Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-01-2011, 10:05   #19
Mike
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Yavandir
Zaklął widząc rój much.
- Kosma, panie o'Dorr. Spierdalamy - warknął - takie tłuste muchy mogą zarazę jakąś rozwlec. Nie dajcie im na sobie usiąść.
Szczęściem z dala od solenizanta siedzieli więc główne stado ominęło ich w sporej odległości.
- Co jest? Zamurowało was? - szturchnął Petera, który zesztywniał nagle. - Jak chcecie. Kosma bierz chłopaków i na dwór.
Zaczęli się przepychać do drzwi. łatwo nie było, łokcie poszły w ruch to i jakoś wyleźli.Pierwsi nie byli, jakiś palant już wyleciał i zaczął się drzeć:
- Zaraza!
Yavandir doskoczył do jednego ze strażników o złapawszy go za ramie warknął mu do ucha:
- Rygluj drzwi do karczmy, chyba że chcesz by się zaraza rozlazła na zewnątrz.
- Mamy przejebane...
- Daj spokój może się nie rozniesie jak zabarykadujecie...
- Srał pies zarazę, Inkwizytor stoi pod bramom i kmiecie z pochodniami.

Yavandir zaklął.
- Głęboko macie przy murze?
- A będzie na chłopa.

- To z łódki nie będą nas szturmować - wyszczerzył się Yavandir, ale strażnik jakoś nie podzielał jego wesołości. - Na razie ich nie puszczajcie i leć któryś po szefa.
Elf wskazał Kosmie i chłopakom drabinkę na mury. Strażnicy zajęci byli wylegającą z karczmy tłuszczą, więc szansa na nie postrzeżone opuszczenie siedliszcza zarazy była.
 
Mike jest offline