Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-01-2011, 10:37   #20
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Smród płynącego kanałem gówna powalał. Dosłownie. Edgar krztusił się i zginał w pół w wymiotnych odruchach, jakie wstrząsały jego ciałem. Po przejściu kilku metrów nie wytrzymał i zwymiotował. Postał chwilę, starając się dojść do siebie i z mozołem rozpoczął dalszą wędrówkę wgłąb cuchnącej ciemności. Szedł zupełnie po omacku, jedną ręką cały czas dotykając chropowatej, oślizgłej ściany kanału. Ale mimo ślimaczego tempa i zachowania ostrożności, kilkakrotnie poślizgnął się i runął do ścieku.
- Fuck - zaklął, gdy znów musiał obcierać ochlapaną nieczystościami twarz. - Bogini! Za co? Że też przyszło mi się taplać w gównie...

Parł nadal do przodu, od ohydnego zapachu kręciło mu się w głowie. Nogą zahaczył o coś, co dryfowało po powierzchni ścieku. Aż krzyknął z przestrachu. Uskoczył w bok, ale znów coś naparło na jego nogę. Przed oczami stanęły mu obrazy tego co mogło to być. Oślizgłe macki wyciągające się w kierunku jego szyi, wciągające go w gówno. Wielgachne, pokryte jadem pazury orzące mięśnie. Zęby niczym sztylety zagłębiające się w jego ciało. Nic się jednak nie stało, atak nie nastąpił. Ostrożnie, modląc się do Bogini, wysunął rękę i dotknął tego czegoś. Nadęte od gazów, pokryte pozlepianym nieczystościami futrem, truchło. A potem następne. Ciekawe skąd się tu wzięły? Czyżby te zwierzęta powpadały do kanału i zdechły uwięzione w pułapce? A może wyziewy gówna są trujące. Mimowolnie zatkał usta i nos ręką, zapominając że przed chwilą dotykał trupów. Zaklął. Już nawet nie miał czym wytrzeć się do czysta. A może ktoś je zabił? Złożył w ofierze? Albo grasuje tu jakiś potwór, a one są jego żerem? Wolał o tym nie myśleć, brnął dalej przez płynne nieczystości.

W pewnym momencie smród nieco zelżał. Zrobiło się nieco jaśniej, to światło księżyca wpadało przez niewielki otwór w sklepieniu kanału, prawdopodobnie studzienkę odpływową z dziedzińca. Stanął pod nią starając się zaczerpnąć jak najwięcej świeżego powietrza. I usłyszał rozmowę. Więc Braun był winny! To on zatrudnił ludzi do zdobycia księgi. I zajmował się jakąś nielegalną magią! Na domiar złego, właśnie teraz któryś z jego sług dokonał morderstwa. Nie czekając ruszył dalej. Nagle z góry usłyszał trzask i przywarł do ściany. Coś z chlupotem uderzyło w powierzchnię ścieku i fontanna rozcieńczonego gówna zalała Edgara. Miał dość. W świetle padającym z góry zobaczył zakrwawione ciało jakiegoś mięśniaka, unoszące się na powierzchni, twarzą w dół. Przyglądał mu się przez chwilę, zastanawiając się czy aby nie zawrócić. Czy nie ma już wystarczająco wielu dowodów, wskazujących na winę czarodzieja.

Coś rzuciło się na niego. W ciemnościach za bardzo nie widział co, ale na szczęście mrok utrudniał atak owemu stworzeniu. Warkot wskazywał na to, że musiał to być pies. Atak miał tylko ten skutek, że wytrącił Edgara z równowagi. Zatoczył się na ścianę. Cofnął się też dwa kroki, ale bestia nie zaatakowała po raz drugi. Słyszał tylko niski warkot. Cofał się dalej, musiał uciec z tych przeklętych kanałów. Najwidoczniej pies zajął się gryzieniem dopiero co zrzuconego trupa i zignorował Albiończyka. Na szczęście. Edgar, z wydobytym pałaszem w ręce, cofał się cały czas. Po chwili odwrócił się i tak szybko, jak pozwalały na to warunki, ruszył do wyjścia z kanałów. Musiał wydostać się na powierzchnię i zawiadomić kogoś o tym co działo się w rezydencji. Tylko kogo? Na myśl przychodziły mu dwie osoby. Bauer i Maria. Tego pierwszego odrzucił. Mag mógł zdecydować się działać sam, po cichu, albo wycofać się ze sprawy, uznając ją za zbyt niebezpieczną. A więc Maria. Strażniczka z pewnością nadal przebywała w koszarach. Musiał się tam udać. Utytłany w gównie i cuchnący, raczej nie będzie miał problemów z przekonaniem jej o potwornej prawdzie, jaką odkrył w miejskich ściekach.
 

Ostatnio edytowane przez xeper : 20-01-2011 o 11:57. Powód: bo narodowość się pisze z dużej litery
xeper jest offline