Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-01-2011, 14:01   #24
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Przemówienie Kressa niespecjalnie zdziwiło Tupika... co prawda liczył choć na gram opisu , męstwa i poświęcenia, ale przynajmniej wyszedł przy nim na lepszego mówcę którego w tego typu imprezach będzie się pierwszego pytało o zdanie, nie czekając aż ktoś sam się zgłosi.
Zasadnicze pytanie polegało na tym czy jeszcze takie imprezy w ogóle się odbędą? Po otwarciu skrzyni z obrzydliwą zawartością Tupik zaczął wątpić, a wierzyć przestał gdy usłyszał o inkwizytorze i zakazie opuszczania lokalu.
“No to pięknie kurwa pięknie, trzeba wyjść zanim zaraza dopadnie a i nie można bo inkwizytor za progiem siedzi. To nie może być kurwa przypadek” -pomyślał ponuro.
Podczas gdy przez wyobraźnię byłego zielarza przelatywał widok tuzina chorych i cierpiących na różne choroby pacjentów, naraz przyszło mu przypomnienie o zielonej ospie jaka swego czasu dręczyła odcięte rejony Bretonii. Wyprawa z której zwiał przy pierwszej nadarzającej się ku temu okazji, obecnie wróciła nie przejmując się swym zbiegiem i jakby śmiejąc mu się w twarz. Nie wiedział czy ma się cieszyć czy płakać, z tego powodu, że twarz zmarłego na dotkniętego zieloną ospą nie wyglądała, wiedział, że jako zielarz musi działać. W tym celu wykorzystał stojącego nieopodal Zygfryda gdy tylko ten skończył wydawać rozkazy - w większości słuszne...
- Sir Zgfrydzie, - przemówił nieco niewyraźnie, gdyż chusta osłaniała już jego usta i nozdrza - byłem kiedyś zielarzem i stykałem się z zarazami. Trzeba odizolować Elmera Olrchio i każdego kto miał lub będzie miał bezpośrednia styczność z tą przeklętą skrzynką.

Na szczęście Tupik należał do tych bardziej zorientowanych kto kim jest, tak już była jego obecna praca.
- Jeśli już chcesz zabijać muchy... choć bezpieczniej dla nas byłoby je wypuścić, to każdą rzecz , przedmiot na której znajdą się ich zezwłoki należy spalić - wraz ze skrzynią i zawartością oczywiście. I to bezzwłocznie spalić.

Tupik wiedział, że większość ludzi w Monecie należy bezspornie do Kedgara i to za nim zaczął rozglądać się w pierwszej kolejności - wiedział, że kto jak kto, ale on mógł najwięcej tu zdziałać... szczególnie, że nie był już pospolitym kupcem a szlachcicem. O inkwizytorze wolał chwilowo nie myśleć, choć myśli o nim napływały same. On jako nie ludź był z góry podejrzany o wszystko co złe, co prawda żadnego dotąd nie spotkał to jednak nasłuchał się o nich co nieco. Mógł się domyślać, że ta sama osoba która powiadomiła inkwizycję zadbała o dostarczenie przesyłki, a przynajmniej jedno z drugim samo mu się wiązało... “Czyżby Cecile? Czy jakiś osobisty wróg Videmera? Może ów kuzyn który miał być a nie przyjechał? “ W ocenie Tupika nawet Lord był podejrzany, w końcu wysłał tu jego … czyżby coś wiedział? Czyżby w ten sposób chciał się pozbyć niewygodnego majordomusa, lub przynajmniej przyprawić go o dreszcze?
“Przynajmniej wiem że żyję” - pomyślał ponuro czując jak krew krąży mu po ciele. Z żalem też spojrzał na całe zmarnowane pożywienie i napoje w okół których zaczęły już krążyć obleśne muchy. Na szczęście obrzydliwie wypasione...a więc i łatwe do zabicia.

Do profesora i reszty zebranych w okół niego ludzi powiedział:
- Trzeba przesłuchać Videmera, dowiedzieć się od kogo jest ów prezent... A już myślałem, że nikt nie przebije prezentu Lorda - zakończył na wpół żartem który zabrzmiał dość złowrogo w obecnych okolicznościach...
- Poza tym niech każdy nałoży sobie chustę na usta i nos. A jak chce się lepiej zabezpieczyć - halfling mówiąc sam nakładał kolejne warstwy chust , których w swoim fikuśnym stroju miał pełno, - niech zakryje także uszy - obszary gdzie spocząć mogą muchy, niechybnie roznoszące zarazę. No i wypadałoby się przenieść w inną część Monety. Idę pogadać z Kedgarem jak ktoś chce niech idzie za mną, lub zajmie się pozostałymi sprawami.

Tupik wiedział, że kwestie przesłuchania, palenia niebezpiecznych przedmiotów , czy rozmieszczenia gości w różnych częściach kompleksu generalnie należy do Kedgara... i chyba jako jedyny cieszył się , że we właściwym czasie postawił na dobrego konia.

Swojego pazia uspokoił na ile mógł - trzymaj się mnie i Kedgara. Jeśli on postanowi uciekać uciekniemy wraz z nim, jeśli będzie chciał walczyć i bronić zajazdu... ma do tego odpowiednią ilość ludzi, jeśli karnie posłucha inkwizytora, to nasza samotna ucieczka będzie ostatnią rzeczą jakiej się podejmiemy, potem będą już tylko tortury i śmierć. Inkwizytorzy mądrzy ludzie... na pewno zabezpieczyli cały teren w koło.
Zresztą Lord sam byłby mnie wraz z tobą zabił, gdyby się dowiedział, że wyszedłem z imprezy po przybyciu inkwizycji... a ja chce jeszcze wrócić na zamek.
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 21-01-2011 o 14:05.
Eliasz jest offline