Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-01-2011, 17:09   #2
Tadeus
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
Oto znalazł się na wygnaniu. Pozbawiony rodziny, domu i honoru, wykluczony z plemiennej wspólnoty, by żałośnie sczeznąć gdzieś wśród śnieżnych pustkowi. To co jego rodakom jawiło się najokrutniejszą z kar, on postrzegał jednak jako okazję. Szansę, by odkryć prawdę o ojcu-podróżniku, który wiele lat temu poległ jako zdrajca. Czy naprawdę nim był? Czy faktycznie jego opowieści o bohaterskich czynach w fantastycznych Krainach Południa były jedynie wymysłem, uplecionym, by ukryć bogactwo zyskane na zdradzie? Tego Kargan nie wiedział, czuł jednak instynktownie, iż w jego żyłach płynie szlachetna i silna krew. Nie wyobrażał sobie, by mógł być potomkiem zdrajcy i sprzedawczyka. Z tym przekonaniem wiele tygodni temu stanął na ubitej ziemi, by bronić imienia swej rodziny. Starożytne duchy patronujące od wieków jego ludowi nie były jednak tego dnia po jego stronie. Potężny czempion konkurującego plemienia powalił go bez najmniejszego problemu, odbierając mu broń i wystawiając na pośmiewisko wszystkich mieszkańców wioski.

Musiał odejść. Uzbrojony jedynie w łowiecką włócznie, pozbawiony kojącego spokoju matki i gorącej miłości ukochanej Yann, która w przyszłości miała obdarzyć go przecież silnymi i zdrowymi synami. Udał się śladami ojca, gdzieś ku nieznanym, bajecznym krainom Południa, pozostawiając za sobą wszystko poza nadzieją.

Potężne śnieżne sztormy nękające północne krainy niemal kosztowały go życie. Cóż z tego, iż był jednym z lepszych łowców plemienia skoro przyszło mu stanąć samojeden przeciwko całej potędze duchów natury? Jak miał przetrwać, nie mając domu, w którym rozgrzać mógł zmarznięte członki i braci, u boku których, ramię w ramię, ruszał na polowania, by powalić potężne śnieżne kreatury?


Tygodnie podróży przez pustkowia były ciężką nauką pokory. Do tej pory sądził zawsze, iż nie ma zadania, któremu by nie podołał, nie ma przeszkody, której nie dałoby się pokonać dzięki sile i odwadze godnej prawdziwego wojownika. Okazało się jednak, iż bez wsparcia współplemieńców był haniebnie wręcz słaby i nieudolny. Spotkanie ze stadem wygłodniałych wilków w leśnym wąwozie kosztowało go niemal życie, gdy bestie rzuciły się ku niemu bez wahania, gotowe zedrzeć skórę z jego gorącego mięsa. Musiał salwować się ucieczką, pierwszy i niestety nie ostatni raz w czasie tej podróży.

Po jakimś czasie dostrzegł jednak subtelną zmianę w swoim ciele. Jego zmysły, przywykłe do ciągłego zagrożenia wyostrzyły się, zaś ciało naprężyło, nasączone duchami samodzielnie upolowanych i zjedzonych zwierząt. Nawet kapryśny zazwyczaj Ojciec Wiatr zaczął szeptać do jego ucha świszczące ostrzeżenia i wskazówki, które niejeden raz ocaliły mu życie.


Dzięki jego pomocy wyczuł również swąd spalenizny. Zapach okopconego drewna, żywicy i ludzkich ciał. Złowrogi odór, tak jak przewidywał, przywiódł go do miejsca wielkiego zła i cierpienia. Włosy zjeżyły mu się na plecach, gdy zrozumiał jak wiele niespokojnych duchów błąkać się musiało między poczerniałymi zabudowaniami. Wszak nie było tam szamana, który poświęcić mógł ciała brutalnie zamordowanych mieszkańców, by uwolnić ich poranione dusze.

Czy był to jakiś sprawdzian? Może duchy natury zechciały dowiedzieć się, czy słusznie czyniły wspierając syna zdrajcy swymi darami? Musiał udowodnić, iż jest ich wart! Mocniej ścisnął stylisko włóczni, kierując się ostrożnie ku wnętrzu wioski. Jednocześnie uważnie przyglądał się zmarzniętej ziemi, próbując dojrzeć na niej ślady ostatnich, dramatycznych wydarzeń. Kto wie, może atakujący pozostawili za sobą trop? Mocno wciągnął rozgrzane jeszcze pogorzeliskiem powietrze w nozdrza.
 
Tadeus jest offline