Wątek: [DnD] Mag
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-01-2011, 15:07   #29
Fearqin
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość
Lord Duncan Darlharrow był wiekowym, ale wpływowym człowiekiem. Na dodatek bardzo surowym i wiecznie wkurwionym. Tak jak większość ludzkiej szlachty. Tego nie sposób było pojąć.
Szedł wraz z paroma zbrojnymi w stronę karczmy Davlamina, który odbudowywał swój dobytek. Mag stał przed budynkiem i nadzorował budowę. Drowka poszła nie wiadomo gdzie i już parę godzin nie wracała. Przebywanie jedynie w towarzystwie Raigora było denerwujące. Sztylet coraz częściej poruszał temat jego uwolnienia. Mag póki co ignorował to.

Uzbrojeni mężczyźni, wyglądali na nie za bardzo doświadczonych.
- Brać go! - Wrzasnął Duncan nie myśląc za wiele.
Davlamin może i był zaskoczony, ale mimo to wyszarpnął Mroźny Sopel. Malutki sztylecik poleciał w stronę nieznanych mu wrogów, wbił się w brzuch jednego i rozprysnął mroźną chmurą, rażąc trzech innych żołnierzy, którzy zamarzli.
Tutaj zapewne nastałby koniec młodego maga, który nie mógł wiele zrobić przeciw reszcie uzbrojonych w miecze i tarcze wojowników. Jednak pozostało trójka wpadła prosto w ścianę ognia którą przed chwilą wyczarował Zabijacz (śmiejąc się bardzo głośno).

Davlamin kontynuował dzieło zniszczenia, zdenerwowany na durnego szlachcica i jego sługusów. Zaczął wyczarowywać burzę lodową, tak by uderzyła tych zamrożonych, jak i tych którzy jeszcze się trochę palili przez ścianę ognia, dwóch już zginęło od ognia, ale reszta opanowała ogień, dzięki lepszym zbrojom. Kiedy z nieba zaczęły lecieć ogromne odłamki lodu, od Raigora poleciała kula ognia. Najpierw szpikulce lodu przekuły paru żołnierzy, a kula ognia dobiła resztę.

Duncan stał oszołomiony. Tak jak robotnicy. Nawet Davlamin był zdziwiony swoją sprawnością. Teraz jednak Lord był zdeterminowany. Z wielkim toporem w łapach ruszył na maga z niewiarygodną prędkością. Widać miał spore doświadczenie.

W walce sztyletem przeciw toporowi Milner nie miał szans. Umiał blokować, ale tutaj nie miało to sensu. Przez moment unikał, ocierając się o śmierć. W końcu topór zahaczył o jego rękę. Wycofał ją w ostatniej chwili, inaczej by ją stracił. Tak skończyło się na dużej i krwawiącej bliźnie. Wypuścił jednak nóż z ręki i upadł na ziemię.

- Nikt nie będzie mnie okradał! - Wrzasnął Duncan zamachując się toporem
- Nikt nie zabije pracodawcy!- Krzyknął Urlich, najmasywniejszy z robotników Davlamina, który rzucił się na Darlharrowa całą masą powalając go na ziemię. Topór wylądował trochę obok dwóch mężczyzn. Raigor ciągle krzyczał, gdyby rzucił kulę ognia, zabiłby też Davlamina, albo Urlicha.
Jednak robotnik wygrywał w walce. Bił Duncana po ryju, zaraz dobiegli inni robotnicy kopiąc i bijąc, walcząc o pracodawce i podwyżkę.

- Stać! Przestańcie! - Krzyknął Davlamin podnosząc się z ziemi. Musiał powtórzyć jeszcze dwa razy, zanim zeszli z Duncana.
Z twarzy szlachcica nie zostało wiele, ale jeszcze żył, musiał się nieźle zahartować na ból.
- A więc starcze? Co masz mi do zaproponowania?- Zapytał wkurwiony mag, tamując krew z ręki, gdy tylko Neeshka wróci, będzie musiała mu pomoc, mag nie znał się ani na magi leczniczej, ani na pierwszej pomocy.
- Co tylko chcesz!
Ciężko było to zrozumieć, brzmiał bardziej jak "Szo tyfo chfes".
Możliwości było sporo.
 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^
Fearqin jest offline