Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-01-2011, 15:31   #121
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Po Laure słowa i pogarda Espei spłynęły niczym woda po ściance kryształowego naszyjnika Sorg, podobnie jak swego czasu Lliry Lethinen, lorda Dhelta i ... paru innych osób. Czasami trzeba pewne rzeczy wziąć po prostu na klatę i przetrzymać. Za to z prawdziwym rozbawieniem spojrzał na pół-elfiego tropiciela, któremu kąpiel i golenie najwidoczniej w głowie przewróciły. Wstał po jego perorze.
- Wbrew wrażeniu które odnieśliście, drodzy państwo, każde moje pytanie miało na celu wywiedzenie się o czymś co może uratować nam życie w Pyłach - powiedział spokojnym, równym tonem kierując swoje słowa do Starszyzny - Jeśli uraziłem was tonem czy pośpiechem - wybaczcie. Zdaje się że czas nas pogania i jeżeli zasypuję was pytaniami to dlatego że chcę przygotować się i ruszyć jak najszybciej, zanim upiór stanie się zbyt potężny byście nas kiedykolwiek jeszcze zobaczyli. Zwłaszcza tobie, Tyrionie, dziękuję za twe słowa, bowiem wiele mnie nauczyły - ukłonił się kapłanowi - i jeśli znajdziesz czas, chętnie nauczyłbym się o zagrożeniach w Pyłach jeszcze więcej.
Spojrzał na resztę Starszyzny.
- Jeśli udałoby mi się przyczynić do powstrzymania przywołania w Levelionie upiora czy zniszczenia go - chętnie przyłożę do tego ręki. Ale też macie rację - przepowiednie mówią o innych i jeśli mam być dla nich wyłącznie pomocą - z radością pomogę.

Odwrócił się do półelfa i uśmiechnął z rozbawieniem.
- Ciekawe słowa, Helfdanie-mędrcze. Ty, z troską pochylający się nad moimi błędami, zapominasz o tym jak sam się zachowujesz względem nas? Zapomniałeś też za co dostałeś od Iulusa po pysku w Zapomnianej Fortecy? Tym, którym Ruda Wiedźma zawierzyła proponowałeś "wysmagać zadki świeżymi rózgami goniąc ich do najbliższej twierdzy", przypomnę tylko jedno twoje zdanie, a sporo ich było, nieprawdaż? Domagasz się ode mnie pokory i szacunku dla tych którzy walczyli z Urgulem? To przypomnę ci twoje własne słowa o Elethienie Froren, Helfdanie-piewco herosów: "macie rekomendacje starej i zniedołężniałej wiedźmy, której głos nie jest słyszalny w Królestwie". Może dodaj też coś jeszcze na temat Tyriona, uciążliwy jest, jak sam mówisz, może od razu wyślij go do grobu?

Bardka czuła jak jej policzki stają się coraz bardziej czerwone. “Zacznie się taka sama awantura jak przy omawianiu taktyki?”, zaczęła się zastanawiać zerkając raz na Helfdana raz na Laurego. Nie miała śmiałości spojrzeć na członków Starszyzny, aby zobaczyć ich reakcje na przemowę półelfa i elfa.

Złocisty odczekał chwilę by jego słowa głębiej zapadły w umysły obecnych, po czym odwrócił się do Starszyzny, ukłonił uprzejmie i wyszedł. Może rozmowa przebiegnie bardziej gładko gdy go nie będzie? Ruszył do sklepów z magicznymi przedmiotami i księgami. Kupić wiele nie kupi, ale popytać i porozglądać się zawsze można.

Tropiciel odprowadził elfa zdziwionym wzrokiem i burknął sobie pod nosem coś w stylu – a jednak prośby mogą być wielce obraźliwe… nawet te podszyte szczerymi intencjami.

Raydgast spokojnie i flegmatycznie przyjmował rozwój sytuacji. I rozgadanego Laure i Helfdana, który o dziwo, mówił całkiem sensownie.
Paladyn zawsze miał (być może błędne) wrażenie, że elfi bard uważa się za jedynego herosa całym Faerunie. Tak jakby nikt inny nie walczył ze złem. Dramatyczne wyjście Złocistego trochę go ubawiło. Cóż... w naturze barda jest ściąganie na siebie wszelakiej uwagi, bez względu na rodzaj podejmowanych działań.
Za to odniósł się do rad półelfa i jego decyzji.- Cóż... sam zdecydowałeś się opuścić grupę. To i do ciebie decyzja powrotu należy. Mi twoja obecność nie przeszkadza. A w Pyłach każda pomoc się przyda. Nawet ta opłacona. Zresztą, jeśli mają odwagę jechać po tym co widzieli w wieży i wiedząc co ich czeka w Pyłach. To można na tyle im zaufać, zważywszy, że nie tylko my składamy nasze życie w ich rękach. Ale i oni w naszych. Pyły to nieodpowiednie miejsce na próby zdrady. Im nas więcej bowiem, tym bezpieczniej. -spojrzał w kierunku Tyriona, mówiąc spokojnym tonem głosu.- Niemniej, Helfdan ma rację. Schorowany kapłan, nieważne jak potężny, będzie większym problemem niż pomocą w Pyłach. Bo nie ma co ruszać do miejsca, które wysysa siły, nie mając ich ...w nadmiarze.

Helfdan przytaknął tylko na znak, że akceptuje to co usłyszał od paladyna. Nie pozostawało mu nic innego jak wierzyć w to że wyciągnął lekcję z przeszłych zajść i wie jak ich uniknąć.
Sorg ze zdziwieniem zerknęła w kierunku mówiącego paladyna. “Czy mi się przesłyszało czy on naprawdę ujął się za najemnikami?” Po czym zerknęła w kierunku najemnika (próbując sobie przypomnieć jego imię), który przyszedł z nimi na spotkanie ze Starszyzną, jak zareaguje na słowa Raydgasta. “Już nie będą mogli powiedzieć, że wszyscy źle o nich mówią i myślą”.

A potem była zaproponowana przez starszyznę przerwa. Którą to Raydgast przyjął z ulgą. Choć dalsze rozmowy w mniejszych gronach były dobre, to jednak on sam nie miał pytań.

Nikt się nie odniósł do słów paladyna. I narada powoli się kończyła. Ku uldze Raydgasta. Liczył na końcowe uwagi i pożegnanie. A nie kolejny raz roztrząsanie sprawy.
Jednak na to nie mógł liczyć, reszta grupy wyraźnie wolała się... miała inne plany. I chyba utknęli tu na dłużej. Ku wyraźnej niechęci Raydgasta.

***

Najważniejsze jednak, że narada się skończyła i mógł wyjść na miasto.
Amieteeil... było harmonijnie zbudowanym miastem, pełnym naturalnej równowagi pomiędzy cywilizacją, a naturą. Pełne budowli zbudowanych wedle kanonów sztuki budowlanej elfów.


Wydawały się lekkie i delikatne, tak jak całe miasto. A paladyn nie widział tu nic pięknego.
Cóż poradzić... rozumiał zachwyt Sorg, wychowanej wśród elfów, rozumiał zachwyt pozostałych kobiet. Ale w żadnym stopniu go nie podzielał.
Amieteeil było jak delikatna koronka, ale jacy mężczyźni zachwycają się koronkami?
No i było tu za zielono, a Raydgast nie przepadał za tym kolorem.” Zielony” i „las” kojarzyły mu się nieodmiennie z orkami. A te z krwią, potem i zagrożeniem.
Raydgast zdecydowanie wolał ciężkie budowle o grubych murach i potężne zamki, kojarzące mu się z siłą i potęgą. Rachityczne konstrukcje elfów nie wywołały u niego żadnej reakcji. Podobnie jak nadmiar drzew i krzewów. Przechodząc drogami elfiego miasta, czuł się jak w czyimś ogrodzie.
Co prawda nie mógł zaprzeczyć, że Amieteeil jest całkowicie pozbawione „uroków”.


Nie wtedy, gdy jeden taki jasnowłosy „urok” mijał po drodze. Raydgast uśmiechnął się bardziej do siebie niż do owej elfki. Był żonaty, więc kwestie romansów już dawno pogrzebał w pogrzebał w przeszłości. Ale nadal był czuły na kobiece wdzięki. I lubił przyglądać się ładnym dziewczętom. Ale nie przybył do tego miasta gapić się na „sikoreczki”

***

Krótka rozmowa z Tyrionem... na osobności. Paladyn zgadzał się w jednym z tropicielem. Wspólne narady ograniczyłyby się do kłótni. Poza tym pytanie Raydgasta nie dotyczyło przepowiedni, ni historii. Te sprawy zostawiał bowiem innym.
Tak naprawdę, jakie znaczenie miały dla całej wyprawy, owe niejasne wizje?
Czy z ich analizy wysnuto jakieś jednoznaczne wnioski?
Czy pobudki Sticka, Alehandry, czy też Patoxa. Czy powodody dla których oni udali się tam, mają jakiekolwiek znaczenie dla ich sytuacji?
Paladyn uznał, że nie...
Tak czy siak, problem trzeba rozwiązać bez gdybania, czemu tam poszli. O wiele ważniejsze było to, jaką siłą dysponowali. A na to pytanie, ani przeszłość, ani przyszłość nie udzieli odpowiedzi.
Można się było domyślić, że skoro wszystkie kamienie dusz są zapieczętowane i dobrze ukryte, to nie o nie chodzi Stickowi. Tylko o owy tajemniczy projekt jednego z elfich rodów.
Cokolwiek jednak kryło się za tym wszystkim ? Jaskinia w której ukryto projekt Vel’te’nelów. Miał wrażenie, że jej położenie jest akurat sekretem.

Co do reszty przepowiedni, czy miała ona tak naprawdę znaczenie? Raydgast uznał, że nie. Czasami nadmiar informacji, zaciemnia obraz sytuacji. Musieli złapać i unieszkodliwić Alehandrę i Sticka. I w sumie każdego, kogo spotkają w Pyłach. Żadna wizja nie zmieni tych faktów.
Bardziej od przepowiedni ważniejsze były same zagrożenia związane z Pyłami.
Dlatego też udał się później do Tyriona. Był co prawda pewien, że Iulus już z nim omawiał sprawy związane z niebezpieczeństwem natury samych Pyłów i ich wpływie na istoty żywe.
Dzika magia, nie interesowała paladyna. O wiele bardziej był ciekaw samego szkodliwego wpływ samego miejsca na ciało i ducha w nim przebywających. Martwił się tym bardziej niż wrogami. Bo tych chociaż mógł dosięgnąć mieczem.
Jak się okazało wpływ Pyłów to jest bardziej wpływ na umysł niż ciało. Aczkolwiek rany goiły się w tym miejscu o wiele gorzej. A im bardziej ktoś ranny tym się gorzej czuje i jego rany jątrzą się bardziej. Łatwo się w walce zarazić różnym świństwem – trudnym do wyleczenia.
I tu kapłan odsłonił lewy bok pokazując wielka czarną plamę od lewej pachy po biodro i rozlewającą się na druga stronę ciała. Przypominało to nieco poparzenie, a równocześnie ciało wydawało się nadal żywa. Dlatego też nie mógł się oddalać na długo od świątyni. A jak umrze to jego ciało poddane miało zostać kremacji, a prochy zapieczętowane w świątyni. Efekt choroby powoli zmieniał go bowiem w nieumarłego. Nie będąc odpowiednio pochowanym stałby się upiorem.
Tyrion opisał stwora, który go tą zarazą dotknął. Nieumarłego które dotyk powoduje gnicie ciała i powolną przemianę w nieumarłą kreaturę.
Kapłan wspomniał też, że ostateczną śmierć tym nieumarłym może przynieść ogień lub kwas ewentualnie lód, a potem ich ciała należał rozbić w pył.
Opisał też, gdzie owe stwory występują. Ogólnie należało unikać newralgicznych miejsc związanym z magią, tak jakich jak laboratoria, podziemia, czy też konsekrowana na przybytek Shar, była świątynia Corellona. Gdyż tam można spotkać najgorsze aberracje. Ryadgast miał nadzieję, że Stick i Alehandra też o tym wiedzą. Nie chciałby być zmuszonym podążyć za nimi do tych przeklętych miejsc.
Kolejnym miejscem więc które zamierzał odszukać w mieście elfów. Były sklepy alchemiczne. Być może uda się w nich zakupić ogień alchemiczny i fiolki z kwasem. Może też i elfi alchemicy mieli na składzie ogień orężny, którzy paladyni i rycerze z Zakonu Torma skutecznie wykorzystywali przeciw sprzymierzonym z orkami trollom.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline