Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-01-2011, 17:20   #7
Lirymoor
 
Lirymoor's Avatar
 
Reputacja: 1 Lirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodzeLirymoor jest na bardzo dobrej drodze
- Nowa siostra? – spytał Rój a jedna z jego składowych właśnie wyfrunęła jej bezczelnie przed oczy Any. Simone westchnęła, mierząc hologram karcącym spojrzeniem. Na szczęście podkręcone filtry emocjonalne zdołały już trochę rozładować cały ten cyklon wściekłości jaki zebrał się w głowie kobiety. Dlatego tym razem się nie darła. W sumie sama chciała żeby Muza była ciekawska. W ten sposób zazwyczaj zbierała więcej informacji.
- Być może, jeszcze nie zdecydowałam – odpowiedziała w końcu. Sprawa dotyczyła Roju, mieli prawo wiedzieć co wyczyniała.
- Dlaczego? – dopytywała się wróżka przekrzywiając łepek, migoczące świateł z białego zmieniło się na lekko złociste.
- Bo… – Ana zawahała się na chwile. Spojrzała na szablon programu, dawno opracowany schemat od którego zaczynała prace nad kolejnym modułem dla Roju.
…bo czasami gdy idziesz mozolnie pewną drogą, uświadamiasz sobie nagle gdzie cię ona zaprowadzi. Niby zawsze chciałeś tam dojść, ale strach pozostaje.
Wróżka przypatrywała się swojej pani z nieodgadnioną pustką na ledwie zarysowanych rysach twarzy. Sądząc po wzorze na skrzydełkach i liściastej sukience była jednym z modułów autonaprawczych Roja, psychopolicjantką i przeciwciałem w jednym. Nic dziwnego, że interesowała się nowym komponentem.
- Nie możesz tego strachu zwyczajnie wyłączyć? – spytała w końcu wróżka.
Cwanie. Czyżby rozmawiała nie tylko z pojedynczym modułem swojej Muzy ale i z ich współświadomością? Cóż były tak połączone, że świadomość i tak się dowie.
- W sumie mogłabym. – Manipulacje na filtrach emocjonalnych, albo głębsza ingerencja w cybermózg umożliwiały takie rozwiązania. – Tyle, że ucieczka przed uczuciami to jak ucieczka przed życiem. W końcu i tak musisz przestać zwiewać i zacząć sobie radzić. Albo przestajesz żyć – odpowiedziała kobieta z krzywym uśmiechem na bladej twarzy mentona.
Morf był fizycznie atrakcyjny, ale bez wyraźnych śladów personalizacji, miał reprezentować młodą kobietę, która zaszła w społecznej drabinie na tyle wysoko żeby stać ją było na porządne ciało i dom w miejscu dla zamożniejszych. W sumie pasował do korporacyjnej myszki, zdolnej i obiecującej i uparcie walczącej żeby pozbyć się odcienia szarości w firmowym tyglu.
Tak też udekorowała mieszkanie. Mało osobistych rzeczy, masę związanych z firmą i pracą. Pozostawało tylko wypiąć dumnie pierś i mówić dzień dobry korporacyjnym sąsiadom.
Maska powierzchowna ale powinna na jakiś czasy wystarczyć. A przecież Ana i tak nie zamierzała zostać na długo.
- Według dostępnych nam danych kasacja emocji nie powoduje zaburzeń w ciągłości funkcjonowania – stwierdziła wróżka.
Liczba mnoga. Czyli jednak współświadomość.
- Jest różnica pomiędzy funkcjonowaniem a życiem
Wróżka zawisła kręcąc łebkiem. Zmieniła kolor ze złocistego w chłodny błękit.
~Chcielibyście żyć?~ Tego pytania nie miała odwagi zadać.
- Masz już lepszy humor. Zaczynasz się zestrajać – stwierdziła Muza. Zmiana tematu. Obejście w przypadku braku danych.
- Czy ja wiem? Może po prostu ta symulacja dla Mobby’ego poprawiła mi humor.
Uśmiechnęła się gorzko na wspomnienie przesyłki dla kaszalota do której dołączyła wizualny pokaz tego co zrobi z jego kosmicznym zadem jak jeszcze raz spróbuje ją szantażować. Przyjaźń przyjaźnią, ale nikt nie będzie jej rozstawiał po kontach. Może właśnie na własne życzenie zyskiwała wroga. Cóż, nie pierwszy i nie ostatni raz.
- Za wolno się ostatnio zestrajasz – stwierdziła Muza.
Ana uniosła brew. To była troska, krytyka czy stwierdzenie?
- Za często zmieniam morfy – odparła po czym tym razem sama postanowiła wrzucić na obejście.
- Jak tam dossier pana Juana Corteza o które prosiłam?
- Pracujemy
Dziewczyna westchnęła rozciągając się w fotelu.
- Tylko sprawdźcie mi ten Manhatan. Chyba ja też powinnam popracować, co? – westchnęła gasząc plany wróżki-modułu. Mogła się tym torturować równie dobrze jutro. I tak napisanie programu i jego przetestowanie zajmie co najmniej trzy tygodnie. Jeden dzień nie robił wielkiej różnicy.
W sumie lubiła Whitenoise’a. Nic od niej nie wymagał, po prostu podrzucał nowe zabawki i nie czepiał się rezultatów. A ona się bawiła.
Na razie nie wiedziała o co chodziło z komorami choć wydawała się najciekawsza. Tak wiec ostawiła ją na dalszy plan.
- Jak ktoś was jest akurat wolny to zapraszam. Idziemy na spacerek – rzuciła do wróżki.
Najpierw zamierzała sprawdzić na ile dostępny w MESH-u jest obszar Syberii. Czy dało się zdalnie poszukać jakiś czarnych piórek programu, który widziała w systemie Sometaku?
Teoretycznie to nie byłą jej sprawa, zrobiła co miała zrobić. Tyle, że zawsze była stworkiem znacznie bardziej ciekawskim niż przewidywał instynkt samozachowawczy. No i tak zmasowany atak na system był na tyle wspaniałym widowiskiem, że trudno było tego nie drążyć.
Potem planowała sprawdzić transporty. Co takiego wieźli, skąd i do kogo kiedy zaczęła się rozjeżdżać papierologia.
Zapowiadało się lekkie ale ciekawe popołudnie.
 
Lirymoor jest offline