunek ostatnich towarów. Chłopak podszedł do przygotowanego ładunku, wybrał sobie sporą beczkę - na oko równą mu ciężarem. Kucnął, objął ją i napinając muskuły i czerwieniejąc na twarzy - podźwignął. Chwilę balansował z ładunkiem, zrobił krok do tyłu, krok do przodu, po czym kołysząc się i sapiąc poczłapał w stronę trapu. Tu dając przykład nielichej siły i koordynacji drzemiących w młodocianym ciele, wtarabanił się na pokład wysapując na koniec zduszone: "dzietopostawić?"

Na statku czekało go zaskoczenie. Baba na pokładzie! Baba na pokładzie, znaczy pech. Znaczy zaprzeczenie tradycjom żeglarskim. Baba na pokładzie w całej swej pełnej krągłości i falującej rudymi włosami postaci. Znaczy rzecz niespotykana!

Kobieta wyraźnie zaczynała budzić niezdrowe zainteresowanie piratów. Piotrek postanowił jednak zadziałać po swojemu. Przylizał sterczące na wszystkie strony blond włosy i przemykając między zbliżającymi się załogantami podszedł do Pearlie.
- Bry. Piotrek jestem. - powiedział uśmiechnięty podając jej wyciągniętą z rękawa nektarynę - Oficjalny chłopiec pokładowy kapitana Brighta. Witamy na pokładzie "Poszukiwacza"!
 
__________________
Jestem Polakiem, mam na to papier i cały system zachowań.

Ostatnio edytowane przez JanPolak : 15-01-2011 o 20:02.
JanPolak jest offline