Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-01-2011, 17:30   #11
Plomiennoluski
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Szedłem spokojnie przez pokłady, w nocy sporo myślałem, nie wiedziałem gdzie byłem, ale przypominało to jedną z latających twierdz sprzed pogromu, ale jakąś dziwną, nawet Thera nie zbudowałaby takiego monstra jak to., wiedziałem że nie jestem na ziemi ani wodzie. Moje kroki wprawiały w drżenie kruchą strukturę pokładu. Przynajmniej mi wydawała się krucha. Metalowe dudnienie, krok za krokiem. Większość tutejszych już zjadła i rozeszła się do swoich zajęć, więc w jadalni było sporo miejsca. To miejsce wyglądało jak metalowy kaer, tylko bez żadnych pieczęci ani zabezpieczeń, nieco mnie to martwiło, ale nie mogłem narzekać, nie wiedziałem tak naprawdę nic. Za to podobało mi się życie jakim tętniło wszystko, pewnie, wyglądałem i czułem się od tego oderwany tak jak człowiek mógł czuć się nie związany z rojem ważek ale i tak chętnie je obserwował. Podszedłem do bufetowej, musiałem jednak sprawić na niej niejakie wrażenie, sam chętnie zobaczyłbym jakieś lustro, albo chociaż sadzawkę, żebym mógł się przejrzeć. Szaro zielona, kamienna skóra, pokryta bliznami po setkach pazurów i zębów, na dodatek teraz jeszcze miejscami przetykana żyłkami orichalku, o ręce nie ma już nawet co wspominać, zacisnąłem i rozprostowałem urządzenie, które miało mi już zawsze służyć jako prawica. Poprosiłem o cokolwiek bez mięsa, dostałem jakąś papkę i grog, gdy spojrzała znad swoich garów na mnie jej zupełny brak zainteresowania zmienił się nieco i prawie wypuściła z ust... to coś, popielate coś. Odłamałem wypalony kawałek i posypałem swoją papkę, dawno już nie jadłem popiołu, glinki albo żwirku. Usiadłem na podłodze przy jednym ze stołów, wiedziałem że tutejsze meble mają mizerne szanse utrzymania mojej masy, zwłaszcza z całym tym metalem wpakowanym w moje ciało. Rozejrzałem się dookoła, nic tu nie wyglądało jak powinno, zaczynając od całego pomieszczenia, przez serce statku aż po stroje pozostałych dawców imion.

Wręcz nie mogłem nadziwić się tej sztucznej atmosferze jaka panowała we wnętrzu powietrznego okrętu- nic tu nie było naturalne. To sprawiało niejaki dyskomfort, ale też nutę podniecenia. Zachwytu jakim człowiek obdarza pikujące nad lustrem wody smocze ważki, z dystansem do ich “świata”. Wegetariańskia zupa z popiołem nie smakowała najlepiej, ale pajęczyny w moim gardle wymagały przepłukania. Gdzieś za moimi plecami ktoś ostro wymieniał zdania - przez ramie widziałem młodego elfa, który przed chwilą zbluzgał kobietę. Usiadł zaraz za mną, jakby mnie tam wcale nie było. Ten sam elf który wczoraj mnie obudził, a może tylko zauważyłem go zaraz po przebudzeniu, ciężko mi było określić.
Szybko zjadłem swoją zupę, mimo niewielkiej jak na moje gabaryty porcji, byemł już pełen, zdawało się że nie potrzebowałem dużo, a może to żołądek miałem skurczony po długim śnie. Chyba byłem gotowy zmierzyć się z jednym z cięższych pytań.

- Kto mi powie który mamy rok? - rzuciłem do zgromadzonych na posiłku.
- 146 CT, jeżeli to ci coś mówi. Podaj jakieś wydarzenie to będę w stanie powiedzieć ile lat minęło, to chyba będzie prostsze... - powiedział jakiś człowiek w przerwie między kęsami. Wyglądał jakby lubił ciekawostki i zagadki, typ intelektualisty. Jego twarz zdawała się mówić "Zagadka jaką mógł zadać była ciekawym dodatkiem do nieszczególnego posiłku i mogła zająć moje myśli na chwilę. “Blake, nie kombinuj, po prostu świetny sposób na zagajenie rozmowy, po co dorabiasz do tego ideologię”
- Niech pomyślę, kaer Toussard. - Moja twarz wyrażała całkiem niezłe zamyślenie, nic dziwnego, próbowałem sobie przypomnieć coś, czego chwilowo w ogóle nie kojarzyłem, jakieś zdarzenie... dwie niezbyt przyjemne iskry wspomnień przeszyły moją głowę. - Najpierw zapieczętowanie go przed pogromem, potem odnowienie pieczęci jakieś dwieście lat później, no, to byłoby tyle na temat tego co pamiętam, resztę musiałem przespać. - dodałem po dłuższej chwili. Moje palce bębniły lekko po pokładzie.
- To różnica nie jest duża. - odparł po chwili. "Zagadka była jednak ciekawa, a wiedza nie znana wszystkim" - prawie widziałem jak przebiega to przez jego głowę. - Jak dobrze pamiętam daty: 367 lat minęło od pojawienia się tej nazwy w historii, dwieście lat później to 20 BCT; odnowienie pieczęci - jak to nazwałeś - nastąpiło więc około 167 lat temu.
- No dobrze, a co z horrorami? Odeszły? -wolałem spytać, nie obchodziło mnie czy będą wiedzieć że w ogóle nic nie pamiętam, czołem się jakbym musiał praktycznie wszystko zaczynać od nowa, 367 lat, to sporo, a przecież pamiętałem, a przynajmniej wydawało mi się że pamiętałem pieczętowanie kaeru.
- W większości, jednak to nie jest rozmowa, która interesowała by wszystkich tu obecnych.
Podrapałem się po głowie przez chwile, rozejrzałem po zgromadzonych i wzruszyłem ramionami.
- Mogą nie słuchać, możemy się tez przejść gdzie indziej, po prostu próbuje poukładać świat, obudziłem się wczoraj, ostatnie co pamiętam to środek kaeru, pytania nasuwają się same. - mruknąłem wystarczająco głośno by mój rozmówca mnie słyszał.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline