Nie mam zwyczaju oceniać po sesji ani osoby prowadzącej, ani też współgraczy. I nie zamierzam tego w zbyt wielkim stopniu zmieniać.
Ogólnie tylko powiem, że zagram z przyjemnością w tym gronie (jeśli ciąg dalszy przygody nastąpi), mam jednak nadzieję, że niektóre posty będą nieco krótsze
Jeśli o Głos chodzi, to przepraszam tych wszystkich, którzy byli ciekawi, co za świnię chce nam MG podłożyć. Ja też byłem ciekaw, ale taka była postać i tyle.
Gdyby MG zbyt szybko nie podesłał barki pełnej dupontowców, to może do bliższej konfrontacji z Głosem by doszło, bo pewnie w końcu Peter by się skusił na wyprawę podziemnym korytarzem, gdyby wszystkie inne środki zawiodły.
Pewnie jednak byłyby to starania, by zniszczyć Głosa, a nie stać się jego niewolnikiem. Trzeba było używać słodkich słówek, na które złapałby się młody i głupi mag, a nie straszyć i grozić
Śmierć nieodżałowanego Hugona jest wynikiem zakulisowych rozmów. Nie żebym się bronił, ale byłem tylko i wyłącznie tym, który wyroki Losu obwieścił.
Biada tym, co złe wieści przynoszą. Wiem, wiem...
Na zakończenie słów kilka.
Pierwszy raz zdarzyło mi się w Młotku grać czarodziejem. Byle podrzynacz gardeł pewnie lepiej by się sprawdził w tej awanturze
No i z Bielonem też pierwsza (w zasadzie) to była sesja. Z Cohenem takoż. A wobec licznych pogróżek z dwóch co najmniej stron to kto wie, czy nie powinna być ostatnia