- Cholera...Co...co się stało? - zapytał Kargun odzyskując przytomność. - Demon opanował Twój umysł - wyjaśnił kapłan, patrząc na krasnoluda z troską. - Chciałeś przerwać rytuał, aby nie dopuścić do uwięzienia demona. Na szczęście Ci się to nie udało. A za guza na głowie podziękuj Bornitzowi. To on Cię powstrzymał. - Ale udało się, uziemiłeś czarci pomiot? - Altaresh powrócił na swoje miejsce. - Ojciec Leopold wskazał palcem ziemię. - Taal nie dopuścił, aby jego krainie stała się krzywda. A to dzięki Tobie i Twoim towarzyszom. Należą się Wam ogromne podziękowania. - Do usług, wielebny - odrzekł krasnolud kłaniając się nisko. - Przepraszam - wtrącił się Adolf, wyciągając do Karguna prawicę. - Nie chciałem Cię zranić. Ale inaczej się nie dało... Sam nie wiedziałem, że mam tyle siły. - Jak było trzeba to trudno. Ja w każdym bądź razie urazy nie chowam. - To dobrze, to dobrze - zarządca nie krył radości. - Teraz trzeba nam wracać do Zvirgau. Czy sprawę bandytów rozwiązaliście? - Tak udało nam się to uczynić. - A więc pan Sebastian będzie zadowolony... Tutaj już nie mamy czego szukać. Ruszajmy. - Ja wyjdę spotkać się z towarzyszami. Bywajcie tedy, spotkamy się w Zvirgau. |