Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-01-2011, 19:57   #85
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Trzask płomieni pochłaniających budynek i kwik przerażonych koni obudził Rava w środku nocy. Dopiero gdy usiadł i otworzył oczy zorientował się, że był to tylko sen, w którym ponownie przeżywał pożar Domu i akcję związaną z ratowaniem stajni i przylegającej do niej owczarni.
Nie sądził, by, mimo zmęczenia, mógł jeszcze zasnąć. Wstał i wyszedł z namiotu, rozstawionego w ogrodzie. Przebywanie na dworze podczas deszczu nie było zajęciem zbyt mądrym, ale teraz akurat przestało padać. A nawet gdyby padało... Niedaleko rosło kilka drzew, których liście były w stanie ochronić przed kroplami deszczu.

Lecąca z nieba woda nie tylko ugasiła pożar, ale i odświeżyła nieco powietrze. Wszechobecny do niedawna zapach spalenizny wsiąkł w ziemię, rozpłynął się, zniknął. Ale nie zniknęło wspomnienie spalonego budynku, resztek zwęglonych desek, cegieł zniszczonych żarem szalejących płomieni.
Rav poprawił prowizoryczny opatrunek. Obecnie bardziej ozdoba, niż konieczność. Rozwalił sobie rękę przy porządkowaniu terenu, ale na szczęście znalazła się dobra dusza, która wyleczyła mu ranę.
Dorosłość, jak się okazało podczas prac porządkowych, miała pewne zalety.
Nikt mu nie mówił, co i gdzie zrobić, kiedy ma wstać, kiedy iść spać. Nikt nie powtarzał mu o konieczności mycia rąk przed jedzeniem. I z pewnością się nie uskarżał.
Z drugiej strony... gdyby umarł z głodu też nikogo by to nie obeszło.

Spojrzał w stronę placu, gdzie jeszcze dwa dni temu stał budynek należący dawniej do radnego Bidney'a, przez wiele lat przez wiele osób zwany Domem.
Co teraz się stanie? Dokąd pójdą wychowankowie?
Wielogębna plotka mówiła o zbudowaniu drugiego Domu, a przeznaczeniu kilku budynków w mieście na Miejski Dom dla Sierot, o całkowitym zlikwidowaniu sierocińca. Ze strony Rava było to zainteresowanie raczej bierne. Cokolwiek miało się stać, jego to osobiście już nie dotyczyło.
A co zrobią pozostali? Amy, Trzmiel, Aglahad. Pracy było tyle, że nawet nie mieli czasu, by zamienić kilka zdań. Nawet przy posiłkach się nie widywali. A wieczorem człowiek myślał tylko o spaniu...
Nigdy w życiu tyle nie pracował i nigdy w życiu nie był taki zmęczony.
Dorosłość...


Przed pogrzebem zdołał się doprowadzić do porządku. Co prawda koszuli, w której pracował w zgliszczach Domu, nie można było wykorzystać nawet w charakterze szmata do podłogi, ale mieszkańcy Haven, w porywie napływu dobroci, przynieśli nieco darów dla nieszczęsnych pogorzelców. Wśród nich znalazła się koszula pasująca na Rava. A kurteczce, którą rzucił na ziemię gdy skończył wyprowadzanie koni, na szczęście nic się nie stało...

Pieśń Rankiela uświadomiła Ravowi, że naprawdę skończyła się jakaś epoka nie tylko w jego życiu, ale i w życiu miasta. Nawet gdyby odbudowano Dom... Już nigdy nie będzie ojca Edrina. Coś się kończy...
Przygryzł wargi, by nie okazać uczuć, jakie odzywały się w jego sercu.


Stos powoli się dopalał.
Ojciec Helbin, który przejął tymczasowo obowiązki ojca Edrina, zaprosił gości na skromny poczęstunek.
Wychowankowie, w karnych szeregach, opuścili teren Domu. Przygarnięci chwilowo przez mieszkańców miasta, mieli czekać na decyzję burmistrza i rady miasta co do swych dalszych losów.
Nikt nawet słowem nie napomknął o tych, którzy od dwóch dni przestali być wychowankami. Może Amy coś wie? Od matki Zimiry?

Rav po raz ostatni spojrzał na stos, w którego płomieniach zniknęły doczesne szczątki ojca Edrina, Anduvala, mistrza Elbena, trzech kucharek, jedenastu wychowanków, a potem ruszył na poszukiwanie przyjaciół.
W końcu musieli ustalić, co mieli z sobą zrobić.
 
Kerm jest offline