Dezorientacja była w tej chwili na wysokim poziomie. Z pamięcią stalkera było obecnie dosyć niepewnie. Jednak ogarnął się
- Emmm, gdzie jestem? I kim ty jesteś? - Jednak, z drugiej strony, nie można było nazwać tego ogarnięciem się.
- Jesteś na granicy terenów Powinności. Ledwie przeżyłeś. Ja jestem doktor Karskov. - Nazwisko nic mu nie mówiło, ale sam nie wiedział co myśleć o tym, że staruszek jest doktorem.
- Czyli jestem wdzięczny. Dziękuję. Można jednak wiedzieć jak mnie znalazłeś i czemu uratowałeś? Naukowcy siedzą w bunkrach i... robią te naukowe badania, a nie ratują stalkerów- Wybąknął z trudem, ostatnią część zdania.
- Cóż, sam tu zaczynałem jako stalker. Byłem jednym z pierwszych w Strefie. Wiesz, wtedy jeszcze nie było stalkerów i tego wszystkiego. Znalazłem Cię ... w sumie to nie ja, a ludzie z Powinności. Uało Ci się dotrzeć prawie do bramy. Miałeś farta. Ja tu byłem ... jestem ... z pewnych nieistotnych dla Ciebie przyczyn. - No, no, no. Człowiek legenda. Maksa właściwie zawsze ciekawiło skąd się wzięli pierwsi stalkerzy. Jak to wszystko się zaczęło. Ale po co było sięgać w tak mroczną przeszłość?
- Tak, szczęście w nieszczęściu. Zapewne oczekujesz zadośćuczynienia? W zasadzie to mam nadzieję, że mogę się odwdzięczyć, bo nie będę mógł spać po nocach - Jednak był Czergowski człowiekiem honorowym. Przynajmniej się starał. Bardzo i prawdziwie całego serca.
- No wiesz ... czekałem aż zapytasz. Miałem iść na Jantar do laboratorium dostarczyć pewne .. materiały, ale to dziś niebezpieczne. Możesz to zrobić dla mnie. - Niebezpieczne gówno, ale kiedyś musiał się wybrać nad Jantar. Jeśli to zrobi będzie już zajebiście pewien swych umiejętności. Mimo to odczuł strach i to nie mały.
- Aż tam? To tam jest jakiś wasz główny bunkier? Tak słyszałem. W zasadzie mogę spróbować, ale po drodze są bandyci, najemcy, zombie, mutanty, sam nie dam rady..- To tyle jeśli chodziło o jego obecną pewność co do swoich umiejętności.
- Jak nie dasz rady jak dasz ... ehh ... .Możesz poprosić Czachę o podwózkę - naukowiec zaśmiał się - lub popytać w barze.
Czacha. Maks dopiero sobie uświadomił, że ma nowego wroga. I to zdrowo pierdolniętego. Ostatnie dni były zajebiście obfite w nowych wrogów.
- Po tym co się stało wczoraj mam lekką depresję, ale dobra, zrobię to sam czy z kimś. Chyba od razu ruszę, znaczy jak załatwię parę spraw w Barze. - Dobrze. Jak znajdziesz laboratorium przekażesz pendrive'a i dostaniesz nagrodę. Teraz odpocznij jeszcze trochę.
Stalker został jeszcze parę godzin u doktora, zbierając siły, nawet nieźle gotował staruszek, chociaż co do składników Maks nie był pewien.
W końcu podziękował mu za wszystko i ruszył do Baru.
Jako sprawę pierwszorzędną uznał udanie się do Cichego. Podziękował mu ładnie za naprawę SVD i zapytał o to czy chce się udać z nim nad Jantar. Dosyć rozpaczliwie szukał pomocy.
- Stary, jedna taka przygoda mi wystarczy. Byłem tam parę razy po sprzęt i zrobiłem zapasy. Teraz mam w cholerę roboty tutaj do odwalenia.
Wielkolud nie przejął się tym i poszedł poszukać kogoś w samej knajpie. Zignorował wszelkie koty i podszedł do gościa w ładnym egzoszkielecie.
- Witam, witam. Jestem Maksymilian, miło mi.
- Miło mnie także, jestem Gusarow. O co chodzi ?
Nadszedł czas na odrobinę wazeliniarstwa
- Widzę, że jesteś bardzo doświadczonym stalkerem. Otóż przydałaby mi się twoja pomoc, gdyż ja nie jestem jakimś brylantem wśród skał. Otóż wybieram się do naukowców nad Jantar i przydałaby mi się pomoc. Jako nagrodę za okazaną uprzejmość mogę zaoferować 70% tego co znajdziemy po drodze. Zarówno łupy z trupów jak i artefakty.
- Jantar ? Chcesz tam teraz iść ? Widać, żeś chyba nie trzeźwiał od przynajmniej dwóch dni.
- Byłem ciężko ranny, a co się stało znowu? Wybuch elektrowni atomowej? To by była miła odmiana.
- Nie, nasiliły się emisje. Woronin posłał tam piętnastu ludzi do obrony laboratorium. Istne piekło! Wróciłem stamtąd dzisiaj po jakiś ochotników by się tam wybrać ... chociaż nie planowałem zabierania kotów. - Tu go uraził. Maks już dawno nie zaliczał się do kotów.
- Och, nie jestem kotem. Myślę, że już mam pewne doświadczenie i to piękne SVD. Potrzeba mi tylko kupić parę granatów. - Jak do tej pory granaty bardzo pomagały Czergowskiemu. Musiał mieć dobrego cela.
- Dobra, możesz ruszyć ze mną. Za dwie godziny przed Areną spotkamy się wszyscy i ruszymy w Dzicz. Pasuje ?
- Owszem
Jeśli miało być tak samo jak z Czachą to Maks sobie daruje podróż w grupie. Jednak póki co wolał spróbować.
Zakupił u Barmana cztery ulepszone granaty i trzy magazynki do Vipera, pistoleta prawie nie używał więc nie martwił się o amunicję do niego. Wypił raz setkę na szczęście i ruszył przed Arenę.
__________________ Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies
^(`(oo)`)^ |