Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-01-2011, 11:21   #2
Anonim
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Usłyszawszy krótką przemowę jakiegoś ważniaka i późniejsze "Prosimy! Prosimy!" Eryk wstał zanim wstali bohaterowie, o których była mowa. Wszyscy spojrzeli na niego i zupełnie nikt nie mógł skojarzyć skąd go zna, ale równocześnie nie budził negatywnych emocji - ot zwyczajna osoba, w zwyczajnym ubraniu, która zwyczajnie wstała z najzwyczajniejszego miejsca przy stole. Omiótł powoli wzrokiem, a trzeba tu dodać, że ma piękne oczy, wszystkich w sali po czym przemówił, a po jego głosie można było poznać niezwykłą grzeczność, a równocześnie mądrość i siłę:

Ja bardzo przepraszam, ale... nie chciałbym przerywać opowieści bohaterów... a muszę udać się do klopa, bo już mnie ciśnie od jakiegoś czasu, więc dobrze zrozumiałem, że to... w tamtym kierunku? - i wskazał palcem na jedno z drzwi. Cisza wciąż trwała, a ludzie nie wiedzieli czy mają śmiać się czy płakać czy właściwie co i Eryk powoli dodał kilka słów więcej odsuwając się od stołu - Taaaaak, to ja... ja sobie sam poradzę i mam nadzieję, że wrócę zanim jeszcze skończą się opowieści, które zapewne będą arcyciekawe... prosiłbym, żeby mówcy nie przerywali, gdy wrócę. Postaram się zachowywać tak cicho jak będę mógł. - uśmiechnął się całkiem zwyczajnie, a może i całkiem przyjaźnie, skinął głową i wyszedł z sali przez drzwi, które wcześniej wskazał.

[OSTRZEŻENIE: Gdzieś od tego miejsca zaczyna się nieuprawiona ingerencja w ekwipunek Aschaara o czym po prostu nie wiedziałem, gdy pisałem te słowa. Poniżej również jest tekst, którego dzieci, osoby wrażliwe, ludzie nastawieni wrogo do ultrarealizmu, a także inne osoby, którzy uważają, że coś by im mogło przeszkadzać ze szczegółami w opisach nie powinni w ogóle czytać. Nie powinni? Niech nie czytają. Z uwagi na ten ekwipunek Aschaara i tak nic z tego nie jest ważne na sesji. Zresztą dowcip był tylko z tekstem mówionym powyżej, później jest tylko opis emocjonalnie obojętny. Ostrzeżenie to pojawiło się ze względu na niezdrowe zainteresowanie tekstem, który tu jest.]

Za drzwiami w dość bogato ozdobionym korytarzu spotkał dwóch strażników, których odrazu zagadał: Bardzo przepraszam, ale szukam klopa. Nie wiecie może panowie gdzie coś takiego może być? - strażnicy widząc zwyczajnego gościa wskazali mu drogę, która nie była znów tak prosta jak początkowo się wydawało. Niektórzy bogacze uwielbiają budować labirynty i ukrywać ubikacje niczym jakieś drogocenne skarby. Szwędając się po korytarzach Eryk dość dobrze poznał rozkład pokoi co w tych niebezpiecznych okolicach zawsze może się przydać co jakiś czas mijając strażników i przyjaźnie się do nich uśmiechając. W końcu wszedł na wyższe piętro i ostatecznie znalazł najlepszy klop jaki zdołał znaleźć. Chyba właściciela albo jednej z jego kurewek, które wcześniej Eryk zaobserował na biesiadzie. Och czego tu nie było! To naprawdę był bogaty cham - marmury, dęby, dużo czystej wody i nawet mała winda z bloczkami zapewne do przenoszenia alkoholu i jadła z kuchni. Stylowo, stylowo - powiedział do siebie Eryk. Zamknął drzwi na klucz, który był w zamku i usiadł na tronie zadumy stawiając dwa przyzwoite stolce, choć ten pierwszy to trochę z problemami. Małe zatwardzonko, ale nic co już nie zostało przeżyte. Podtarł się, ale właściwie nie było co wycierać i to jest jeden plus, który czasem pojawia się przy suchych klockach. Pamiętając ostatnią tego typu imprezę Eryk tym razem postanowił spuścić wodę... niestety, pech chciał, że choć to wyjątkowo bajerancka toaleta to jednak hydraulika tu jakby... nieistniała. Pewno jakiś frajer codziennie donosił wodę... albo używali tej małej windy. W każdym razie wziął szmatkę i błyskawicznym ruchem wyciągnął oba stolce i wyrzucił przez otwarte okno. Kultura przede wszystkiem. - powiedział do siebie i umył dłonie, no przynajmniej dało się tu umyć dłonie, zazwyczaj to same cholerne flejtuchy żyją w tych okolicach.

[OSTRZEŻENIE: najpierw przeczytaj poprzednie ostrzeżenie zanim przeczytasz cokolwiek z tekstu niepogrubionego]

Następnie zajrzał do windy, ale zupełnie nie dało rady zjechać tym na dół, chyba, żeby wyjąć pudełko i spróbować zejść po linie szybem. Nie chciało mu się jednak robić krzywych akcji u tak miłego gospodarza jak... no tego typa, który siedział na dole i gadał jakieś pierdoły, Eryk nawet nie chciał pamiętać jak się cham nazywał, bo cham to cham i nie ma sobie co głowy zawracać. Już miał wychodzić z łazienki, gdy zwrócił uwagę na buteleczki perfum... oparł się jednak pokusie skorzystania z takiej gościnności i otworzył drzwi.

Trzech strażników, których wcześniej nie spotkał z obnażonymi ostrzami już na niego czekało. Jeden celował w jego brzuch, drugi w gardło, a trzeci w oko. Kim jesteś i czego tu szukasz? - powiedział ten, który celował w jego brzuch, na co Eryk przyjaźnie się uśmiechnął i odpowiedział: Jestem gościem biesiady. Klopa szukałem, ale już postawiłem zdrowego stolca, a nawet dwa i teraz zamierzam wrócić na biesiadę. - strażnicy uspokojeni nieco opuścili broń, bo w końcu Eryk to zwyczajny gość, któremu zwyczajnie chciało się srać, więc zwyczajnie poszedł do klopa - Ale to jest toaleta właściciela i o ile wiemy tylko on i jego kobiety z niej korzystają... - Eryk odwrócił się i spojrzał jeszcze raz na przepych tego miejsca po czym jego piękne oczy wróciły na strażników - Oj, najmocniej przepraszam, nie wiedziałem, ale jak widzicie nie ubrudziłem niczego... tylko zużyłem trochę wody... Jeśli chcecie, to pokażcie mi skąd mam wziąść tą wodę to uzupełnię braki. - strażnicy uśmiechnęli się w końcu słysząc jakiś przyjazny gest od kogoś prawdopodobnie wysoko urodzonego, po prostu zrobiło im się miło i odparli: Nie, nic nie szkodzi. My poradzimy sobie. Może pan iść. Eryk podziękował, życzył miłej i spokojnej służby i odszedł. Starał się wracać inną drogą, żeby zwiedzić jak największą część budynku zanim wróci na biesiadę. Wszędobylscy strażnicy już go nie niepokoili aczkolwiek nikogo nie omijał tylko otwarcie obok nich przechodził czasem tylko uśmiechając się, czasem pytając o drogę na salę biesiady.

[Tekst dla dzieci/wrażliwych/wrogów ultrarealizmu/innych, którym mogłoby coś nie pasować ze szczegółami w opisie: Eryk po pewnym czasie wrócił z toalety, w której rzeczywiście był. Umył ręce (czy tego też nie wolno napisać?) zanim z niej wyszedł. Żeby być dokładnym Eryk wrócił do sali, gdy skończyły się opowieści i nic z nich nie słyszał.]
 

Ostatnio edytowane przez Anonim : 20-01-2011 o 09:14.
Anonim jest offline