Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-07-2006, 01:16   #26
Solfelin
 
Solfelin's Avatar
 
Reputacja: 1 Solfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumnySolfelin ma z czego być dumny
Historycznie? Chronologicznie?

Zaczęło się od mojej manii na punkcie Wampira. Znajomy znalazł na necie coś zwanego "Wampir: Maskarada". Czego on wtedy szukał? RPG? Punk'u we wszelkich możliwych formach? Tego to nie pamiętam.

Była jednak taka jedna magiczna dyskietka.

Czarna.

Były w niej 2 ważne pliczki ściągnięte z internetu. Jeden miał tytuł "Wampir: Maskarada" i w środku wyglądał na jakąś kopię roboczą - zupełnie bez polskich znaków diaktrycznych.

Drugi miał tajemniczy tytuł: "Sabat".

Jeśli pierwszy był bardzo wciągający, to drugi zaś mroczny. "Sabat. Podręcznik Gracza." Sabat... Sabat.

Co dalej?

Ten sam znajomy miał kilku innych znajomych, w tym jednego szczególnego.
Okazało się, że znajomy znajomego zna system, o którym czytałem i który tak mnie inspirował. To, co wyróżniało Wampira to właśnie cytaty z kultury - one były z tego najlepsze i oddające tak bardzo klimat, że czytanie Wampira...

... było niesamowite. Wtedy też polubiłem KoRn'a. "Make Me Bad" sprzyjało klimatowi Wampira.


Ciekawe, jak to się stało?

Ledwo mnie poznał, a chciał, żebym ja mistrzował.

Później co 3 miesiące pobijałem swoje rekordy w kupowaniu podręczników do Świata Mroku, najpierw 1 mój podręcznik w życiu, W:M 3 ed., później 3 podr., później 5, a na końcu 7...

Nie chciałem prowadzić.

Powiedziałem, że chcę się przypatrzyć, jak on mistrzuje.

To były moje pierwsze sesje RPG. Jak mogłem mistrzować? Naturalne predyspozycje?
Po kilku sesjach ja prowadziłem jego wątek... kilka sesji poprowadzonych.

Jak mistrzował?

Teraz widzę, na zimno, jak się starał opisywać. Mimo wszystko, był lepszy ode mnie w opisach. Pomysły? Hm, hm, może nie wybitne, ale były. Często makabryczne, to mu zapamiętam.

Co do mojego mistrzowania - a kto wie? Do dziś mogę sobie zarzucić kiepską wyrażalność, jeśli chodzi o dokładne opisywanie wszystkich tych części ciała, ubrań, krajobrazu itp. To było moją piętą Achillesową.

Kreatywność, improwizacja - to były najlesze zalety. Potrafiłem bez przygotowania wymyśleć przygodę na poczekaniu, nawet będąc przed graczami. Calutką. Kilka rysów miałem w głowie, a gdy miałem kilka rysów - potrafiłem opisać całą przygodę i poprowadzić ją od początku do końca.

Zupełnie jak system Nietykalnych. Na początku miałem tylko kilka rysów systemu - kilka kluczowych słów. Nietykalni - przemiana - magowie (oświecenie, ociemnienie). I co z tego wyrosło? Sam bym się nie spodziewał.

... koniec?

Nie. Po poprowadzonych kilku starych sesjach, do wątku znajomego, założyłem organizację zwaną PIR - Podhalańska Inicjatywa RPG'owa.

Tam też poprowadziłem kilka sesji, troszeckę dark fantasy, później w domu pierwszego znajomego, starego, dobrego kumpla z przedszkola - sesję Maga. Za to polubiłem system. Mój znajomy świetnie odgrywał sprawy ludzkie magów. Przeżycie, coś, co można do lodówki włożyć - to było naprawdę świetne. Jakaś odskocznia od tych wszystkich potworów, które nawet nie zastanawiają się dłużej, kogo zabić po drodze z kryjówki i z powrotem.

Cóż, to też jeszcze nie koniec.
Liczę, że zreaktywuje kilka rzeczy w najbliższym czasie. Czas wakacyjny może sprzyjać.

Pozdrawiam wszystkich MG'ów (w tym Narratorów) i Graczy (podwójnie tych, którzy są niezadowoleni z mistrzowania).
 
__________________
Soulmates never die...
Solfelin jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem