To co wziął za majaczenia nawiedzonego klechy przerażonego perspektywą nagłej śmierci, okazało się być zgoła czym innym. Z początku w ogóle nie zwracał uwagi na Niklasa zajęty mocowaniem się z opętanym rozbójnikiem, ale gdy tylko przywiązali go z Hansem do drzewa wpatrzył się z niemym podziwem i trwogą na odbywające się misterium. Od przepływających magicznych energii mrowiło go na całym ciele i ogarniało przerażenie na myśl o skutkach rozładowania takiego potencjału. „Czy kapłan zapanuje nad taką mocą, czy nie pozabija nas wszystkich razem z demonem?” Obawy okazały się płonne. Ogłuszający grzmot wyładowania zakończył wszystko z jak najlepszym dla nich i Talabeklandu skutkiem.
Odetchnął z ulgą i przypadł do nieprzytomnego kapłana. Klepiąc go po policzku celem ocucenia dopytywał się nerwowo.
- Niklasie obudź się! Żyjesz? Odezwij się proszę. - Tak, żyję. - Kapłan wolno podniósł się na nogi. - Wygląda na to, że demon został odegnany. Teraz Leopold musi go uwięzić. -Zaiste wielka jest potęga Taala- Ulli uśmiechnął się pod nosem wspominając niedawne chwile zwątpienia.- Chyba stanę się religijny. Pozostaje czekać na wieści z Kleine Fern. |