Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-01-2011, 01:26   #121
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Tygrysołak jeszcze tuz przed skokiem nie wiedział czy uda mu się trafić nie płonącą linę. Na szczęście gdy się wybijał w zasięgu skoku była nie paląca się lina, w którą udało mu się wycelować i złapać. Jak było do przewidzenia, po uchwyceniu celu drow zmienił się w wahadło, które zaraz potem dodatkowo zostało rozbujane przez ruszający statek. Nie przejmując się tym mocno zaczął się jednak wspinać, jednak po dosłownie chwili wpadł na gałęzie jakiegoś drzewa. Soczyście przeklinając kapitana w drowim utrzymał się jednak po czym wznowił wspinaczkę gdy tylko miał ku temu możliwość. Gdy zobaczył jak do liny podchodzi jakiś marynarz, zaczął się zastanawiać, czy będzie w stanie po odcięciu liny uformować swoją broń w hak, który mógłby wbić w burtę statku i w ten sposób nie dać się tak łatwo zgubić, jednak na szczęście owy człowiek był na tyle zaskoczony, że Dirith spokojnie mógł dokończyć wspinaczkę i w końcu wleźć na pokład statku.
Kiedy już na nim się znajdował, oparł się o reling i oddychał dość ciężko rozglądając się przy tym po pokładzie, po którym dziwna wilczyca biegała sobie w najlepsze, a wojownik który także przeżył atak krakena leżał półprzytomny.
Wkrótce potem na pokładzie zjawiła się reszte jego aktualnej kompanii pod postacią Magini, homunkulusa, czy innego dziwadła będącego najpewniej podwładnym zgnębionego maga oraz papugi. Następnie jak to było do przewidzenia, marynarze wzięli się za rozbrojenie w sumie zaproszonych, aczkolwiek nieco olanych podczas "odbijania" od brzegu wyspy.
- Co dalej? Dalej może by tak dotrzymać tej umowy, o której wspomniałeś przed jaskinią? - odrzekł do niemogącego się zdecydować kapitana. Dirith niezbyt lubił nie mogących się zdecydować ludzi, jednak w tym wypadku nie miał większego wyboru. - A ten wilk.. - zastanowił sie przez chwile podejrzliwie przyglądając się Kiti - To chyba jedna z tych sztuczek Magini.
Następnie drow wstal spokojnie, tylko po to, aby podnosząc wzrok stwierdzić, że stoi przed nim zniecierpliwiony marynarz mający zamiar przywłaszczyć sobie jego broń.
- Czemu zawsze jak ktoś widzi drowa, to uważa, że ma przy sobie nie wiadomo ile broni? - Dirith spytał retorycznie jednocześnie wzruszając ramionami i rozkładając lekko ręce na boki w geście ni to rezygnacji, ni to mówiącym "nie mam nic do ukrycia". W tym momencie uśmiechnął się spokojnie, a gdy wykonywał owy gest, jego płaszcz rozchylił się trochę ujawniając zatknięty za pasem długi sztylet. Na szczęście niektóre gobliny słysząc wybuch pewnie narobiły w gacie oraz przy okazji niektóre porzuciły za sobą broń podczas ucieczki.
Widząc jednak niezbyt zadowoloną minę obserwującej go załogi sięgnął spokojnie pod płaszcz, po czym wyjął z za pasa nieco pordzewiały długi sztylet, który równie spokojnie obrócił rękojeścią w stronę zniecierpliwionego członka załogi, po czym podał mu go. ~Tak jak można było się tego spodziewać. ~ skwitował w myślach.
- Ale to na prawdę jedyna broń jaką przy sobie posiadam, resztę straciłem razem z łajbą jaką płynąłem do Canvas. - rzekł tym razem bez większych emocji. - Jeśli jednak komuś zachce się mnie przeszukiwać, to raczej nie będzie to dla niego miłe przeżycie, gdyż dowie się co można uczynić gołymi rękoma. - tutaj spojrzał pewnie w oczy wszystkim obserwującym go ludziom, w tym i kapitanowi.
- Nie zamierzam wszczynać kłopotów więc można zaufać mojemu słowu, tak samo jak słowu które dał wasz kapitan, o zabraniu na Canvas pod warunkiem trzymania gęby na kłódkę o tej wyspie z której odpływamy.. - w tym momencie Dirith patrzył zielonoskóremu prosto w oczy. [i]- ..zatem tak długo jak zamierzasz dotrzymać umowy, tak długo będzie tutaj spokój.
Po tej zapowiedzi ruszył spokojnie za jakims majtkiem prowadzącym go do kajuty, jednak mimowolnie spojrzał jeszcze na Maginię
- Znaczy się ja nic wszczynać nie będę.. za innych ręczyć nie zamierzam, bo większość z nich widzą na oczy pierwszy raz.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline