Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-01-2011, 20:42   #59
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Groza miejsca udzielała się wszystkim i wywołana nią nerwowość była po części powodem pyskówki pomiędzy Yasuro i Sogetsu. Młody jounin uraził młodego samuraja. Rzecz może i bez znaczenia, gdyby nie to w miejscu nastąpiła ta kłótnia. To nie był czas i miejsce na swary.
Leiko spoglądając na młodego samuraja potrafiła odczytać z niego nieco więcej.
Yasuro był poirytowany, ale panował nad sobą.
Był rozdrażniony, ale Kazama nie był jedynym powodem tego gniewu. Za tym kryło się coś więcej. Leiko nie wątpiła, że zwłoki znalezione na drodze, zrobiły na Yasuro piorunujące wrażenie. Przeraziły go bardziej, niż powinny. Owszem, były straszliwie okaleczone, ale... Leiko była pewna, że nie to było źródłem przerażenia i zamyślenia młodego samuraja.

Zdecydowanie większość podróżnych opuściłoby to miejsce jak najszybciej. Bowiem trudna do zidentyfikowania, ale niemal namacalna aura zagrożenia wypełniała to miejsce.
Nie mogli jednak. Dopóki Tasade i Masame nie wrócą z
Co prawda, nikomu nich nie udało się określić natury tego zagrożenia, ale wszyscy wiedzieli, że nikt nie zaśnie w tym miejscu spokojnie.
Po posiłku Sumiko zaprowadziła wszystkich do pokojów. Można było odnieść wrażenie, że gospodyni niezbyt przychylnym wzrokiem patrzy na to, że zarówno łowcy jak i samuraje woleli zatrzymać broń przy sobie. Ale nawet jeśli miała coś przeciwko. Nie odważyła się wspomnieć o tym słowem.
-Niestety wiele pokoi nie jest zdatnych do zamieszkania szanowni goście.- odparła ze smutkiem gospodyni.- Dlatego też, muszę was porozmieszczać w tych, które zostały przygotowane na wasz pobyt...- po tych słowach ukłoniła się głęboko, ze smutkiem przepraszają.- Wybaczcie mi i mej wiosce ich stan. Ale od dawna nikt nie odwiedzał mojej gospody.
Pokoje rzeczywiście były w opłakanym stanie. I widać, że Sumiko wieśniacy zrobili co mogli, by choć prowizorycznie przygotować dla gości. Niemniej i tak było zbyt mało.
Po pobycie w tylu dobrych karczmach po drodze, ów kontrast rzucał się w oczy, jak mało co.
I co gorsza, pokoje nie przylegały do siebie. Łowcy jak i samuraje byli rozdzieleni.

Jak się później okazało, nie bez powodu.

Wczesną nocą do rozsuwanych drzwi Leiko zapukała sama gospodyni. I gdy Maruiken otworzyła jej, ta z uśmiechem weszła oświetlając sobie mroki nocy kagankiem i mówiąc.- Wybacz, że przeszkadzam pani, ale uznałam, że dzisiejsza noc była dla ciebie stresująca i męcząca. Przygotowałam jaśminowy napar. Dobry na sen.
W tym całym entuzjazmie i uczynności Leiko wyczuła fałsz i uprzejmie, acz stanowczo odmówiła wypicia naparu. I spięła się niczym kocica szykująca się do obrony, acz jedynie bystre spojrzenie mogło to dostrzec. Coś w tym przybyciu tu Sumiko i w jej przyjaznej przemowie, budziło gęsią skórkę na szyi Mauriken. A to nigdy nie był dobry znak.
A Sumiko widząc, że kobieta nie chce wypić jej naparu, zrzuciła maskę dobrotliwej żony samuraja.


-Ara, ara... to niegrzeczne odmawiać poczęstunku pani. Zwłaszcza, że on wiele by ułatwił. I tobie i mnie.- uśmiechnęła się spoglądając zimnym spojrzeniem w oczy Leiko.- Masz piękną skórę pani. Taką delikatną i taką gładką. Będzie na mnie bardzo dobrze leżała.
I rzuciła się z gołymi rękami na Mauriken. Była nadludzko szybka i nadludzko silna. Nic dziwnego, że zdołała ją zaskoczyć. Leiko spodziewała się ataku, ale... żaden człowiek nie jest tak silny. Ani tak szybki.
Jej dłonie zacisnęły się na szyi Maruiken z olbrzymią siłą. I Leiko zaczęła się dusić. A kobieta z szaleńczym chichotem mówiła.- Nie martw się pani, będę dbała o twoją skórę, jakby była moją własną. Choć... w zasadzie będzie moją własną. I proszę, nie wierzgaj się. Nie chciałabym jej zadrapać.
A Leiko czując jak jej ciało walczy o kolejny łyk powietrza, wiedziała że czeka ją trudna walka o własne życie, ze straszliwą oni skrytą za maską karczmarki.
Nie zwracała uwagi na odgłosy walki dochodzące karczmy. Obecnie nie mogła wypowiedzieć słowa, a tym bardziej krzyczeć o pomoc.

Zarówno Kohena, jak i Sogetsu czekała podobna pobudka. A i obaj łowcy zdawali sobie sprawę z tego, że i innych członków ich grupy napadnięto w ten sam sposób.
Kilka pokracznych istot, zwany Yata-garasu-„pożeracze ciał”, wtargnęło do pokoju każdego z nich. Te chude pokraczne i pokrzywione stworzenia, były kiedyś ludźmi.


Lecz skuszone za pomocą mrocznej maho, popełniały grzech kanibalizmu. I z każdym zjedzonym ciałem coraz bardziej traciły człowieczeństwo. Yata-garasu były ubrane w chłopskie cerowane często szaty i uzbrojone w prostą broń, włócznie yari i kamy oraz kije jo, oraz sieci. Wygląda na to, że bestie chciały złapać łowców żywych, by wyżerać im wnętrzności, gdy będą jeszcze żyć. Odgłosy walki dochodzące z innych pokojów świadczyły, że yata-garasu natrafiły na opór.

Dziel i rządź, najprostsza acz najskuteczniejsza taktyka. A oni wpadli w jej pęta. Oddzieleni od towarzyszy, każdy z członków podróżującej grupy mógł liczyć tylko na siebie.
Zaczęła się krwawa noc samotnego wilka. Kto żywym dotrwa do świtu?
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 25-02-2011 o 14:24. Powód: poprawki
abishai jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem