Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-01-2011, 13:34   #133
Endless
 
Endless's Avatar
 
Reputacja: 1 Endless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodze
Bal:

Po incydencie z Szajelem i Chichiro, na taras przybyła Shakti, siostrzenica generała. Dziewczyna, ujrzawszy Shiro'Ahk stojącą nieopodal, posłała jej wrogie spojrzenie, po czym podeszła do wuja.
- Widzę, że wuj się nie nudzi. - powiedziała z ironią.
Na jej słowa Zheng poruszył ramionami i skrzyżował ręce na swych piersiach. Oparł się biodrami o balustradę i spojrzał na siostrzenicę.
- W Minas'Drill nie będą tym zachwyceni. Powiedzą, że nie potrafię utrzymać dyscypliny w oddziale i zjedzą mnie żywcem... - odparł ponuro. Gdyby nie ona - skinął głową na Shiro'Ahk - to bym to wszystko zatuszował... A teraz mam już gwarancję, że całe Minas'Drill jakimś cudem będzie wiedziało o tym małym incydencie.
Shakti westchnęła i oparła się o balustradę obok wuja.
- Rzeczywiście, wygląda to nieciekawie... - zerknęła na Szajela. Ale przynajmniej ta dwójka dobrze się bawiła. - stwierdziła z rozbawieniem.
Thornhead prychnął i wtedy na tarasie pojawił się jeden z elfickich delegatów.
- Proszę mi wybaczyć, księżniczka Viso'Eri i Rada pragnie spotkać się z Waszą Dostojnością w komnacie obrad. - odezwał się, kiedy podszedł do Vanille.
Kobieta dopiła resztki wina w swoim kieliszku i ruszyła za elfem, kusząco kołysząc biodrami. Przy wyjściu zatrzymała się i zerknęła jeszcze na Thornheada, po czym opuściła taras, kierując się za delegatem do korytarza po lewej stronie półpiętra sali balowej.
- O co jej chodzi? Patrzy na wujka jak wygłodzona harpia.
- To długa historia... - odpowiedział, uśmiechając się do wspomnień. Ale określenie "harpia" pasuje do niej idealnie. - zaśmiał się wraz ze swoją siostrzenicą.

***


Vanille zatrzymała się za delegatem, kiedy ten otwierał spore drzwi prowadzące do sali obrad rady elfów. Kobieta poprawiła swoją fryzurę kilkoma nerwowymi ruchami, po czym próbowała przybrać wyniosły wyraz twarzy. Drzwi otworzyły się, a elf teatralnym gestem zachęcił skrzydlatą do wejścia. Wnętrze sporych rozmiarów, okrągłego pomieszczenia było puste, nie licząc dużego, okrągłego stołu, który ozdobiono dziewięcioma herbami szlachetnych rodów, dziewięć krzeseł przy nim stojących i klinkietów ze świecami wiszącymi na ścianie. Vanille weszła głębiej, zdziwiona takim stanem rzeczy.
- A gdzie jest Księżniczka? - powiedziała.
Nim kobieta zdążyła się obrócić, zimna stal podcięła jej gardło. Ostrze spełniło swoje okrutne powołanie z bezwzględną precyzją, a jej bezwładne ciało osunęło się na chłodną, kamienną posadzkę. Zszokowane spojrzenie arystokratki utkowione było w leżącą nieopodal księżniczkę, także broczącą krwią, której Vanille wcześniej niedostrzegła. Okrutny uśmiech i błysk zakrwawionej stali był ostatnim widokiem w życiu Vanille Shiro'Ahk.

***


Vanesca Drammar szybkim krokiem wyszła z korytarza na półpiętrze sali balowej i powróciła do swoich towarzyszy. Po krótkiej rozmowie z elfami zniecierpliwionymi zniknięciem księżniczki, ciemnoskóra kobieta stanęła w kompletnym bezruchu. Kilku elfów i elfic udało się w kierunku korytarza, w którym ostatni raz widziano księżniczkę. Po długiej chwili z korytarza dobiegł głośny, przenikliwy pisk, a przerażone elfy wybiegły z korytarza.
- Morderstwo! Zbrodnia! Księżniczka Viso'Eri została zabita przez Nieskończoną! - krzyknął jeden z członków rady.
Na sali zapanowało wzburzenie. Thornhead i jego podwładni także byli obecni tam, gdyż Szajel i Chichiro zdążyli odzyskać zmysły, upojone winem.
- Mam złe przeczucia... - burknął generał, po czym spojrzał na schody.
Po schodach, spiesznym krokiem wspinała się Vanesca Drammar, a gdy je pokonała, obróciła się do tyłu z przestrachem. Spojrzenia wielu osób śledziły jej ruchy, a gdy kobieta to zauważyła, czym prędzej wybiegła na taras.
- Za nią! - krzyknął generał i wraz ze swymi towarzyszami ruszył w pogoń za uciekającą Nieskończoną. Kobieta wspięła się na balustradę i zeskoczyła, rozłożywszy wcześniej rdzawo-brązowe skrzydła. Generał i jego podwładni pojawili się tam w momencie, w którym zeskoczyła w dół. Thornhead rzucił się do barierki, ale zamiast ciemnoskórej kobiety ujrzał mężczyznę, lecącego na szmaragdowych skrzydłach. Zebrawszy podwładnych, generał rzucił się w pościg za tajemniczym osobnikiem, zupełnie nie dbając o elfy, które wbiegły na taras aby ich zatrzymać...

***


Urizjel siedział spokojnie na swoim kawałku drzewnego konara, kiedy nagle, bez żadnej zapowiedzi, w dół, jak rakieta śmignęła postać ze szmaragdowymi skrzydłami.
- Za nim! - uszu Urizjela dobiegł krzyk generała.
Nie zwlekając, wojownik dołączył do pogoni.

***


Ao biegł przez gościnną dzielnicę miasta, gdy jego uwagę przykuła skrzydlata postać lądująca gładko na dachu jednego z budynku. Postać, a był nią mężczyzna z długimi, jasnymi włosami, zeskoczył z dachu i wylądował na platformie niezwykle płynnie, jakby wspomagała go jakaś niewidzialna siła.


Stanąłeś przed nim, zaskoczony spotkaniem. Nim skrzydlaty zdążył się oddalić, na miejscu pojawił się generał, któremu towarzyszyli Urizjel, Shakti, Chichiro i Szajel.
- Łapać go! - wrzasnął Thornhead.
Nim jednak ktokolwiek dopadł do skrzydlatego o niezwykle delikatnych rysach twarzy, otworzył on swoje oczy. Błysnęły jadowitą zielenią, a potężne uderzenie odepchnęło wszystkich Nieskończonych.
- Walka ze mną, to ostatnia rzecz, której pragniecie, bracia... - odezwał się arogancko.
- Kim jesteś i jakie są twoje zamiary? - zapytał Thornhead. To ty zabiłeś Shiro'Ahk i księżniczkę elfów?
- Hmm, zadziwiające, generale. Nie byłeś na miejscu zbrodni, nie widziałeś wszystkich dowodów, a już odkryłeś prawdę. Co prawda, wszystko poszło zgodnie z moimi założeniami. - w jego głosie dało się wyczuć zadowolenie. Tak, ta wspaniała zbrodnia to mój postępek. Ale to nic, w obliczu intrygi, której ziarno zasiałem.
- Jak śmiesz...
Zheng zaczerwienił się w złości i gniewie. Wyciągnął przed siebie dłoń, w której zalśniło złote światło, a gdy zgasło, w ręku generała pojawił się jego miecz.
 
__________________
Come on Angel, come and cry; it's time for you to die....

Ostatnio edytowane przez Endless : 17-01-2011 o 13:36.
Endless jest offline