Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-01-2011, 22:27   #11
Hawkeye
 
Hawkeye's Avatar
 
Reputacja: 1 Hawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputację
Mógł podziękować im za uratowanie życie. Jeszcze chwilę temu wisiał nad oszalałymi falami, a przez głowę przechodziły mu najróżniejsze scenariusze niezbyt miłej śmierci. Jednak przeżył tą sytuację. Ponownie znalazł się na pokładzie. Chociaż na chwilę miał spokój, ale jednak okręt powoli zanurzał się w falach. Był to koniec tej łupinki. Morze postanowiło upomnieć się o swoją daninę, a Sigurd obawiał się, że to oni mogą być jej częścią.

Zrezygnował jednak z przeprosin. Brat wiedział co czuł, on pomógł by mu niezależnie od tych przeprosin, a ich towarzysz? Ten nie miał wyboru. Byli do siebie przykuci. Nie mógł go poświęcić. Gdyby tamten człowiek nie chciał mu pomóc, to sam chwilę później skończyłby w falach pociągniętych jego ciężarem. W tym momencie nie potrzeba było mu dziękować, bo może w innej sytuacji, tamten kopnąłby go w rękę, aby Vanira szybciej pochłonęły fale?

Nie wolno było się jednak tym zbyt długo przejmować. Było minęło. Nie pierwszy raz znalazł się o krok od śmierci. Można było powiedzieć, że już nie raz patrzył jej w twarz. I jak do tej pory nie mrugnął, nie ugiął się pod jej wzrokiem. Jeszcze nie nadszedł dzień, w którym miała go zabrać. Jeszcze miał wiele do zrobienia.

W tym momencie zaczynała się jednak walka. Dwójka marynarza postanowiła ich wykończyć. Z jednej strony można było podziwiać ich determinację, z drugiej musieli nie należeć do tej inteligentniejszej części morskiej braci, bo w takim wypadku opuścili by już dawno ten okręt.

Ich współwięzień widząc co się szykuje ruszył do ataku. W niezbyt przemyślany sposób. Gdy tamten wykonywał wślizg, a Sigurd i jego brat zaryli o pokład i zaczęli sunąć w jego dół, w głowie pojawiły mu się różne myśli. Przede wszystkim przeklinał tego zapalczywego człowieka. Pomyśleć, że to oni byli nazywani barbarzyńcami. A ten tutaj popędził do przodu, jakby nic od niego nie zależało. Z pewnością nie należał do tych myślących taktycznie. Podbiec i uderzyć ... niewiele było w tym finezji, a skutek był taki, że omalże łańcuchy nie pociągnęły ich ku pewnej śmierci. Szczęściem kop ich towarzysza dosięgnął klejnotów rodzinnych marynarza. Tamten jęknął, wypuścił swoją broń i zaczął zjeżdżać w dół pokładu.

Sigurd podniósł się na równe nogi i ruszył do ataku. Nie była to szarża, starał się jednak ruszać na tyle szybko, aby przeciwnik nie mógł odpowiednie zareagować. Jego bolączką był brak broni. Próbował podciąć przeciwnika zarzucając mu na nogi łańcuch. Ten jednak przeskoczył nad tą pułapką i wymierzył cios skierowany w korpus barbarzyńcy. Przeciwnik nie był jednak wyszkolonym szermierzem. Vanir uniknął ciosu, odpowiednio skręcając ciało. Jednocześnie zauważył, że przykuci do niego zjechali kilka metrów w dół śliskiego pokładu. Walka zdawała się rozkręcać na całego. Krzyki kopniętego w cojones marynarza zaalarmowały kolejnego wroga, który zaczął wspinać się po pokładzie. Wyraźnie nie zatrudniano ich ze względu na inteligencję, ale trudno było się temu dziwić.

Zaś jego brat pochwycił kawałek rozbitego masztu. Solidna laga miała posłużyć mu jako broń i w takiej roli użył jej, inwestując sporo siły w cios skierowany w głowę znajdującego się przy Sigurdzie człowieka. Ten okazał się jednak bardzo zwinny. Być może kątem oka zauważył cień, a może zareagował odruchowo? Koniec końców, przyklęknął a cios minął jego głowę. Zaatakowany zareagował odruchowo. Obrócił się na pięcie ciąć zamaszyście nożem. Gunar znajdował się zbyt blisko, aby zareagować. W powietrzu pojawiła się krew, a na piersi jego brata pojawiła się rana. Dwójka pozostałych marynarzy postanowiła dopaść jedynego wśród nich z prawdziwą bronią. Pierwszy z nich rzucił się na niego, chcąc go powalić. Atak został jednak z łatwością uniknięty. Ostatni z przeciwników chciał powtórzyć atak swojego kolegi. Jednak i mu nie wyszło to na zdrowie. Towarzysz ich niedoli okazał się być zręczniejszy od marynarzy. Ich towarzysz zaatakował wroga. Ręka z nożem zmierzała ku piersi trzeciego marynarza, aby w błyskawicznym zwodzie uderzyć tego, który zaatakował Gunara. Cios był celny, a ranny marynarz jęknął i przyklęknął na pokładzie. Drugiego zaś cios raził tylko w ramię.

Gunar ponownie wykorzystał trzymaną w rękach pałkę. Marynarz jednak uniknął jego ciosu. Na twarzy jego brata pojawiła się złość i irytacja. Sigurd wiedział, że ich przeciwnik będzie musiał zginąć ... nie ważne ile to potrwa. Tymczasem i on musiał zareagować. Uderzył swojego przeciwnika z całej siły w grdykę. Ten odsunął się łapiąc oddech i próbując dojść do siebie. Barbarzyńca żałował, że jego cios nie był mocniejszy, wtedy może pozbył by się tego przeciwnika .... a w tym momencie wyglądało na to, że walka będzie jeszcze trwała ...
 
__________________
We have done the impossible, and that makes us mighty
Hawkeye jest offline