Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-01-2011, 22:04   #127
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
zawiera fragment 18+ dzięki za pomoc Vantro i Baltazar

Bardka podeszła do paladyna i siadając po drugiej stronie stołu rzekła: - Dziękuję ci jeszcze raz za to... Sam wiesz, za co. I... i przepraszam, że poprosiłam, chyba nie powinnam. Ale wiesz... już teraz wiem, czym się różnią... - rozejrzała się na boki i pochylając się do przodu wyszeptała - ... pocałunki. Już wiem co chciałeś mi powiedzieć tłumacząc jakie one mogą być. Dziękuję bardzo. Pomóc ci z tymi mapami? - spytała pokazując palcem na pokreślone kartki.
W ciemnościach stajni, ukrył rumieniec. Tu już było trudniej. Gdy wyszeptała “pocałunki,” Raydgast szybko wychylił kielich, by zaczerwienie ukryć pod płaszczykiem alkoholu. Po czym dodał.- Bez przesady Sorg. To tylko pocałunki. Nie liczy się co robisz. Ale z kim. Nawet...- urwał i zmienił temat.-Może i pomoc się przyda. Otóż... wiesz w Pyłach jest wiele zagrożeń. Ale i same Pyły są groźne, dla umysłu. Mamy kilka miejsc, gdzie mogą działać nasi wrogowie. Próbuję opracować taką trasę, byśmy je... obeszli jak najszybciej, jak najmniej narażając się na zgubny wpływ Pyłów. Ale chyba to już mówiłem, prawda?
Dziewczyna odetchnęła z ulgą, że nie gniewa się na nią za tą prośbę i że pocałunek nic dla niego nie znaczył. Pokiwała z zapałem głową, że już mówił i spytała - A nie sądzisz, że oni wiedząc o tym iż możemy się dowiedzieć o tych miejscach właśnie... wybiorą inne miejsce,aby... aby nas zaskoczyć?
-Jeśli prowadzą wykopaliska, to zależy im na czasie. Jeśli przeprowadzają rytuał, miejsce ma znaczenie. Tak czy siak w oby przypadkach najwygodniej będzie rozbić obozowisko w pobliżu miejsca, które przeszukują.-odparł Raydgast skupiając swe spojrzenie na mapie i unikając jej wzroku.-Jedynie co może być problemem, to że działają w innych miejscach niż wskazała Starszyzna. A wtedy... przyjdzie nam przeszukać całe miasto.
- Ray... -dziewczyna wzdrygnęła się przypominając sobie o nieumarłych elfach, które obróciły się przeciw swoim najbliższym i wyjąkała jeszcze jedną prośbę: - Czy... czy jak by się tak zdarzyło, że... że zginę, czy obiecasz mi, że jak będziesz mógł to nie pozwolisz, abym jako nieumarła obróciła się przeciwko wam?
-Jesteś bardką Sorg, będziesz chroniona ścianą mieczy. Zanim ty zginiesz, zginą inni. Poza tym...-mruknął nalewając sobie wina.-...nie zamierzam dać tam komukolwiek zginąć.- zerknął na moment na półelfkę i opuścił twarz patrząc uparcie w mapę.-Ale, niech ci będzie. Nie dam ci stać się nieumarłą.
- Dziękuję.... -kolejny raz tego wieczoru to słowo padło z ust dziewczyny. - Jak sam rzekłeś jestem bardką, nie znam się na walce, nie znam się na taktyce, nie wiem kto będzie chronił kogo. Jeszcze wiele się muszę nauczyć, wiele dowiedzieć, a Pyły coraz bliżej i czasu coraz mniej. Nie mogę go już zmarnować, ani minuty, ani sekundy... nic a nic. - po czym nachylając się do przodu utkwiła oczy w mapie mówiąc - To pokaż mi te miejsca na mapie... proszę.
-Strażnica w której zostawimy konie jest, na obrzeżu. Tutaj.- palec paladyna wędrował po mapie.-Tu mamy domy rodów szlachecki, z których najbardziej prawdopodobny jest dom Vel’te’nel, ale inne też trzeba brać pod uwagę, świątynia Shar i ...plac główny.- jakkolwiek się Raydgast starał nie mógł uniknąć tego, że zetknął się Sorg czołem. Mruknął cicho.-To chyba wszystko... teraz trzeba znaleźć drogę, które obejmie miejsca i zajmie możliwie najmniej czasu na przebycie.
- A jak wyznaczymy tą drogę tutaj teraz, na mapie - postukała palcem w jeden z punktów na leżącej przed nią mapie i kontynuowała - A na miejscu okaże się, ze jednak nie można tą drogą podążyć? Wiele tam mogło się zmienić... ten stos co widzą Tua i Maeve...
-Zdaję sobie z tego sprawę... być może marnuję czas, ale... to miejsce wypacza umysły. Im dłużej tam będziemy, tym...-uniósł nieco głowę, spojrzał w oczy bardki. I zaczerwienił się mocno, bowiem ich twarze niemal się stykały. Wyprostował natychmiast i nalał wina do kielicha. Wypił jednym haustem i kontynuował.-To jest tak jak … z tym wszystkimi wizjami i historią. Skrawki informacji. Bezużyteczne skrawki, dające więcej domysłów niż faktów. Wiem, że moja teoria pewnie rozbije się o mur rzeczywistości. Ale cóż robić ? Mamy jechać bez planu trasy? Narażać życie i umysły zanim jeszcze napotkamy wroga?
- No nie... wiesz my... Meave, Tua, Kalel i ja, jechaliśmy tam bez planu. Cieszę się że was spotkaliśmy. Teraz mamy większą szansę, że nie jedziemy tam na pewną śmierć. Każdy z nas da z siebie to co będzie mógł. Myślę, że teraz wszyscy razem jakoś się uzupełniamy, nie będzie to tak, że jesteśmy całkiem bezbronni. Nawet te codzienne ćwiczenia, które z nami prze prowadzasz też dużo dają, uczymy się. - jak zwykle dużo słów wypłynęło z ust dziewczyny.
-Uzupełniamy. Niewatpliwie...- wymamrotał niewyraźnie paladyn wspominając “genialną w swym chaosie” dotychczasową współpracę czwórki “bohaterów”. I miał wrażenie, że Pyłach będzie jeszcze gorzej. Westchnął ciężko, przypominając sobie, że... odkąd utknęli w mieście elfow, skończyły się ich treningi. Zawsze było coś pilniejszego.
- Sam widzisz... nasze szanse wzrosły. Przygotujemy się tutaj i... i może... może jednak uda nam się stamtąd wrócić - westchnęła bardka z nadzieją spoglądając w twarz paladynowi.
Raydgast był zaskoczony tą przemianą Sorg. Przed chwilą smętnie człapała niczym skazaniec. A teraz była cała w skowronkach. W tym radosnym entuzjazmie była śliczna... i miała miękkie usta. Przyjemne w dotyku. Paladyn odruchowo potarł wargi palcami, zdając sobie, że jego myśli zbaczają na nieodpowiednie tory. Kiwnął głową.- Mam... nadzieję, że wrócimy. A ty wtedy... możesz chyba zostać tu. Wśród elfów. W tym mieście. Nie musisz udawać się do Królestwa ze mną.
- Wiesz... jak wrócimy, to pojadę do domu. Tu, to miasto to nie jest moje miejsce. Myślę, że już nadszedł czas abym tam wróciła. Nie sądzę aby udało mi się odnaleźć ojca. I nawet nie wiem czy chcę go odnaleźć już. Wujo był dla mnie zawsze jak ojciec, a ja po prostu tego nie rozumiałam. Teraz zaczynam rozumieć coraz więcej i mam nadzieję, że nie jest za późno na to. Nie raz potrafimy docenić coś dopiero wtedy gdy to stracimy, albo gdy myślimy, że straciliśmy. - rzekła dziewczyna w zamyśleniu.
-To co wiesz o swym ojcu, że go szukałaś?- mruknął paladyn, zerkając trochę na bok.
- Kiedyś ci opowiem, jak będziesz chciał posłuchać. Ale w sumie nie wiem czy jest sens. Już nie chcę go szukać. Bo co to za ojciec, jak oprócz tego, że sprowadził mnie na ten świat nic go nie obchodziłam. Po co mi on właściwie? - wzruszyła ramionami.
Paladyn wstał i zaczął zwijać mapy.- Masz rację...chyba. I wiesz co? Za dużo dziś wypiłem. Chyba...pójdę już spać. A ty?
- Chyba też i jeszcze raz dziękuję Ray... za wszystko - uśmiechnęła się promiennie i razem z nim ruszyła w kierunku schodów prowadzących na piętro do ich pokoi i nagle stanęła. “A co jak Helfdan jest nadal w moim pokoju?” przeleciało jej nagle przez głowę. Popatrzyła w stronę piętra zastanawiając się czy jednak nie zostać na dole.
-A co do twego ojca..może kiedyś mi...- paladyn zatrzymał się i spytał.-Coś się stało?
Zerknęła na niego i odpowiedziała - Nie... nic... Idziemy? i pomyślała o swoim ewentualnym gościu w pokoju: “Po prostu mu powiem jaka jest odpowiedź na jego pytanie.”
Ruszyli na piętro karczmy, Raydgast zamierzał eskortować bardkę do jej pokoju. A potem udać się do swego i położyć spać. Dzień bowiem był męczący, zwłaszcza jego końcówka, zupełnie dla Raydgasta nieoczekiwana.

Paladyn odprowadził półelfkę pod same drzwi. W końcu tak postępują rycerze.
Otworzył jej drzwi mówiąc.-Dobranoc.
I... zdębiał, widząc w jej pokoju Helfdana. Po czym spojrzał na bardkę.
Sorg stojąc za Raydgastem nie zauważyła jeszcze, że w pokoju nadal ma gościa. Zerknęła na mężczyznę, który przytrzymał jej drzwi i zaczęła mówić: - Dobrej... - jednak nie dokończyła dostrzegając jego minę. Zerknęła do pokoju i wodząc w nim Helfdana zawahała się czy wejść do środka.
-Helfdanie, czy ty nie pomyliłeś przypadkiem pokoju, czy też jesteś tu z czyjegoś... zaproszenia?- przy ostatnim słowie spojrzał badawczo na bardkę. Cicha woda brzegi rwie?

Tropiciel leżał na łóżku rozchełstany na równi z pościelą. Wyglądał jakby dopiero co się obudził… chyba się musiał zdrzemnąć. Podniósł się na łokciach, spuścił nagi na podłogę i przetarł twarz. – O, chyba mi się kimnęło. Ale już na mnie pora… Dziękuję za bezpieczne schronienie. Mrugnął do dziewczyny i ruszył w stronę drzwi.

-Chyba wszystkim przyda się sen.-odparł Raydgast, przepuszczając tropiciela.
Bardka zerknęła na mrugającego do niej tropiciela uśmiechnęła się najpiękniej jak umiała (a przynajmniej miała nadzieję, że jej się to udało) i odrzekła: - Nie ma sprawy... polecam się na przyszłość. Jak znowu będziesz potrzebował się skryć. Miała ochotę wejść do pokoju i z całej siły zatrzasnąć drzwi za sobą, jednak weszła powoli i odwróciła się w kierunku stojących w korytarzu mężczyzn.
-Dobrej nocy Sorg.-
rzekł paladyn najpierw zerkając na bardkę, potem na tropiciela. Miał wiele pytań i wiele podejrzeń co do tej sytuacji. Ostatecznie jednak wzruszył ramionami. Ich wzajemne relacje nie była wszak jego sprawa.

- Niestety nic panienko nie mogę obiecać… Wiesz, że tacy jak ja nie często wracają. Półelfa zaśmiał się i ruszył korytarzem do szynkwasu. – Grzechem jest życzyć młodej kobiecie spokojnej nocy… zatem niech będzie ona taka jaką chcesz żeby była. A ty paladynie zaszczycisz mnie swoim towarzystwem przy jakimś winie?

-Jutro może..dziś już za dużo wypiłem. Mnie dla odmiany przyda się spokojna noc.-
odparł Raydgast. Zamyślił.- Może jutro albo przed wyjazdem?
Jeszcze raz jej wzrok powędrował od jednego mężczyzny do drugiego. - Życzę więc wam takiej nocy jakiej sobie chcecie. - odparła - Może być dobra, może być spokojna, może być przepita...
- A może być pełna niespełnionych pragnień. Nie zostaje mi zatem nic innego jak poszukać innego towarzystwa.
-Trudno było jednoznacznie stwierdzić czy było to powiedziane, bardziej do dziewczyny czy rycerza.
- Owocnego szukania. - wyrwało się jeszcze dziewczynie zanim ugryzła się w język. Miała zamiar zamknąć drzwi, ale wolała poczekać, aż mężczyźni rozejdą się każdy w swoją stronę. Przynajmniej tak jej się wydawało z wymiany uprzejmości jakie między sobą właśnie zakończyli.
-Na pewno się jakieś znajdzie.- odparł paladyn Helfdanowi i udał do swego pokoju.

Właściwie dopiero teraz Helfdan się jej uważnie przyglądnął. Tak jakby chciał się upewnić czy wszystko w porządku. Z jego twarzy zmył się tradycyjny szelmowski wyraz twarzy… chyba zobaczył to co chciał bo jakby sam sobie przytaknął, odwrócił się i odszedł.
Kiedy obaj mężczyźni zniknęli z jej pola widzenia, bardka jednak nie wytrzymała i z głośnym hukiem zamknęła za sobą drzwi do pokoju.

A paladyn i Helfdan się rozeszli. Każdy swoją drogą. Raydgast, był zmęczony tym dniem.
I wydarzeniami, zwłaszcza ostatnimi. Szybko zdjął z siebie szaty i poskładawszy je położył się spać. Sen przyszedł szybko, ale...
Śnił o niej, nagiej, pięknej rudowłosej … prawdziwe wcielenie Sune.
Skrzypnęły drzwi i ona weszła... naga, z nieśmiałym uśmiechem.


Księżyc sprawiał, że cienie nocy podkreślały, szczupłość jej talii krągłość piersi i pośladków, oraz zgrabne nogi. Przyszła do niego, a on je pragnął. Wpierw były pocałunki, ale nie wystarczyły by ugasić żar. Pieszczoty stały się odważniejsze. Raydgast znał swą kochankę i pieścił ją stojąc z nią obok łoża. Wkrótce zresztą wylądowali na łożu i zaczęli figlować. Powoli i wyuzdanie. Wzbogacając wspólne igraszki jękami i lubieżnymi pieszczotami. Dwa spocone ciała wiły się na łóżku, spragnione wzajemnych czułości. Wreszcie z ust Raydgasta wyrwał się jęk.-Jesteś cudowna Sorg.
I paladyn się obudził. Rozejrzał przestraszonym spojrzeniem dookoła. W ciemnościach nocy, nie dojrzał gołej bardki, ani w ogóle żadnych śladów jej obecności. Przyłożył dłoń do czoła oddychając ciężko. Raydgastowi zdarzały się erotyczne sny o kobietach, ale były one zwykle anonimowe. Lub śnił o żonie. A teraz... śnił o Sorg. I ten fakt, nieco go zatrwożył.
Raydgast położył się i próbował zasnąć...lecz sen nie przychodził.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 19-01-2011 o 12:41. Powód: poprawki
abishai jest offline