Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-01-2011, 21:19   #124
Vantro
 
Vantro's Avatar
 
Reputacja: 1 Vantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie coś
Sorg + Helfdan = niespełnione pragnienia

Z podziękowaniem B.

Tropiciel nieomalże wpadł do pokoju poprzedzając swoje wtargnięcie namiastką pukania i oczywiście nie czekał na zaproszenie. Ostrożnie i po cichu zamknął drzwi tak by nie wydały z siebie żadnych niepożądanych odgłosów. Następnie oparł się o nie plecami i przyłożył palec do ust prosząc dziewczynę o ciszę. Z korytarza dochodził słaby dźwięk kroków.
Stał tak w skórzanych portkach i rozsznurowanej koszuli. W ręku coś trzymał, co kształtem przypominało nie za dużą karafkę… lub coś w tym stylu. Chwilę tak postał nie zdejmując palca u zaciśniętych ust. Potem podszedł do okna i zerknął przez nie jakby kogoś wypatrywał. By po paru chwilach odwrócić się z uśmiechem na twarzy i jak gdyby nigdy nic stwierdzić z wyciągniętą flaszką
- To dla ciebie. Masz jakieś kubki, lub coś z czego moglibyśmy się napić? Płyn znajdujący się w środku sprawiał wrażenie nieco oleistego o barwie głębokiej czerwieni.

Sorg siedząc na łóżku oparta plecami o ścianę patrzyła ze zdziwieniem na Helfdana. Już miała otworzyć usta i powiedzieć, że przecież nie padło “proszę” kiedy półelf dał jej do zrozumienia aby nic nie mówiła. Siedziała więc milcząc i przyglądała się jego poczynaniom. Kiedy padło pytanie o kubki bez słowa wskazała dłonią na stół i dalej obserwowała poczynania mężczyzny. Jednak ciekawość zwyciężyła:
- Wiałeś przed kimś?
- Ja? No skądże taki pomysł. Odpowiedział sięgając po naczynia. – Chciałem mieć tylko dobre wejście. Usadowił się koło niej, chociaż łoże nie należało do małżeńskich dlatego też za dużo miejsca tam nie zostało gdy usiadł obok. – Przytrzymaj. Podał jej dwa kubeczki po czym zabrał się za odkorkowywanie flaszeczki.
Trzymała więc i patrzyła dalej na poczynania półelfa - Po co ci było dobre wejście? - dociekała przy tym dalej. - Co dobrego zawiera ta flaszeczka?

- A ty nic tylko pytasz i pytasz. Jest jakiś sposób na zamknięcie ci ust? Raczej zapytał aby skoncentrować się na otworzeniu tego elfiego ustrojstwa. Gdy mu się to jednak udało to pokój wypełnił intensywny słodkawy aromat. Jakby róży… ale zmieszane z czymś cierpkim. Rozlał niewielką ilość. Wziął kubek z jej dłoni nieomieszkając „przypadkowo” musnąć jej smukłych palców. Po czym uniósł go w górę z krótkim stwierdzeniem – Twoje…
Uniosła ostrożnie swój kubek do ust, ale zanim się napiła jeszcze raz wciągnęła nosem aromat wydobywający się z niego. Po chwili upiła mały łyczek delektując się smakiem, który wypełnił jej usta i powoli spływał po gardle. Oderwała usta od naczynia i odpowiedziała Helddanowi: - Moje nie zamykające się usta odstraszyły nawet najemników od amorów. Nie jesteś pierwszy, który zwraca mi na nie uwagę. Jak inaczej mam się dowiedzieć tego co mnie ciekawi jak nie zadając pytań? Ty natomiast mam wrażenie, że niezbyt lubisz używać swoich ust - rzekła spoglądając na jego usta o których właśnie prawiła. Za późno przypomniała sobie co jego usta robiły w łaźni gdy zobaczyła go tam w towarzystwie elfki, pytanie padło, a dziewczyna poczuła jak jej policzki lekko się zarumieniły.

- No wiesz… udał urażenie. - Nie wyciągaj zbyt pochopnych wniosków. Bardzo lubię używać ust i rzadko kiedy druga strona się na to skarży. Oczywiście zza kotary mogłaś odnieść inne wrażenie. Pojawił się uśmiech i po raz kolejny nalał „substancję” trudno w niej było wyczuć alkohol ale na pewno musiał tam być. Chyba to co nalewał było jakąś elficką nalewką na bazie kwiatowej albo czymś co mogło ją imitować. – Cóż, może nie tego się spodziewałem ale chyba można się tego napić w łóżku z dziewczyną. Zażartował, będąc ubawiony jej rumieńcem.
Na wspomnienie kotary Sorg poczuła, że teraz jej policzki już całkiem zalewają się czerwienią. Odchrząknęła i rzekła - W końcu to chyba nie o moje wrażenie chodziło tylko o jej. Skąd wytrzasnąłeś ten... - nie wiedziała jak określić zawartość kubka więc podsunęła go pod nos półelfa aby wiedział czego dotyczy pytanie. Po czym przesuwając wzrokiem po jego twarzy z uwagą dodała: - Wizyta w łaźni cię odmieniła... od razu widać czego się tam pozbyłeś i chyba ci z tym lepiej.

- To… Podniósł karafkę podziwiając barwę znajdującej się w niej cieczy – to podobno niezwykle skuteczny afrodyzjak. Jeżeli się wypije jego dwa łyki to płeć przeciwną ogarnia jakaś gorączka namiętności. Po czym skierował spojrzenie na dziewczynę, a jego mina nie mówiła czy żartował czy mówił poważnie. – Dziękuję, potraktuję to jako komplement.
Sorg która akurat nabrała w usta oferowany jej przez Helfdana napój słysząc jego słowa zakrztusiła się i opryskała zarówno jego jak i siebie. Kasłała próbując odzyskać oddech, kiedy jej się już to udało wychrypiała - Że co? - i podejrzliwie zerknęła najpierw na zawartość swojego kubka potem na siedzącego koło niej mężczyznę.
- Uważasz, że taki specyfik byłby niepotrzebny? Zapytał wesoło.
Zerknęła jeszcze raz na niego podejrzliwie i odpowiedziała pytaniem na pytanie: - Pokoje ci się nie pomyliły?
- Bez obaw to tylko jakaś nalewka… sam nie jestem pewien z czego. Chyba już im się skończył mocniejszy alkohol i zaproponowali coś takiego. Odłożył na buteleczkę i zsunął się nieco niżej, zakładając ręce za głowę. Tak, że już tylko one dotykały ściany. – Muszę przyznać, że wprawia mnie w zadziwiająco dobry humor. Parę oddechów wpatrywał się gdzieś w dal, a potem przymknął powieki. – Widziałem na spotkaniu, że nie bardzo ci odpowiada wizja bycia ofiarną owieczką

Bardka popatrzyła na niego z góry i odetchnęła z ulgą słysząc jego słowa o nalewce. “Ech... od razu mogłam się domyśleć, że mnie podpuszcza”. Oparła się ponownie wygodnie o ścianę i rzekła: - A tobie by się podobała taka perspektywa? Zresztą chyba o tobie też była mowa, o twojej krwi. Choć ty chyba już masz wprawę. Czy nie upuściła już jej z ciebie ta lodowata czarownica co przez żołądek ci się do serca pchała?
- Tyle już jej przelałem, że chyba jej wartość spadła. Otworzył oczy i przypatrywał się jej. Dość długo jak na standardy kulturalnej rozmowy. – Meyaia nie tylko jedną wróżbę z naszym udziałem stawiała… Chociaż kobiety różną wróżą mi przyszłość i z reguły nie za dobrą. W przeciwieństwie do czarnowłosej.
Sorg zapatrzyła się w w drzwi i rzekła w zamyśleniu: - Pewnie im podpadasz, to i wróżby różne słyszysz. Z tego co pamiętam czarnowłosa same pochwały o tobie nam przekazywała. Helfdanie a co będzie jak ta przepowiednia jednak okaże się prawdziwa? Myślisz, że nas pokroją czy coś takiego? Albo zabiją i jako nieumarłym każą walczyć z Kalelem, Tuą, Meavę... - głos jej niebezpiecznie zadrżał.

Ciągłe spoglądanie na znajdującego się niżej tropiciela zaowocowały tym, iż jakieś niesforne kosmki włosów opadły jej na twarz. Ten chyba odruchowo skierował dłoń by je odgarnąć. Zawahał się na ułamek sekundy czy to zrobić… jednak zdecydował się je odgarnąć. I pogłaskać ją po policzku. – Chyba nie sądzisz, że bym na to pozwolił. Bardziej stwierdził niż zapytał głosem pozbawionym typowej szorstkości. W dalszym ciągu gładząc jej policzek, przesuwając dłoń w stronę jej włosów. – Zresztą wróżby mówią o pomyślnym zakończeniu…
Gest mężczyzny wyrwał ją z zadumy. Spojrzała na niego speszona i pospiesznie uniosła dłoń, aby wepchnąć niesforne kosmyki na miejsce. Ujęła swoją ręką głaszczącą jej policzek dłoń półelfa. Wiercąc się niespokojnie podciągnęła kolana do góry i opierając na nich brodę stwierdziła:
- Jak nie pozwolisz? A pozwoliłeś tej... Alehandrze aby cię rozkroiła? - chciała machnąć ręką w kierunku jego brzucha i uświadomiła sobie, że nadal ściska jego dłoń. Zarumieniła się, rozluźniła palce uwalniając ją i mówiła dalej:- Podejrzewam że nie, a i tak to uczyniła, więc jak zamierzasz nie pozwolić?

Przed oczami stanęły mu te wszystkie narady, omawianie taktyki i planowanie… jak do tego to się ma dzisiaj sprowadzić to chyba poszuka sobie jakiejś twardej skały żeby móc na niej łeb rozwalić. Dodawanie „dopóki żyję” było zbyt nadęte i takie teksty Helfdan był w stanie sobie odpuścić. – Jak? … Jak najlepiej będę potrafił. Stwierdził bez ironii w głosie podnosząc się na powrót zrównując z nią wysokością. – Jedni preferują gadanie o tym co zrobią, jak to zrobią i kiedy. Ja do nich nie należę. Stanowczo wolę mniej mówić, a więcej robić.
- Yhmmm... - mruknęła dziewczyna zerkając na niego. - Czyli już zdecydowałeś na pewno, że z nami jedziesz do Pyłów? - i dodała przesuwając wzrokiem po jego twarzy: - Bez brody wyglądasz inaczej... - po czym opuściła wzrok niżej i zerknęła na jego pierś widoczną w rozsznurowanej koszuli, ale jej widoku nie skomentowała gryząc się w ostatniej chwili w język. Opuściła nogi i siadła przodem do niego bokiem opierając się o ścianę.

Już miał jej odpowiedzieć, że na pewno to w życiu nic nie ma jednak odpuścił. Była przecież bardką i na takich zabawach słownych mogliby spędzić całe popołudnie. Dosyć słów już krążyło w tym pokoju. Uciszył je wszystkie palcem delikatnie przyłożonym do jej warg. – Szzzzzzzz, spróbujmy porozmawiać teraz inaczej. Druga ręka powędrowała w kierunku jej głowy, przeczesała jej rdzawe włosy by następnie nieśpiesznie skierować jej usta w stronę jego ust.
Poczuła jego palec na swoich wargach, usłyszała jego słowa, zarejestrowała jeszcze zbliżające się powoli jego usta w stronę swoich ust. Chciała zareagować tak jak zawsze, ale jej ciekawość... ciekawość zwyciężyła. Poczuła jego usta na swoich ustach, poczuła jak zaczynają jak to on określił “rozmawiać inaczej”. Smakował nalewką którą przed chwilą pili, ale nie tylko. Przymknęła oczy i zaczęła brać czynny udział w tej “rozmowie”.

Z początku delikatny i czuły pocałunek zaczął poddawać się namiętności i pożądaniu… jednak dość niespodziewanie tropiciel oderwał się od ust półelfki. Uchwycił jej dłoń, musnął delikatnie wargami jej wnętrze po czym pozwolił by opuszki palców poczuły gładkość ogolonego policzka. Drugie ramię powędrowało za jej plecy przyciągając drobną sylwetkę bliżej tak by mógł czuć jej ciepło. Jej zapach. Jej bliskość… Pożądanie w nim wzbierało tak, iż ledwo powstrzymywał się by nie przylgnąć do niej całym sobą. Dał jej jeszcze szansę wycofania się. Popatrzył w oczy oczekując zdecydowania.
Zerknęła w jego oczy i uśmiechnęła się. Jednak ta chwila wahania z jego strony uświadomiła jej do czego właśnie zmierzają. Przypomniały jej się słowa wuja “tak jak matka wrócisz z brzuchem”, przypomniały jej się słowa Atoliego “Wejdź mu naga do łóżka, przytul się, dotknij tymi swoimi jedwabistymi, cholera, rączkami”, przypomniało jej się jak jego usta całowały dzisiejszego ranka elfkę w łaźni. Odwróciła dłoń tak, że przesuwała jej grzbietem po jego policzku i wyszeptała:
- To chyba nie jest najlepszy pomysł Helfdanie... Myślę... - przełknęła nerwowo ślinę - Myślę... że powinieneś już iść.

Nie mógł się z nią nie zgodzić. Miała rację. Powinien wyjść i to jak najszybciej. Miał jednak nieodpartą ochotę tutaj zostać i kontynuować to co zaczęli. Nachylił się nad jej uchem i przyznał jej absolutną rację muskając wargami jej ucho. – Wiem, ale chyba jednak zostanę… jego pocałunki ześlizgnęły się niżej. Po jedwabistej szyi, obojczyku, by odsłonić alabastrowe ramię…
Pokusa... Ogromna pokusa, ogarniająca ją z każdą mijającą chwilą, z każdym przesunięciem jego ust. Pokusa... a może, może jednak nie pokusa. Przymknęła oczy na chwilę i pozwoliła, aby odczucia wzięły górę nad rozsądkiem. Jednak głos rozsądku kołaczący się jeszcze w jej głowie ostatnim echem sprawił, że wysunęła się z jego ramion i opierając mu dłoń o pierś, czując ciepło jego skóry, rzekła drżącym głosem:
- Któreś z nas powinno opuścić jednak ten pokój. Ty albo ja... jak ty zostajesz... to ja - zająkała się - ja... wyjdę. I zaczęła się przesuwać w stronę krawędzi łóżka, aby z niego zejść.

Helfdan chwilę się jej przyglądał ze zmarszczonymi brwiami jakby nie do końca rozumiał to co się stało. Jakby to tylko on w tym uczestniczył. Jakby to tylko jego usta, dłonie i ciało przemawiało... Oczywiście nie przeszkadzał dziewczynie aby zajęła bezpieczną pozycję. Miał jednak wrażenie, że to nie jego się obawia tylko siebie. – Powinieneś… lepiej by było… A co z tobą? Czego ty chcesz… przed czym się bronisz… Już nie pytał przed czym Sorg ucieka, czy przypadkiem nie przed tym o czym tak chętnie wszyscy bardowie śpiewają. Chciał usłyszeć czego ona chce lub nie chce, bo w sumie to w tej chwili sprowadzało się do jednego.
Bardka zerknęła na niego słysząc pytanie, które jej zadał. Mimowolnie uniosła palce i przesunęła nimi po swoich ustach. Czuła na nich smak jego pocałunków, czuła ciepło ramion, które jeszcze przed chwilą ją obejmowały, czuła... “Czego ja chce... przed czym się bronię...” przemknęły jej ponownie przez myśl słowa wypowiedziane przez mężczyznę. - Ja... - zawahała się - myślę... - podjęła i ponownie przerwała - chyba nie wiem czego chcę Helfdanie - rzekła uczciwie to co w tej chwili wiedziała. Po czym schyliła się wciągnęła pospiesznie buty na nogi i ruszając w stronę drzwi powiedziała jeszcze - Pójdę się przejść...
 
__________________
W chwili, kiedy zastanawiasz się czy kogoś kochasz, przestałeś go już kochać na zawsze.

Ostatnio edytowane przez Vantro : 17-01-2011 o 21:24.
Vantro jest offline