Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-01-2011, 20:44   #122
Almena
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Kiti;
Słodkie psie oczka nie pomogły po raz kolejny. Zdecydowanie, kapitan Czarnej Rosy był kociarzem. Albo ornitologiem, papuga najwyraźniej go lubiła, a on o nią dbał. Twoje prośby, popiskiwania i maślane oczka na nic jednak się zdały.
- Sztuczka magini… - mężczyzna, który odebrał Dirithowi broń spojrzał na nieprzytomną kobietę. – Jakoś sobie magia będzie musiała poradzić…
I tak, zaczęto szukać postronka na wilka. Lin było na pokładzie wiele, zatem nie było problemu. Sznur na obrożę też się znalazł. Jeden z mężczyzn podszedł do ciebie z tym właśnie sznurem na obrożę, spoglądając na ciebie nieufnie. Aby nie pogorszać sytuacji nie zgrywałaś wilka uciekiniera, tylko grzecznie czekałaś.
- Nie tak – pouczył ktoś. – Zaprze się, łeb opuści i obroża się ześliźnie! – pouczył. – Zawiąż między łapami!
Tak wiec wzięłaś udział w przedstawieniu z serii bondage dla wilków. Zapakowano cię w szeleczki ze sznura, uprząż jak dla psa ciągnącego sanie. Dobre było to, że nikt nie próbował cię udusić, złe, że byłaś jednak uwiązana i to dość skutecznie w tym momencie. Sznur od szeleczek przywiązano do masztu, pozostawiając ci tak naprawdę niezbyt długi sznur i niewielkie pole do spacerów. Mogłaś odejść od masztu na jakieś dwa metry, ale to wszystko. Ponieważ byłaś grzeczna, przyzna i uległa, a żeglarze nie mieli coś pomysłu jak zmajstrować kaganiec z tak grubych lin, udało ci się ujść bez kagańca. Najbardziej wkurzało cię jednak, że obok Koza Nostra spacerowała luzem.

Dirith;

Żeglarze najwyraźniej słyszeli co nieco o mrocznych elfach, ale chyba niewielu z nich miało do czynienia z jakimś drowem osobiście. Byli jednak na swoim terenie i mieli znaczną przewagę liczebną – a ty byłeś wśród nich obecnie jedynym przytomnym, nie licząc uwiązanego wilka. Wyglądałeś zdecydowanie na kogoś, kto mógł zrobić kuku gołymi rękami , kilku najemników widziało jak rzucasz się z bronią w ręku na płonącego trolla, więc starali się utrzymać panujący chwilowo pokój. Oddałeś broń, na pomysł o przeszukaniu cię mężczyzna który zabrał twój sprzęt zerknął porozumiewawczo na kapitana, ale ten kiwnął głową na „nie”. Wskazano ci drzwiczki i odprowadzono do kajuty. W kajucie siedział homunkulus. Gość co najmniej dziwny, ale raczej niegroźny. Kajuta była mała , wyglądało na to że Ursusona i maginię zakwaterowano gdzie indziej [bez podtekstów proszę…] Macie jedno małe, okrągłe okienko na świat. Obecnie widać przez nie niezachmurzone niebo, świeci słoneczko.

Drzwi za Dirithem zostały zamknięte. Na klucz.



Mija niecała godzina podróży. Cały czas lecicie, ciągle widać jedynie niebo, statek porusza się dość szybko. Słychać brzdęk klucza w drzwiach, drzwi otwierają się i w progu staje jeden z żeglarzy. Drugi czeka na korytarzu. Ten w progu trzyma drewnianą tacę z dwoma talerzami . Coś w rodzaju zupy rybnej, z dużymi kawałkami posiekanej ryby.
- Podróż do Canvas potrwa dwa dni – powiadomił chłodno żeglarz. – Przysługuje wam w tym czasie kilka posiłków – podał wam tacę.

Kiti; Zostałaś na pokładzie sama z Kozą i najemnikami. Jedyna pocieszająca rzecz [czyżby?] to, że jest tam właśnie koza. Pierwsza godzina rejsu po niebie upłynęła spokojnie. Żeglarze zajęci byli sowimi sprawami, obserwowali cię ukradkiem, ale nikt cię nie zaczepiał, nie dręczył . Siedziałaś pod masztem, nie mogłaś zrobić nic więcej.
– Czy to coś je? – usłyszałaś pytanie.
– Hm?
– Jeśli to magiczna sztuczka to to coś je? Czy to prawdziwe zwierzę czy wiesz, Chowaniec?
– Nie wiem. Co za różnica?
– Bo jak je to zdechnie.
– A tam zdechnie, dwa dni postu go nie zabiją.
– Nie wiem. Nie chcę wkurzyć maga że mu pies padł.
– A ja po prostu jestem ciekaw, czy to je czy nie.
Jeden z żeglarzy podrzucił w twoim kierunku rybę . Ryba padła na pokład obok ciebie, wygląda na wczorajszą ale nie śmierdzi.

http://forum.przyroda.org/download.htm?id=7202
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline