Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-01-2011, 20:55   #122
Vantro
 
Vantro's Avatar
 
Reputacja: 1 Vantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie coś
Post wspólny

- Sądzę, że wszystkim nam przyda się przerwa od... hm... rozmów - rzekł Tyrion z miną, która dziwnie przypominała... powstrzymywany uśmiech? - Gdybyście nas potrzebowali będziemy w sali po lewej. Pani Maeve wskaże wam drogę.

Wszystkie spędy, zwoływane wiece i narady w licznym gronie kończyły się podobnie nieważne w jakim się odbywały składzie oświeconych mędrców czy zadufanych w sobie poszukiwaczy szczęścia. Tam gdzie jest wiele istot tam jest wiele myśli i wiele pomysłów na życie. Nawet wśród elfickiej rady różnice temperamentów, doświadczeń czy spojrzenia na świat bardzo wyraźnie się prezentowały. Nawet wśród tych znających się od dziesięcioleci albo i dłużej może ktoś nagle wypalić z czymś takim jak Tyrion – stojącym w opozycji do reprezentowanego stanowiska… lub nawet tym co się mówiło wcześniej. Dlatego jeżeli ktoś sądził, że może być inaczej z nimi – zbieraniną różnych ras, zawodów, światopoglądów czy temperamentów musiał być głupcem. Oczywiście głupcem byłby ten, który nie wyciągnąłby nic z tego spotkania… Bez wątpienie po jego zakończeniu coś się dla wszystkich się zmieni. Helfdan na większość nurtujących go pytań znał odpowiedź, no może jeszcze parę szczegółów by chętnie poznał to jednak nie widział sensu aby zawracać nimi głowy wszystkim uczestnikom tego spotkania.

W sprawach magii był kompletnym ignorantem dlatego dywagacje na temat splotu, cienistego splotu czy gromadzenia magicznej energii w celu jej transformowania w jakieś byty metafizyczne były dla niego równie zrozumiałe co monogamia. Wysłuchał, kiwną głową ale się nie odezwał i nie skumał. Podobnie jak z większością zagadnień związanych z odległymi mu dziedzinami. Był zdania, że jeżeli coś omawiać to w węższych gronach osób zainteresowanych a przede wszystkim zorientowanych. Tak aby niepotrzebnie nie tracić czasu na spotkania do których przez większość czasu nie masz możliwości wnieść czegoś pozytywnego lub nowego. Słowa Tyriona przyjął z ulgą bo dawały możliwość zakończenia tej całej imprezy.

- Też tak uważam. Gdybyśmy mogli potraktować to nasze dzisiejsze spotkanie jako… takie zapoznawcze. Spotkanie, na którym wszyscy mogli się sobie przyjrzeć i powiedzieć witam. -Półelf zwrócił się do zebranych. – Niemniej jednak myślę, że w tak licznym gronie nie będzie nam łatwo rozwiązać jakiekolwiek kwestie. A wręcz przeciwnie… dlatego jestem przekonany o większej skuteczności mniej licznych spotkań a bardziej skupionych na konkretną dziedzinę. Jeżeli oczywiście uda nam się popracować nad przepływem informacji… Już miał dodać znane wszystkim przysłowie, że gdzie kucharek sześć tam nie ma co popieprzyć ale zrezygnował z tego.

Sorg na słowa Tyrionia odetchnęła z ulgą. Czuła się nietypowo jak dla niej onieśmielona, nie wiedziała sama o co chce spytać. Nie wiedziała, czy kolejne pytanie nie sprawi, że Starszyzna Atmeeilu spojrzy na nich jak na ignorantów, którzy nie potrafią zrozumieć tego co chcą im przekazać. Nie potrafiła zrozumieć nawet samej siebie, jej odczucia... od zniechęcenia do paniki, od paniki do apatii, nie potrafiła się w tym odnaleźć. Przerwa zaproponowana, więc przez elfa była chyba potrzebna jej tak samo jak i pozostałym osobom zgromadzonym na tym spotkaniu. “Muszę sobie to wszystko jeszcze raz przemyśleć, to co przekazali nam dziś rano z wczorajszego spotkania i to co dziś tutaj padło. Na spokojnie i powoli, zastanowić się, aby nie umkło mi coś ważnego. Jak już stąd ruszymy dalej, nie będzie już szansy, aby zadać pytania i uzyskać na nie odpowiedzi.”

Tua również z chęcią przystała na propozycję elfa, choć nie była pewna czy jakiekolwiek jeszcze rozmowy będą im potrzebne. Wszystkie słowa, które padły na tej sali były na temat powodu tej całej hecy albo rzeczach bezpośrednio z Pyłami nie powiązanych. Sama co prawda brała w tym czynny udział i z przyjemnością wręcz próbowała rozwiązać zagadkę, ale teraz nie była pewna czy to słuszne. Czy to ważne kto wpadł na pomysł powrotu do Pyłów? Cóż to dla nich za różnica: drow, bard spoza Królestwa czy potomek starego elfiego rodu? Nie mają pewnych informacji, wszystko opiera się na skrawkach wiadomości, na domysłach. Nie mogą być niczego pewni, a liczne hipotezy nie pomogą im w Pyłach. Czy nie jest to najwyższy czas na konkretne przygotowanie, które da im szansę na przeżycie i pokonanie tego bliżej nieokreślonego zła?

Tui coś nie dawało spokoju. Od początku rozmowy ze Starszyzną była ogarnięta dziwnym niepokojem, jakby o czymś zapomniała. Co się z nią dzieje? O czym nie może sobie przypomnieć? Nagle podniosła spuszczoną do tej pory głowę:
- A ten kupiec, z którym kontaktował się Pathox w Darrow, Arkeh... Kim on jest? - spojrzała pytająco na swoich przyjaciół. Pamiętała to imię. Nie wiedziała kto go użył, ani w jakich okolicznościach, ale ktoś przy niej mówił o nim...
Kalel chrząknął Ja znam Arkeha, czy raczej znałem dosyć dobrze. Dawno temu, zanim to wszystko się zdarzyło mieszkałem w małej wiosce. Siedziałbym tam pewnie do tej pory, gdyby nie zawitał tam kupiec o imieniu.... Arkeh. Miał pomocnika, nie pamiętam już imienia, który umarł w dziwny sposób, więc potrzebował kogoś do pomocy. Miałem już dość tego miejsca, chciałem opuścić rodzinne strony i się nająłem u niego. Z początku wszystko wyglądało normalnie. Zwykły kupiec, zwykły handel. Jednak po jakimś czasie dostrzegłem, że coś mi nie gra. Długo nie mogłem pojąć o co chodzi, w zasadzie nie wiem do tej pory, lecz któregoś dnia Arkeh dał mi coś, żebym gdzieś zaniósł. Poszedłem z przesyłką, lecz pod wskazanym adresem nikogo nie było, a gdy wróciłem, to nie było też i Arkeha. Umarł dokładnie tak samo jak wcześniej jego służący. Pomyślałem, że teraz i mi grozi niebezpieczeństwo więc uciekłem byle dalej od tamtego miejsca. Zabrałem też ze sobą przesyłkę, do której bałem się zajrzeć i dopiero u Rudej Wiedźmy się okazało, że to właśnie przeklęty kamień
- Kalel i nikt więcej cię już o tą przesyłkę nie pytał? Nie spotkałeś potem nikogo z związanego z tym kupcem? -spytała Sorg zerkając na chłopaka.
Ociągając się chłopak odpowiedział - No trochę spotkałem. Przez chwilę. Kiedyś wpadłem na kupca, który jeździł w tej samej karawanie co Arkeh - Mosir się nazywał. O! to chyba u niego kupiliśmy karmelki! - Nagle sobie przypomniał - Ale nic nie powiedział, nic chyba nie wiedział. Tyle że sobie pogadaliśmy. - Wzruszył ramionami. - W zasadzie skoro ten kamień od Arkeha dostałem, to niewykluczone, że był nieco zamieszany w sprawę Pyłów i przebudzenia umarlaków.
- Ale jak sam mówisz... on już nie żyje, to i tak się tego nie dowiemy. - stwierdziła Sorg lekko wzruszając ramionami.
- Czyli Pathox szukał Sticka, jechał w kierunku Pyłów i szukał kontaktu z kupcem, który posiadał skrawek duszy Urgula i do tego zmarł w zagadkowy sposób? - Tua pokręciła głową - Nic dziwnego, że nie dotarły tu wiadomości od Tristilla i Houruna. Tam nie mogło się wydarzyć nic dobrego.
Po chwili czarodziejka spytała Sorg:
- Na pewno nie wiesz nic o tym, po co Stick odwiedzał tych wszystkich możnych? Nigdy nic przypadkiem nie usłyszałaś?
- Niestety tak jak już to mówiłam, rozmawiał z nimi tak, abym ja nie słyszała o czym mówi. - odpowiedziała bardka na pytanie czarodziejki. - Ech... nawet się nie domyślałam, że on czegoś poszukuje co jest związane z Pyłami. Czy to informacji czy też czegokolwiek innego. - westchnęła smętnie.

Nikt nic nie mówił, o nic nie pytał. Zaległa cisza, którą przerwała czarodziejka:
- To kiedy wyjeżdżamy?
- Dajmy sobie jeszcze chwilę przed podjęciem ostatecznej decyzji... tym bardziej, że nie wiemy na jakim etapie są przygotowania barda. - Stwierdził tropiciel. Póki co nikt ich nie wyganiał.
-Nie wiemy ile czasu nam zostało, więc tym bardziej nie możemy go marnować. Ruszamy jutro z rana. Ten dzień powinien chyba wystarczyć każdemu, do zakończenia jego spraw?- stwierdził paladyn wędrując spojrzeniem po zgromadzonych.- Lepiej przybyć za wcześnie, niż... za późno.
- Będzie ciężko. Tym bardziej, że chyba też inne efy mają coś przygotować... chociażby Tyrion, jakąś imprezę w świątyni. Być może tylko dla Helfdana wydawał się niemożliwy ten termin, ale biorąc pod uwagę iż rada zaczęła się popołudniu to niewiele już tego dnia pozostało. - Jutro jest za wcześnie. Tym bardziej, że podejmowanie tej decyzji w niekompletnym składzie jest zupełnie nie w czasie.
-To pojutrze?- mruknął paladyn nieco zniechęcony tym przedłużającym się odpoczynkiem. Każdy dzień stracony na czekanie, to dzień darowany wrogom. Oni tam nie próżnowali. Ale też nie można wyruszyć, nie załatwiwszy wszystkich spraw.
- Mnie powinno wystarczyć. Nie wiem jak innym. Stwierdził półelf. - Jeżeli to wszystko to ja już się zrywam. Odczekał chwil parę czy ktoś jeszcze miał coś do niego... jeżeli nie to wstał i opuścił towarzystwo.
 
__________________
W chwili, kiedy zastanawiasz się czy kogoś kochasz, przestałeś go już kochać na zawsze.
Vantro jest offline