Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-01-2011, 22:43   #4
Vivianne
 
Vivianne's Avatar
 
Reputacja: 1 Vivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputację
Najniższy poziom miasta. Brudny, ciemny, niebezpieczny i niezwykle kuszący. Trzeba tylko nauczyć się tam żyć, co nie jest wcale takie trudne, gdy przestrzega się paru reguł rządzących tym półświatkiem. Po pierwsze nie rzucać się za bardzo w oczy. Po drugie poznać kogo trzeba i kierować się zasadą: Coś za coś, albo właściwie: Nic za darmo. Po trzecie wpasować się w środowisko złodziei, dziwek, recydywistów, Strażników i wszelkiego rodzaju innych popaprańców, co jest dość łatwe, gdy jest się po części każdym z nich.
Prędzej czy później przychodzi jednak moment, gdy takie życie przestaje odpowiadać. Gdy tęskni się do tego, co było kiedyś, dawno, dawno temu. Tęsknota dotyka nawet takich jak ona. Żyjących z dnia na dzień, na krawędzi, ze sobą i dla siebie. Żądnych wrażeń egoistów napędzanych adrenaliną.

***

Stary motor zatrzymał się z piskiem opon przed budynkiem głównym Konsorcjum.
Cholera miała słabość do tych maszyn. Wielką słabość, a to cacko było jej oczkiem w głowie.
Dość niechętnie ruszyła tyłek kierując swoje kroki ku wejściu. Zmierzyła wzrokiem monstrualnych wielkości budynek i uśmiechnęła się pod nosem.
Pracowała kiedyś dla tych skurwieli. Dobrze płacili, najlepiej. A czy dla łowcy nagród jest coś ważniejszego niż dobry zarobek i odrobina zabawy?
Szła do drzwi wolnym, pewnym krokiem kołysząc przy tym pełnymi biodrami.
Z dostaniem się do środka nie miała większych problemów. Stara, zapomniana przez wszystkich przepustka doskonale spełniała swoje zadanie. Pozwoliła na wejście do budynku bez jakichkolwiek komplikacji. Później tylko winda, przycisk z numerem 23. Miała wrażenie, że idzie za łatwo... żadnych bramek, czujników metalu czy innych tego typu spraw, żadnych natrętnych ochroniarzy...
"Niedobrze"
Puste, zimne korytarze. Tak typowe, spokojne i bez wyrazu jakby nic się tu nie działo, jakby nie skrywały żadnej tajemnicy. Jednak gdyby zastanowić się nad tym, co kryje się za zamkniętymi drzwiami, wgłębić się w to, zapewne można by dojść do ciekawych wniosków. Można by, ale nie było na to czasu. Mijała kolejne numery...1...2...3...4... interesowała ją jednak tylko jedna, konkretna cyfra. Z założenie pechowa. Mija nie wierzyła jednak w takie bzdury. Choć im bliżej pokoju nr 13, tym więcej wątpliwości i obaw. Przeszło jej przez myśl czy nie zawrócić na pięcie, dotrzeć do windy, zjechać na dół, opuścić Konsorcjum z taką samą łatwością jak do niego weszła. Później zapięłaby swoją skórzana kurtkę, wsiadła na motor i pojechała do pierwszej lepszej knajpy napić się wódki. Nie zawróciła jednak. Szła przed siebie depcząc ciężkimi butami nieskazitelnie czystą wykładzinę...5...6...7... ciągle pusto i cicho...8...9...poruszała się niespiesznie, rozglądając się na boki powstrzymując się by ni gwizdać pod nosem jakiejś wesołej, zasłyszanej ostatnio melodii...10...11...wciąż szła. I pewna była, że robi dobrze. Nie, nie kierowały nią jakieś szczytne idee, czy wizja bycia zapamiętaną jako bohaterska cierpiętnica. Nic z tych rzeczy. Uśmiechnęła się kącikiem ust. Bezczelnie i zadziornie, trochę kpiąco...12...

- Witam państwa - rzuciła nonszalancko podchodząc do małej grupki zebranej w "miejscu przeznaczenia", po czym strzeliła cicho balonem z truskawkowej gumy do żucia. Drzwi z numerem 13 nie wyróżniały się niczym, no może poza tym, że właśnie majstrował przy nich jakiś facet.

- Co tak śmierdzi? - zapytała krzywiąc się lekko.
 
__________________
"You may say that I'm a dreamer
But I'm not the only one"
Vivianne jest offline