Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-01-2011, 20:58   #123
baltazar
 
baltazar's Avatar
 
Reputacja: 1 baltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znany
Czas jakiś przyglądał się elfom jak się obijali. Właściwie to się nie obijali w tym swoim obijaniu. Wszelkiej maści ćwiczebna broń zarówno stalowa jak i drewniana ze stukotem lub z brzękiem odbijała się od innego oręża tudzież zbroi czy tarcz. Kilkanaście elfów i elfek w pocie czoła pracowało nad swoją techniką pod czujnym okiem Espei. Helfdan mniejszą uwagę poświęcał pchnięciom, blokom, unikom czy zastawom a większą gibkim spoconym kobiecym ciałom. Mogło to działać na wyobraźnię jednak tym razem musiał odpuścić i wybić sobie amory z głowy. Zwłaszcza, że męska część wojowników nie nastrajała do podrywu.


Tradycyjnie już podziękował za wszystkie zaproszenia do wspólnego sparingu te uprzejme jak i te brzmiące bardziej jak wyzwania. Pomimo sporej zalety tego miejsca jaką była broń ćwiczebna, to nie po to się tutaj fatygował aby pląsać z elfami na macie czy też ubitej ziemi. Cel wizyty miał jasno sprecyzowany i kiedy widział, że ów cel skończył lub zrobił sobie przerwę zdecydował się podejść. Espea odziana była w mitrilową zbroję zdobną w roślinne motywy. Może umiejscowienie niektórych listków było nieco komiczne to jednak elfka w tym pancerzu wzbudzała dużo większy respekt niż na naradzie. Przynajmniej w oczach Helfdana być może chłód stali jaki nosiła na sobie podkreślał chłód jaki nosiła w sobie… a może lepiej eksponował jej wysportowaną sylwetkę i tropiciel musiał to sobie jakoś wytłumaczyć.


Zbyt długo nie zwlekał z wyłożeniem powodu swojej obecności. Przede wszystkim chciał porozmawiać z kimś kto miał najświeższe informacje o tym co jest w Levelionie. Jak mniemał ona z łatwością mogła mu wskazać właściwą osobę. Nie interesowało go jak rozłupać czaszkę szkieleta, bo o tym doskonale wiedział. Nie dopytywał też o wszystkie niematerialne ożywieńce bo z tymi nawet z jego magicznym orężem walka będzie dość krótka. A koniec łatwy do przewidzenia. W tej kwestii będzie musiał się bardziej opierać na kapłanie i magach. A z tego co się orientował to jakieś przygotowania w tym zakresie już poczynili. Od dowódcy chciał się dowiedzieć jaka była ochrona zbrojnych, na co była nastawiona i czy odnotowali tam aktywność jakichś bardziej wrednych martwiaków, na których stal robi większe wrażenie niż magia. A może czy zadomowiły się tam jakieś stworki dla których nieumarli byli lepszym towarzystwem niż żywi.

- No. Wreszcie coś sensownego - burknęła Espea, siadając na ławce i sięgając po dzban z wodą, po czym zaczęła mówić. Bezpośrednio po wojnie, gdy próbowano jeszcze odbudować miasto, wyprawy jeździły w proporcjach: 5 wojowników i 1 paladyn na 1 maga i 1 kapłana; a grupy liczyły po kilkaset osób. Obstawa miała za zadanie bronić magów i kapłanów w czasie, gdy ci odprawiali stosowne rytuały. Stąd zapewne wzięła się uwaga Espei o “żywych tarczach”. Obecnie grupy zwiadowcze liczyły poniżej setki i składały się głównie z paladynów oraz ich wojennych kapłanów, którzy mieli za zadanie wytwarzanie mentalnej osłony całego oddziału. Kilkunastu wykwalifikowanych w tym celu magów również było włączonych w grupę.

Helfdan dowiedział się, że standardowo przeczesywano centrum miasta, świątynie, oraz wszystkie miejsca, które swą magią mogły przyciągać nieumarłych. Zamiast wdawać się w bezpośrednią walkę magowie preferowali zawalanie budynków na wrogów, co działało zwłaszcza w przypadku mało mobilnych stworzeń lub takich, które atakowały z ukrycia. Choć obecnie nie pozostało wiele do burzenia... Ponadto objeżdżano granice miasta sprawdzając, czy jego wpływ nie rozlewa się na las, oraz czy ruin nie zasiedliły inne stworzenia, np. trolle lub padlinożercy. Niestety okazało się, że wiele złych stworzeń upodobało sobie Levelion jako miejsce żerowania i obecnie tępienie ich stanowiło główny cel wypraw. “Niestety” - gdyż nieumarli zazwyczaj okazywali się silniejsi, a wojsku nie zależało na powiększaniu ich grona. Ponadto co bardziej inteligentne potwory próbowały z nieumarłych tworzyć własne oddziały... na szczęście bez większego powodzenia. Mimo to nawet po śmierci Urgula miasto stwarzało ciągłe problemy.

Zwiadowcy nie zapuszczają się nigdy w pobliże gór, gdyż po wojnie w jaskiniach skryły się niedobitki eksperymentów Urgula, zaś walka z nimi skutkuje zawsze olbrzymimi stratami. Zresztą zajmują się nimi lodowe olbrzymy lub rodowici mieszkańcy gór, jak gryfy czy asperi.

Drugim zagadnieniem były alternatywne drogi do miasta. Bardzo nie podobało mu się podążanie non stop jedną i tą samą. Zastawianie koni tu, a wchodzenie od tej strony… brzmiało to jak pakowanie się w pułapkę. Jeżeli ktoś tam był to w pierwszej kolejności będzie zabezpieczał właśnie te utarte szlaki. Helfdan nie chciał iść prosto pod nóż jak to było w fortecy… jednocześnie wiedział, że podobnie jak tam nie będą czekać i zasadzać się na kogoś, kto będzie opuszczał miasto. Ale do tego była mu potrzebna osoba, która była w Pyłach… Okazało się, że problemem nie był brak alternatywnych dróg, a zima. O tej porze roku (a za dwa miesiące będzie przecież jeszcze gorzej) nie sposób było przejechać nie tylko saniami, ale nawet i końmi. Główny trakt do Levelionu był jedynym w miarę zadbanym, choć Espea uprzedziła Helfdana, że im dalej tym więcej czasu spędzą na przedzieraniu się przez zaspy czy odwalaniu połamanych konarów. Kiedyś były boczne drogi prowadzące z Levelionu do Sepel i Vessil (położonych dalej osad), oraz do Srebrnej Rzeczki i Biblioteki, teraz jednak wszystko zarosło. Oczywiście można próbowac przedzierać się przez las by wjechać do miasta od strony starszych dróg - a równocześnie rodowych dworów - będzie to jednak trudne i czasochłonne.

Dopytał jeszcze o tę „boczną drogę” bo jakby na to nie patrzeć księżycowych drzwi miał zamiar szukać w rodzinnych włościach. Wprawdzie nie były to graniczne dwory to jednak obejście głównej drogi stanowiło dużo lepsze rozwiązanie niż brnięcie przez całe miasto. Swoim zwyczajem Espea wywróciła oczami, po czym mruknęła, że wszystko jest zaznaczone na posiadanej przez Raydgasta mapie Levelionu. Helfdan wyjaśnił, że mapę widział ale nie rozmawiał z nikim kto tam był... a uzyskane informacje od takiej osoby bardziej go interesowały. Był to na tyle niebezpieczny teren, że nie miał zamiaru opierać się tylko na mapie. Nie chciał się przekonać, że mostu już nie ma lub zawalony budynek uniemożliwia przejście. Konieczność nadłożenia nawet pół kilometra to w Pyłach mogło być zabójcze. Elfka burknęła, że nie zna topografii na pamięć, aczkolwiek z mapą w ręku zaopatrzyła tropiciela w niezbędne informacje.

Na koniec postanowił jeszcze spytać się o typowanego jegomościa… elfka walczyła w wojnie więc co nieco powinna mieć do czynienia z ważniejszymi osobistościami. Sama wyglądała na nieco niepokorną to może z taki autsajder jakim był wspomniany przez bibliotekarza elf nie był jej zupełnie obcy.

- Herafel Elten’vel, Herafel... hm... - mruczała Espea, ze zmarszczonym czołem przeszukując swoją pamięć. Z tego co kojarzyła, domniemany ojciec półelfa był w czasie wojny zwiadowcą. Słyszała, że został wysłany na wschód by prześledzić trasę wędrówki Urgula i zdobyć przydatne w walce z nim informacje. Niestety nic więcej nie wiedziała. W tamtych czasach trzy pozostałę rasy elfów nie były w dobrej komitywie ze słonecznymi i nie udzielano im wielu informacji. Kiedyś obiła jej się o uszy rozmowa dwóch złotych, które nazywały Herafela z pogardą szpiegiem, nie wiedziała jednak czy chodziło o jego pracę zwiadowcy (bardzo ważną skądinąnd), czy też jego zadania opierały się na zdobywaniu informacji nie tylko o wrogach...

Półelf miał zamiar pogadać z innymi o rewelacjach elfki odnoście składów wyprawy, alternatywnego wejścia oraz fauny Levelionu... oczywiście Herafel El Vela to była sprawa prywatna. Teraz jednak zajął się innym przedsięwzięciem. Dużo bardziej skomplikowanym i delikatnym... ale w sam raz na popołudnie.
 
baltazar jest offline