Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 13-01-2011, 20:04   #141
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Hans, Ulli

Dopadli we dwóch leżącego teraz nieruchomo przywódcę bandytów i zwlekli jego ciało z ołtarza. Całe ręce Arne były we krwi, cieknącej z poszarpanych nadgarstków. Nikt nie wiedział, czy choćby jej odrobina zrosiła kamienny ołtarz i ziemię wokół niego. Wyglądało na to, że nie, gdyż nic się nie stało. Trzymając mocno, krzyczącego i wyrywającego się bandytę, który w międzyczasie powrócił z objęć Morra do świata żywych, wywlekli go wspólnymi siłami spomiędzy kamieni. Niklas wciąż znajdował się w tym samym miejscu, klęcząc obok nieruchomych ciał Burgolfa i Josta. Wokół niego obaj magowie dostrzegli jaśniejącą, bursztynową poświatę. Wydobywała się z ziemi i roślin na niej rosnących, tworząc naokoło Niklasa szaleńczo wirujący kłąb, rozrastający się z każdą chwilą i wzbijający się w niebo. Altaresh był już niemal niewidoczną mgiełką, zalegającą nad wierzchołkami drzew i rozmywającą się w nicość.

Nie mieli czasu na przyglądanie się dalszemu rozwojowi wypadków. Arne Geehs niemal się im wyrwał. Hans przydusił go kolanem do ziemi, a Ulli w tym czasie pobiegł po jakieś pęta. W końcu udało się im zakneblować i związać przestępcę, którego przywiązali do drzewa rosnącego obok chaty.

Magia gromadząca się wokół kapłana tworzyła już kilkumetrowej średnicy kolumnę rozrastającą się z każdą chwilą. Towarzyszył temu niski, ledwo słyszalny, a może raczej wyczuwalny pomruk, wydawany przez całe otaczające ich środowisko. Niklas w pewnym momencie podniósł się i skierował swoje, szeroko rozłożone ręce w stronę niknącego demona. Cała zgromadzona moc wystrzeliła w górę z ogłuszającym rykiem nawałnicy i uderzyła w eteryczną istotę. W sekundzie zapadła całkowita cisza, świat zamarł w bezruchu, a potem wszystko zniknęło. Niklas upadł na ziemię.


Tupik, Klemens

Kroki zbliżały się. Były trochę nierówne, jakby idąca osoba powłóczyła jedną nogą lub była kulawa. Wszyscy, z bronią gotową do walki, wpatrywali się w mrok. Na ścieżce wiodącej w górę, do kręgu zamajaczyła w końcu jakaś postać. Światło księżyca wyłowiło z ciemności zgarbioną, wykręconą sylwetkę chłopca. Szedł z podniesioną głową, bez lęku, czy strachu przed czyhającymi na niego na górze obrońcami kręgu.

Strażnicy, przywiedzeni z Kappelburga przez Klemensa, niespokojnie poruszyli się. Jeden czy dwóch, mocniej ścisnęło miecze i zrobiło krok w stronę chłopca. Tupik i Klemens przyglądali mu się z szeroko otwartymi oczami. W końcu rozpoznali go. Był to Max, młody uczeń kapłana Gisberta, ponoć obdarzony nadprzyrodzonymi mocami. Chłopak zatrzymał się kilkanaście metrów od kręgu.

- Módlcie się, albowiem czas nadchodzi. Vitto, czyń swą powinność! - krzyknął, a jego głos brzmiał władczo i mocno, zupełnie jakby nie należał do tego wątłego, zdeformowanego chłopaka. Vitto, o dziwo posłuchał. Wszedł do kręgu i uklęknął przy centralnym kamieniu. Chłopak po chwili dołączył do niego, klękając po przeciwnej stronie i tak samo, rozpościerając ręce i wznosząc je ku niebu.

Wszyscy zgromadzeni w kręgu patrzyli na modlących się, niepewni tego co się dzieje. Strażnicy z miasta w końcu też uklękli i pochylili głowy, zanosząc modły do swego głównego patrona, Taala. Przez chwilę nic się nie działo. Ręce modlących nagle skierowały się w niebo, mierząc gdzieś na południe. Powietrze przeszył stłumiony huk, jakby odległy grzmot. A potem wszystko ucichło.

- Teraz los Talabeklandu spoczywa w rękach Ojca Leopolda - powiedział w końcu Vitto, podnosząc się z klęczek i pomagając wstać chłopcu. Skierowali swoje kroki w stronę chaty kapłana.


Kargun

Krasnolud szybko uporał się z wykopaniem dołu, w którym miały spocząć doczesne szczątki Anzelma zwanego Pokrzywką. Potem przeniósł, z pomocą wciąż utyskującego Bornitza, ciało kapłana i złożył je w grobie. Wziął się za zasypywanie mogiły, a Bornitz w tym czasie wrócił pomagać Ojcu Leopoldowi. Gdy skończył pracę, zmówił krasnoludzką modlitwę za zmarłych i poszedł zobaczyć co robią dwaj ludzie.

Kamienie zostały umyte wodą i oczyszczone z krwi. To samo tyczyło się centralnie położonego ołtarza, na którym dotychczas spoczywały zwłoki. Kapłan, wokół kamienia rozsypał gruby na dwa palce krąg z soli i jakiejś innej substancji, a na samym ołtarzu postawił wypełnioną wodą miskę. Teraz stał nieruchomo i wodził palcami po wilgotnych znakach wyżłobionych na powierzchni. Adolf Bornitz stał z boku i rozglądał się niespokojnie, jakby obawiał się nagłego ataku.

- Wyjdźcie z kręgu - rozkazał Ojciec Leopold. - I módlcie się aby się powiodło. Na szali ważą się losy całego Talabeklandu, jeśli nie Imperium. Zaprawdę straszna jest moc wrogów Taala...
Zgodnie z życzeniem kapłana, człowiek i krasnolud wyszli poza obręb kamieni i z obawą czekali co się wydarzy. Tymczasem Leopold pogrążył się w modlitwie, tylko jego usta poruszały się, gdy stał pochylony nad kamiennym ołtarzem. Po kilku minutach wyprostował się i wylał zawartość misy na powierzchnię kamienia. Znów się modlił wodząc palcami po symbolach i znakach. Zerwał się wiatr, zimny i porywisty. Targał gałęziami drzew i połami ubrań, wył i świszczał między kamieniami. Ojciec Leopold wzniósł ręce ku niebu a potem opuścił je ku ziemi. Adolf upadł na kolana i pogrążył się w modlitwie. Kargun przyglądał się nadal, temu co się dzieje.

- W imię Taala, tego który cię pokonał, nakazuję ci, Altareshu wrócić do grobu, z któregoś został uwolniony! - krzyknął kapłan i rozpostarł ręce.
- W imię Taala, tego który pokonał twego pana, zmywam krew, która cię obudziła z wiecznego snu - wylał resztę wody na kamień i szybkim ruchem dłoni ją starł.

Niebo pociemniało, jakby coś zasłaniało gwiazdy. Półprzeźroczysty kształt nadpływał nad krąg, wyciągając długie, utkane z mgły macki w kierunku kapłana. Ten skrzyżował ręce nad głową.
- Nie masz mocy nade mną, Altareshu - powiedział głośno. - Moi bracia w wierze pozbawili cię mocy. Jesteś tylko cieniem.

Kształt ściemniał, stłoczył się w sobie i opadł do kręgu, całkowicie zasłaniając kapłana i przestrzeń między kamieniami. Kargun słyszał zawodzenia i jęki w nieznanych językach, jakie dobiegały z mrocznego obłoku. Poczuł ból, gdy coś wniknęło mu do wnętrza głowy i zmusiło do ruchu. Starał się pozostać w miejscu, ale ból się nasilił, aż z oczu polały się łzy. Zrobił krok do przodu, w kierunku kręgu. Potem drugi i trzeci. Nie wiadomo skąd, w jego ręku pojawiła się broń. Musiał przerwać rytuał, nie mógł dopuścić do ponownego pogrzebania Altaresha. W pewnej chwili usłyszał krzyk i ból ustąpił. Kargun stracił przytomność.
***
- Wszystko z Tobą w porządku? - zapytał stojący nad nim Leopold, gdy khazad odzyskał zmysły. Na twarzy kapłana widniała długa, krwawa szrama. Jedną rękę miał owiniętą przesiąkłymi krwią bandażami.
 
xeper jest offline  
Stary 16-01-2011, 09:25   #142
Konto usunięte
 
Ulli's Avatar
 
Reputacja: 1 Ulli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputację
To co wziął za majaczenia nawiedzonego klechy przerażonego perspektywą nagłej śmierci, okazało się być zgoła czym innym. Z początku w ogóle nie zwracał uwagi na Niklasa zajęty mocowaniem się z opętanym rozbójnikiem, ale gdy tylko przywiązali go z Hansem do drzewa wpatrzył się z niemym podziwem i trwogą na odbywające się misterium. Od przepływających magicznych energii mrowiło go na całym ciele i ogarniało przerażenie na myśl o skutkach rozładowania takiego potencjału. „Czy kapłan zapanuje nad taką mocą, czy nie pozabija nas wszystkich razem z demonem?” Obawy okazały się płonne. Ogłuszający grzmot wyładowania zakończył wszystko z jak najlepszym dla nich i Talabeklandu skutkiem.

Odetchnął z ulgą i przypadł do nieprzytomnego kapłana. Klepiąc go po policzku celem ocucenia dopytywał się nerwowo.

- Niklasie obudź się! Żyjesz? Odezwij się proszę.

- Tak, żyję. - Kapłan wolno podniósł się na nogi. - Wygląda na to, że demon został odegnany. Teraz Leopold musi go uwięzić.

-Zaiste wielka jest potęga Taala- Ulli uśmiechnął się pod nosem wspominając niedawne chwile zwątpienia.- Chyba stanę się religijny. Pozostaje czekać na wieści z Kleine Fern.
 
Ulli jest offline  
Stary 16-01-2011, 11:27   #143
 
seto's Avatar
 
Reputacja: 1 seto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znany
Szermierz był gotowy do ataku. Sądził, że zbliżający się osobnik znajduje się pod wpływem demona. Najemnicy także rwali się do ataku. Pojawił się Max. Bielau prędzej spodziewałby się samego Altaresha. Padł na kolana razem z innymi i zaczął modlić się do Taala.
Grzmot. Cisza. Czy to już koniec? Czy to oznacza, że pozostali awanturnicy wykonali swoje zadanie?

- Sigmarze. Pokorny sługa prosi Cię, abyś dał siłę tym którzy chcą wygonić zło z prowincji Twojego imperium - Wyszeptał Bielau ściskając medalion.

Klemens spojrzał na twarze najemników. Wyglądali na zdezorientowanych. Nie dziwił im się. Musiało wydarzyć się wiele rzeczy od kiedy poszukiwacze przygód się rozdzielili. Jednak to nie był jeszcze koniec. Cała nadzieja w Ojcu Leopoldzie. Szlachcic zaczął modlić się w duchu o kapłana. Skąd będą wiedzieć, że demon został odesłany? Levan! Skoro Kislevita znajduje się pod władzą demona to jego powrót do normalności powinien zwiastować odejście Altaresha.

- Zobaczmy co z Levanem. - Powiedział szermierz do Tupika po czym ruszył za kapłanem.
 
seto jest offline  
Stary 17-01-2011, 19:33   #144
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Halfling odetchnął z ulga rozpoznając młodego pomagiera kapłana w nocnym przybyszu. Choć dziwiło go skąd chłopak znalazł siłę i chęć do takiej wędrówki, o nic nie pytał gdy już usłyszał z czym przybywa.
Tupik dołączył si do modłów - oczywiście nie przekraczając kręgu , po tym jak coś grzmotnęło w oddali zaczynał domyślać się, że kapłani próbowali właśnie zamknąć odpieczętowany krąg - ale szczegóły mogli mu zdradzić jedynie jedynie znawcy. Po tym jak weszli do chatki Tupik podążył za nimi pocieszając na odchodnym strażników

- Być może to wszystko... a być może będzie trzeba jeszcze chronić krąg na południu, rozdzielając siły, dowiem się co wie kapłan i dam wam znać, póki co szykujcie się na nocną wartę - po dwóch strażników na zmianie, nas tez możecie wliczać.

Po chwili był już w chatce , przyjrzał się Levanowi, po czym widząc brak poprawy zapytał się o to co z nim będzie i kiedy będzie coś wiadomo z kręgami. Nie wiedział, czy wciąż powinni pilnować tego miejsca czy tez wrócić z powrotem - myśl , że towarzysze samotnie bronią kręgu na południu nie dawała mu bowiem spokoju. Zastanawiał się też co przygnało tu chłopaka … a także nad tym czy choć tej nocy wyśpi się wreszcie w spokoju...
 
Eliasz jest offline  
Stary 18-01-2011, 14:53   #145
 
Matyjasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Matyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemu
-Nie podoba mi się to.
Wskazał kapłana i schował się za drzewo. Ilość mocy jaką dysponował kapłan była imponująca i groźna. Jaka była gwarancja, że duchowny będzie potrafił opanować to co się dzieje i poza wygnaniem bestii nie zniszczy wszystkiego w pobliżu?
-Lepiej się schowaj.
Zdążył powiedzieć nim Niklas ukończył swoje zaklęcie i świat wypełnił huk. Nie widział co się działo bo instynkt kazał rzucić mu się na ziemię.
Gdy otworzył oczy Ulli znajdował się przy leżącym kapłanie. Widząc budzącego się człowieka nie mógł się powstrzymać i zaczął się śmiać.
-Żyjemy! Znowu to zrobiłem! Kolejny raz śmierć zajrzała mi w oczy i nic jestem. Już drugi raz byłem pewien, że to koniec ale jednak nie. Gdy oczekiwałem na śmierć z rąk inkwizycji bo obowiązkowym przyznaniu się do praktykowania zakazanej magii też widziałem koniec. A jednak nie. Chwalić Taala za uratowanie nas.
Usiadł opierając się o ścianę chaty nie mogą uwierzyć w to co się stało.
-Demon, zmierzyliśmy się z demonem i żyjemy. Żyjemy...
Nagle wstał przypominając sobie.
-Gdzie jest Jorst i Burgolf?
 
Matyjasz jest offline  
Stary 19-01-2011, 20:49   #146
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
- Cholera...Co...co się stało? - zapytał Kargun odzyskując przytomność.
- Demon opanował Twój umysł - wyjaśnił kapłan, patrząc na krasnoluda z troską. - Chciałeś przerwać rytuał, aby nie dopuścić do uwięzienia demona. Na szczęście Ci się to nie udało. A za guza na głowie podziękuj Bornitzowi. To on Cię powstrzymał.
- Ale udało się, uziemiłeś czarci pomiot?
- Altaresh powrócił na swoje miejsce. - Ojciec Leopold wskazał palcem ziemię. - Taal nie dopuścił, aby jego krainie stała się krzywda. A to dzięki Tobie i Twoim towarzyszom. Należą się Wam ogromne podziękowania.
- Do usług, wielebny - odrzekł krasnolud kłaniając się nisko.
- Przepraszam - wtrącił się Adolf, wyciągając do Karguna prawicę. - Nie chciałem Cię zranić. Ale inaczej się nie dało... Sam nie wiedziałem, że mam tyle siły.
- Jak było trzeba to trudno. Ja w każdym bądź razie urazy nie chowam.
- To dobrze, to dobrze - zarządca nie krył radości. - Teraz trzeba nam wracać do Zvirgau. Czy sprawę bandytów rozwiązaliście?
- Tak udało nam się to uczynić.
- A więc pan Sebastian będzie zadowolony... Tutaj już nie mamy czego szukać. Ruszajmy.
- Ja wyjdę spotkać się z towarzyszami. Bywajcie tedy, spotkamy się w Zvirgau.
 
Komtur jest offline  
Stary 20-01-2011, 11:46   #147
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Kargun

Kargun rozmasował bolącą głowę, zastanawiając się skąd wątły zarządca wykrzesał w sobie tyle siły, aby jednym ciosem pozbawić go przytomności. W końcu zwalił to na karb zaistniałej sytuacji i interwencji bogów. Stał oparty o kamień i przyglądał się jak Adolf z kapłanem sposobią się do odjazdu. Jemu droga wypadała w tym samym kierunku, ale wierzchowcom nie ufał tak jak swoim nogom. W końcu jeźdźcy odjechali, machając mu na pożegnanie. Chwilę potem zebrał się i ruszył w drogę powrotną do Kleine Fern. Powinien zatrzymać się gdzieś na noc, ale uznał że okolice kręgu, mimo iż był on już zabezpieczony, nie są dobrym miejscem na wypoczynek. Wspiął się na wzgórze i tam, na jego wierzchołku, pośród kamieni uciął sobie drzemkę, która przerodziła się w mocny sen.

Obudził się rankiem, oślepiony promieniami słońca. Nad Talabeklandem wstał piękny, pogodny letni dzień. Krasnolud wygrzebał z sakwy resztki jedzenia i posiliwszy się ruszył w drogę. Późnym popołudniem zawitał do Kleine Fern. Tutaj nic się nie zmieniło. Życie nadal toczyło się swoim torem, nieświadome tego co zaszło w nocy. Kargun opowiedział sołtysowi o powodzeniu rytuału, który pogrzebał siejącą śmierć bestię i znów został przez Knutzego ugoszczony. Następny dzień również spędził w biegu, zmierzając na wschód, do Biztitz. Tam spotkał swych towarzyszy, Ulliego i Hansa. Dzięki bogom, żyli.


Tupik, Klemens

Wszyscy udali się na spoczynek. Kapłan Vitto zapewniał, że nic złego ich już tej nocy spotkać nie może. Trudno było w to uwierzyć, patrząc na wydarzenia jakie się ostatnio rozgrywały, ale w końcu dali się przekonać i posnęli snem sprawiedliwych. Ranek był rześki i słoneczny. Gdy wstali zastali kapłana podającego jakiś wywar, leżącemu bez ruchu Levanowi. Wyglądało na to, że moc jaka go opanowała ustąpiła. Kislevita już nie rzucał się w konwulsjach, ani nie wykrzykiwał dziwnych słów. Leżał, jakby pogrążony w mocnym śnie.
- Wyjdzie z tego - powiedział Vitto. - Potrzebuje czasu. Niestety musi pozostać pod moją opieką przez jakiś czas. Wy chyba możecie wracać. Dziękuję Wam za pomoc. Gdybym nie został ostrzeżony na czas, Virga z pewnością zostałaby uwolniona. Dziękuję.

Strażnicy, wraz z dowodzącym nimi Guntherem Shutterbeckiem, pożegnali się i wyruszyli z powrotem do miasta. Zarówno Tupik, jak i Klemens zostali przez rajcę zaproszeni do złożenia wizyty w Kappelburgu, gdy tylko znajdą wolną chwilę. Obaj przytaknęli, że to uczynią. Potem sami zebrali się i wyruszyli w drogę powrotną do... Przez jakiś czas zastanawiali się gdzie pojechać. Czy do kręgu, w którym pozostawili swoich towarzyszy, czy też bezpośrednio do Zvirgau, na spotkanie z Sebastianem. W końcu ustalili, że skoro niebezpieczeństwo zostało zarzegnane, mogą udać się do włości rycerza.

Do Zvirgau dotarli bez żadnych przeszkód, trzeciego dnia wieczorem. Powitał ich Ojciec Leopold i sam Sebastian von Zvirgau. Obaj nie kryli zadowolenia. Obydwie sprawy, jakimi poszukiwacze przygód się zajęli, zakończyły się sukcesem. Z tego też powodu, jak oznajmił im Bornitz, zostanie wyprawiona na ich cześć biesiada, gdy tylko wszyscy powrócą do Zvirgau.


Ulli, Hans

Burgolf przeżył. Teraz leżał nieprzytomny w chacie, obok wciąż związanego bandyty. Jorst nie miał tyle szczęścia. Potężne ciosy Niklasa pozbawiły go życia. Teraz jego ciało spoczywało, owinięte w płótno na wozie, przygotowanym do drogi powrotnej. Niklas wyglądał na zadowolonego, mimo iż obrona kręgu kosztowała życie tak wielu ofiar, do śmierci których się przyczynił. W końcu spełnił swój obowiązek i ochronił krąg, nie dopuszczając do uwolnienia Nikodemosa.
- Możecie wracać - zwrócił się do dwóch czarodziejów kapłan, gdy jedli śniadanie. - Wszystko poszło zgodnie z planem. Altaresh został ponownie uwięziony. Talabecland jest już bezpieczny. Dzięki Wam, wydatnie przyczyniliście się do obrony. Jestem Wam wielce wdzięczny, niestety moja wdzięczność to wszytko co mogę ofiarować...

W końcu zebrali się do drogi. Niestety nie mogli zabrać ze sobą Arne Geehsa ani Burgolfa, kapłan uznał ich stan za zły i nie pozwolił ich ruszać. Jechali ku Biztitz, które osiągnęli wieczorem, spotykając się tam z krasnoludem.


W końcu wszyscy śmiałkowie znaleźli się w Zvirgau. Zgodnie z zapowiedzią uczynioną przez Bornitza, na ich cześć została wyprawiona biesiada. Podwórzec zamku rozświetliły pochodnie, przygrywali muzykanci sprowadzeni specjalnie na tą okazję. Zarżnięto kilka owiec i świń, które piekły się nad ogniskami. Von Zvirgau otworzył drzwi swojej piwniczki, z której wytoczono sporych rozmiarów beczułki. Uczta trwała całą noc. Toasty wychwalajace bohaterstwo spełniano kilkudziesięciokrotnie.

Następnego ranka, gdy już wszyscy doszli do siebie, nastąpiło oficjalne podziękowanie w głównej sali zamku. Pan Sebastian von Zvirgau okazał niezwykłą szczodrość, podwajając nagrodę do dwudziestu złotych koron dla każdego z nich. Również Ojciec Leopold dorzucił co nieco od siebie, a mianowicie mieszek wypełniony złotymi monetami, których było, po przeliczeniu czterdzieści trzy.

Ale chyba najważniejsza była satysfakcja, z tego że uczyniło się coś, co sprawiło, że świat stał się bezpieczniejszy, a zwyczajni mieszkańcy zupełnie nieświadomi zagrożeń jakie mogły ich spotkać, nadal prowadzili swoje zwyczajne żywoty...

 
xeper jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:23.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172