Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-01-2011, 22:00   #126
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
część 1

Raydgast siedział na parterze przy jednym ze stolików. Rozłożył przed sobą mapę Pyłów, którą spoglądał i na kartce obok wodził piórem rysując jakieś bohomazy i coś obliczając. Był wyraźnie zamyślony.
Sorg zbiegła ze schodów i z impetem wpadła do izby w której siedział paladyn. W jej uszach cały czas brzmiały słowa Helfdan “Czego ty chcesz… przed czym się bronisz…” Szła energicznym krokiem w stronę drzwi. “Czego chcę? Czego się boję? Czego chcę?”, kołatało jej się po głowie. Minęła Raydgasta i ujęła klamkę drzwi aby wyjść na dwór. Odwróciła głowę i zerkając w kierunku siedzącego nad rozłożonymi kartkami i napotkała jego zdziwione spojrzenie. Zatrzymała się i zaczęła nad czymś zastanawiać.
Raydgast zauważył cień nad sobą, zerknął w górę i spostrzegł Sorg. -Nie przeszkadzasz mi. Jeśli chcesz o coś zapytać, to pytaj śmiało.
“Może... może rzeczywiście jego zapytam...” Przygryzła nerwowo wargę po czym wypaliła szybko, tak jakby bała się że pytanie jednak nie padnie: - Co robisz? - i słysząc je sama się zdziwiła, że tak zabrzmiało i że o to spytała.
-Próbuję obmyślić taką trasę, która pozwoli nam obejść wszystkie punkty na mapie zaznaczone przez Starszyznę i opuścić Pyły w jak najkrótszym czasie. Niestety w tego typu planowaniach nie jestem tak dobry jak moi przełożeni.- westchnął Ryadgast przekreślając kolejny szkic.
Bardka klapnęła koło niego zerkając na pokreślone kartki. - A gdyby... gdyby ktoś z tych przepowiedni tam nie dotarł? Myślisz, że to by było gorsze niż gdyby dotarł? Czy przepowiednie mogłyby się wtedy nie spełnić? A może... - sama już nie wiedziała o co chce spytać.
-Nie można opierać swego życia na przepowiedniach Sorg. Nie jesteśmy pionkami bogów.- odparł paladyn.-Rozumiem, że wizja jest ważna dla was, ale problem z przepowiedniami jest taki, że najłatwiej odczytać je po spełnieniu. -Spojrzał jej w oczy.-Coś cię gnębi Sorg? Jesteś jakaś nieswoja.
Słysząc pytanie paladyna usłyszała za chwilę znów pytanie, które parę chwil wcześniej zadał jej Helfdan “Czego ty chcesz...” zmieszała się i odparła: - Muszę się przejść... Może w czasie przechadzki rozjaśni mi się w głowie. - i zaczęła się podnosić.
Raydgast wstał i zostawiwszy mapę rzekł.- Mi też się przyda trochę świeżego powietrza. I przerwa.
Podał ramię bardce. Zawahała się po czym ujęła go pod ramię. - Powiesz mi coś? - rzekła w zamyśleniu ruszając z nim na dwór.
-Co mam ci powiedzieć?- Raydgast spytał gdy wyszli na dwór. Martwił się nieco o Sorg, wydawała się jakaś taka rozbita wewnętrznie. Szła zastanawiając się jak zadać mu pytanie, na które chciała usłyszeć odpowiedź. - Skąd wiedziałeś... Kiedy wiedziałeś... - odchrząknęła i zaczęła od nowa - Wiedziałeś, że twoja żona to ta, z którą chcesz być?
-To raczej przyszło z czasem. Wiesz, najpierw się zaprzyjaźniliśmy, potem coraz częściej o niej myślałem i miałem sny. Ale nie zawsze tak jest. Czasami to uderza jak grom z jasnego nieba.- odparł Raydgast wspominając.- Czujesz to w sercu. Żar który narasta, gdy ona jest... to znaczy, gdy on w twym przypadku. Gdy on jest blisko. Silne bicie serca, gdy cię dotyka... całuje. Nie strach, a radość i ekstazę. Szczęście. Czujesz coś takiego wobec kogoś? W czyjejś obecności?
Słysząc odpowiedź paladyna i jego pytanie przez głowę dziewczyny przeleciało wspomnienie pocałunków. Wraz z nim starała sobie przypomnieć co czuła. Co czuła czując jego usta na swoich. Przypomniała sobie namolnego pana młodego i jego obcałowywanie... wtedy czuła... czuła chęć, aby go zamordować za tego całusa. Przypomniał jej się całus jaki tego ranka skradł jej Laure i to co czuła wtedy... przypomniały jej się pocałunki Helfdana. I ten w obozie w jego namiocie i te dzisiejsze... takie inne niż tamten. Inne przynajmniej dla niej. Zerknęła na paladyna i przełykając nerwowo ślinę zaczęła: - Ray... - przerwała zwalniając kroku i zaczęła znów - Mam prośbę... Choć nie to chyba nie jest dobry pomysł. - ruszyła energicznie do przodu.
-Poprosić zawsze możesz... najwyżej odmówię.- odparł paladyn ruszając za dziewczyną. Martwił się o nią. Coś ją wyraźnie dręczyło. Zerknęła na niego nerwowo i otworzyła usta aby mu powiedzieć, po czym zamknęła jej nerwowo nic nie mówiąc. Rozważała wszystkie za i przeciw. Otworzyła usta i puszczając jego ramię zaczęła gestykulować rękami równocześnie tłumacząc. - Bo widzisz... Jedziemy do tych przeklętych Pyłów, może przeżyjemy, a może nie przeżyjemy. I ja... i ja... ech... sama nie wiem... - zerknęła na niego ponownie i spytała - Kochasz swoją żonę prawda? - w napięciu czekała na jego odpowiedź.
-Bardzo kocham.- przyznał się Raydgast patrząc na bardkę nieco zdziwiony jej zachowaniem i nerwowością.-Ale nie o to chcesz zapytać, prawda?
- Nie. Nie o to. - zapewniła go i zapytała znów - Czyli tylko jej pocałunki są dla ciebie drogie i coś znaczą?
-Wiesz... Jeśli kogoś kochasz to jej pocałunki są czymś wspaniałym i cudownym. Jeśli kogoś pożądasz to pocałunki są bardzo przyjemne. Jeśli kogoś całujesz bez żadnego z tych uczuć, to pocałunki są zetknięciem warg... bez znaczenia.- Raydgast wytłumaczył swoje podejście do tych spraw wyliczając na palcach. Dziewczyna przyglądała się mu z uwagą. Ponownie przełknęła nerwowo ślinę i rzekła: - Skąd mam wiedzieć, że są wspaniałe cudowne? Może... może powinnam sprawdzić jakie są inne? Ray... - zawahała się zerkając na niego i wyrwała jej się z ust prośba: - Pocałujesz mnie? a przez myśl przeleciało. “Powiedział, że kocha żonę, więc ten pocałunek nic dla niego nie będzie znaczył, a ja... muszę porównać, muszę zobaczyć...” Stała nerwowo zerkając na paladyna zastanawiając się czy jednak nie zwiać.
Paladyna zamurowało. Wpierw chciał rzec.”Nie, kategorycznie nie..co ty sobie wyobrażasz?” Spojrzał jednak na wyraźnie smętną dziewczynę i zrobiło mu się jej żal. Westchnął i rzekł.- Jesteś pewna, że... na pewno tego chcesz? To w końcu może nie być dla ciebie przyjemne.
Już samo to że jej nie wyśmiał, już samo to, że się na nią nie wydarł oburzony i obrażony sprawiło, że pokiwała głową zapewniając, że chce. - Muszę... muszę po prostu sprawdzić. Nie mam kogo poprosić. Jednak jeżeli uważasz, że będzie ci nieprzyjemnie, czy też nie chcesz. To po prostu powiedz. To chyba... chyba jednak nie najlepszy pomysł. Przepraszam... -zakończyła smętnie zerkając pod nogi i nerwowo kopiąc jakiś kamyk.
-Jestem pewien, że Laure albo Hel... Laure chętnie by cię pocałował.- paladyn chciał powiedzieć, że nie chce, ale wtedy czułby się jakby zabił młode kocię. Potarł czoło w irytacji.-Niech ci będzie, pocałuję cię, tylko gdzieś w mroku, bo rzeczywiście ktoś nas może zobaczyć. A wtedy najemnicy i nie tylko, przyszyją ci łatkę mojej kochanki.
Dziewczyna rozejrzała się nerwowo dookoła. - To gdzie? -zapytała, bała się, że albo jej zabraknie odwagi, albo on się rozmyśli jak będą to odwlekać. A potrzebowała tego pocałunku, miała nadzieję, ze dzięki niemu odpowie na dzwoniące jej w uszach pytanie....”Czego ty chcesz...
Paladyn chwycił za dłoń półelfki, w duchu się zastanawiając jakim cudem się wpakował w tą szczeniacką sytuację. I zaciągnął ją tam gdzie Atoli twierdził, że ją mógłby zgwałcić. Do stajni. Sprawdził czy nikogo nie ma i mrucząc pod nosem.- Czuję się jakbym znów miał szesnaście lat i umawiał się na całusy z Ritą.
- Z jaką Ritą... czy twoja żona nie nazywa się Helena? - podchwyciła od razu ciekawska bardka.
-Nie wierz w te bajki bardów, że na swą ukochaną trafia się za pierwszym razem. Przed małżeństwem z Heleną byłem w różnych z związkach z kilkoma kobietami i zaliczyłem, głównie po pijaku, parę wizyt w zamtuzach. I tak, moja żona o tym wie.-odparł szybko paladyn aby zamknąć temat.
Raydgast wciągnął bardkę do pustego końskiego boksu. Objął w pasie dłońmi i lekko przyciągnął do siebie mówiąc. - Po pierwsze rozluźnij się po drugie, połóż dłonie na moich ramionach, po trzecie rozchyl wargi lekko.
“Łatwo powiedzieć rozluźnij się... Może to jednak nie najlepszy pomysł? Ech... muszę sprawdzić, po prostu muszę”. Oparła mu dłonie na ramionach i lekko rozchyliła usta pytając - Tak?
-Tak.-potwierdził paladyn.-Pocałuję cię tylko raz, więc... zróbmy to porządnie i miejmy za sobą, dobrze?
Po czym pogłaskał ją po głowie, mówiąc.-Nie denerwuj się. Przecież ten pocałunek nie ma żadnego znaczenia uczuciowego, prawda?
- Nie ma... muszę coś sprawdzić... po prostu sprawdzić. - zapewniła pospiesznie dziewczyna.
Raydgast nachylił się. Jego usta dotknęły jej ust pieszczotliwie. Niepiesznymi ruchami czubkiem języka wodził po jej wargach. Potem zaś zaczepił wargami o jej wargi.


I wtedy coś się stało... sytuacja wymknęła się paladynowi spod kontroli. Przycisnął ciało bardki do siebie. A jego pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny i gorący. Przedłużał go z bijącym jak bęben sercem i rozkoszując się miękkością warg Sorg. I panikując w duchu.
Przymknęła oczy i poddawała się ogarniającym ją odczuciom jakie wywołał pocałunek Raydgasta. Całowała go pamiętając, że to w celach porównawczych... przynajmniej na początku, bo potem coś się zmieniło. Już nie myślała, wszystkie myśli ulotniły się z jej głowy. Objęła szyję paladyna ramionami i przytulając się poddała się jego ustom.
Wreszcie wysiłkiem woli Raydgast oderwał usta swe od ust bardki i dysząc przez chwilę jak topielec patrzył w jej oczy. Dopiero po minucie opanował się na tyle by rzec.-Tak. To był … właśnie... pocałunek. Porządny pocałunek, jaki kochanek obdarza kochankę. Ale... dopiero, gdy ktoś kogo... pragniesz lub kochasz, dopiero wtedy... poczujesz w pełni jego... słodycz.
Sorg tylko pokiwała głową i oparła się o ścianę znajdującą się za jej plecami. Zerknęła na Raydgasta i wyszeptała - Dziękuję... chyba już wrócę do swojego pokoju. Dobrej nocy Ray... - i wyminąwszy go przyspieszyła kroku wychodząc ze stajni.
Nie odezwał się Nieposzedł za nią. Nie pogonił, oparł się o barierkę boksu i patrzył w górę dziękując wszystkim bogom, za to że wyszła. Nie wiedział jakby się to skończyło, gdyby została. Nie wiedział, czemu poczuł taką namiętność wobec niej. Nie wiedział, czemu stracił panowanie nad sytuacją.
-To tęsknota za Heleną. To tylko i wyłącznie tęsknota z nią. W końcu po ciemku, jest... musiałem sobie wyobrażać, że całuję Helenę.- jest tylko jeden sposób, na to by paladyn skłamał nie łamiąc reguły. Musi wierzyć, że kłamstwo jest prawdą. I właśnie w stajni Raydgast okłamywał samego siebie.
Bardka raźnym krokiem szła w kierunku karczmy. “Już wiem... teraz już wiem czego chcę”, pomyślała z uśmiechem. Pocałunek paladyna uświadomił jej to w całej okazałości. Weszła do karczmy i usiadła za jednym ze stołów i podpierając brodę na splecionych dłoniach upewniła się w podjętej przez siebie decyzji.
Raydgast wszedł do karczmy, kilka minut później, ciężkim krokiem. Zupełnie jakby pocałunek Sorg wyssał z niego siły. Usiadł za stołem z mapą i zamówił coś, mocniejszego. Popijając trunek starał się skupić, na tym co robił przed chwilą. Ale zupełnie mu nie szło.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 26-01-2011 o 23:29.
abishai jest offline