Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-01-2011, 17:27   #27
Erissa
 
Erissa's Avatar
 
Reputacja: 1 Erissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputację
Elyn obudził rwący ból, rana swędziała. „Dobrze, goi się” pomyślała po czym usiadła na łóżku i przeciągnęła się delikatnie, był ranek, a ona zaczynała już odczuwać głód. Jak długo była nieprzytomna? Wszystko pamiętała jak przez mgłę ale mogła z niej wyłapać pojedyncze obrazy i złożyć z nich przebieg ostatnich wydarzeń. Wstała mimo niewielkich zawrotów głowy, starała się nie wykonywać gwałtownych ruchów, uważnie obejrzała ranę, nie było źle. Nieco niezdarnie poddała się porannej toalecie po czym zeszła na dół trzymając się mocno poręczy schodów, straciła dużo krwi, nic dziwnego, że była osłabiona.

Pierwszym co usłyszała był głos nowego towarzysza, który jej pomógł, przyspieszyła nieco kroku i stanęła z nim twarzą w twarz. Przedstawili się sobie. Varian, bo tak miał na imię, zaskoczył ją niezwykle swymi manierami, zamienili kilka słów, po czym Elyn zwróciła się do Borisa. Widziała, że coś go gryzie, był cichy, zamyślony, jednak mężczyzna nie chciał wyjawić powodu swego zachowania, kiedy wyciągnął karty uznała, że najwyższy czas trochę rozprostować nogi, wstała więc i miała skierować się do wyjścia, gdy jej uwagę przyciągnęła staruszka, podobno miała wieszczy talent… Dziewczyna postanowiła ją sprawdzić
- Powróż mi babciu – poprosiła wesoło
Staruszka popatrzyła na nią uważnie
- On ciebie szuka, o tak, nadal pożąda – powiedziała cicho acz zdecydowanie
Elyn przeszedł dreszcz, wyciągnęła monetę i wręczyła ją staruszce
- Proszę, powiedz coś jeszcze – odezwała się drżącym głosem
- Widzisz dziecko, wasze losy splecione są, są splecione jak twoje jest przeznaczenie, jak ta rana, odciąć musisz, żeby się nie jątrzyło, ty już tyle pomagałaś, nie zabijałaś cięciami, zbrukane dziecię nie wyda na świat potomstwa zdrowego, będzie po sam koniec cię ścigał, chyba, że odetniesz go a mieć okazję będziesz ku temu i to nie raz, bo jego przeznaczenie polec z twej ręki i zemsty za rodziców – zakończyła
Dziewczyna wcale nie poczuła ulgi słysząc słowa kobiety, uśmiech już zupełnie zniknął z jej twarzy
- Dziękuję – wyszeptała tylko bezgłośnie i wyszła blada na zewnątrz

Szła przez chwilę zastanawiając się nad tym, co zostało jej wywróżone: jak ona, prosta dziewczyna, córka medyka, miała zabić tak świetnego szermierza jakim był Otto? A swoją drogą… ona nie chce zabijać…
Odwróciła się, zobaczyła, że Hans także wyszedł z karczmy, nie rozmawiali jeszcze od czasu, gdy zaatakowały ich te dziwne stwory, wydawało się to całą wiecznością. Mężczyzna trzymał w dłoniach liść, który spadł z drzewa. Chciała podejść, intuicja kazała jej to zrobić, postąpiła nawet jeden krok w przód, jednak zatrzymała się nagle, wydawało jej się, że zrozumiała jedną rzecz, która poraziła ją swoja oczywistością… Jakże głupia była mając dziwne złudzenia… Spojrzała tylko na przechodzącą niedaleko młodą dziewczynę, na jej uśmiech…
- Niestety, mylisz się – szepnęła bardziej do siebie niż do niej po czym szybko odwróciła się i ruszyła przed siebie
Czuła ból, który ogarniał każdą część jej ciała, nie był to jednak ból fizyczny, z takim umiała sobie radzić… Oparła się nagle o drzewo i zsunęła po nim powoli. Siedząc na trawie spojrzała na promienie słońca przedzierające się przez korony drzew, coś ciepłego łaskoczącym ruchem spłynęło jej po policzku. Nie, to nie łza, przecież ona nie płacze! Jeszcze nigdy nie pragnęła tak bardzo znaleźć się w innym miejscu, rozpłynąć się we mgle, wiedziała jednak, że tak się nie stanie… Zamknęła oczy i by pokonać strach oraz uczucie dziwnego żalu gdzieś w sercu zaczęła nucić melodię, której dźwięki wiatr niósł daleko, daleko…
 
Erissa jest offline