Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-01-2011, 00:55   #53
Gettor
 
Gettor's Avatar
 
Reputacja: 1 Gettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputację
Cała sytuacja w której się znaleźli była... nużąca. Kaldor nie miał zamiaru przepraszać Aurayi, czy Celryna, jednak w trakcie tej walki "coś" się wydarzyć musiało - przecież ta dwójka nie domagałaby się wyjaśnień ot tak...
A może... faktycznie nic się nie stało, a oni chcieli po prostu...
To też nie miało sensu. Tak jak to, że prawa ręka znów go bolała - a dokładniej ten dziwny tatuaż...

Cholerna wyprawa, nie powinien się na nią godzić. Jedynym plusem było oddalenie się od Jego Pierdolonej Wysokości Resoły, ale i w Luskan dałby sobie z nim radę.
W dalszej części wyprawy Auraya zdawała się go unikać. I bardzo dobrze, nie chciał teraz z nią rozmawiać. Z "braciszkiem" zresztą też nie.

Tak... właśnie... Celryn i ta jego magia. Najpierw magiczne wierzchowce, potem strzały, a na koniec ściany mocy. Kaldor widział "wielce szanownych" magów, którzy potrafili mniej. Cóż takiego jego brat robił przez te wszystkie lata?
Nieważne. Jeśli przyjdzie czas i potrzeba, elf miał pewną tajną broń przeciw magom - nie znał się na czarach za dobrze, ale wiedział że do ich rzucenia potrzeba koncentracji. Jeśli ktoś nie może się skupić, to z czarowania nici.

Nim się zorientował, było już ciemno i musieli znaleźć schronienie. W tym celu zboczyli z głównej drogi i dość szybko znaleźli niewielki przybytek który już z daleka tętnił życiem.
Uradowany Kaldor ponaglił wierzchowca, by szybciej znaleźć się w ciepłej izbie z gorącą strawą.
Zsiadł z konia, rzucił stajennemu dwa srebrniaki na zachętę dobrego traktowania zwierzęcia i wszedł wraz z rodzeństwem do środka.
A tam... było spokojnie. Pot, śpiewy, rozmowy, piwo i różne pieczenie urozmaicały atmosferę wewnątrz izby dzięki czemu zabójca czuł się... swojsko.

Z pokojami i strawą dla nich nie było problemów, jednak...
- Psze pana, pan jest elf prawda? - spytał dziwnie piskliwy głos obok niego, kiedy usiedli przy stole. Odwróciwszy się, ujrzał człowieczka mikrej postury, z dziwnym blaskiem w oczach. Był młody, nawet wedle ludzkiej miary.

Kaldor często wykorzystywał takich jak oni - wszystko wszędzie widzieli, jednak ich nikt nie dostrzegał. Nie to, że umieli magicznie stawać się niewidzialni - po prostu nikt na nich nie zwracał uwagi. Jednak mimo całej tej użyteczności, zabójca miał do takich osób wyłącznie pogardę i być może nienawiść. Za bardzo przypominali mu jego samego, kiedy kilkanaście lat wcześniej dopiero co przybył do Luskan. Ech... złe czasy.
- Odczep się. - zbył chłopaka, który jednak nie dawał za wygraną.
- Bo ja słyszałem, że elfy są piękne i pełne gracji. To wiem, że ta pani - wskazał palcem na Aurayę. - na pewno jest elfką. Ale pan to jakiś dziwny jest...
- Idź męczyć kogo innego, co? - Kaldor zdusił kotłującą się w nim wściekłość. - Albo sprawdź czy nie ma cię za drzwiami.
- Wszyscy mi to powtarzają! - wyżalił się chłopak. - Ale co to w ogóle znaczy? Przecież teraz mnie tam nie ma, a jak tam pójdę to będę... więc po co tam iść?

Tym razem zabójca nie wytrzymał. Złapał człowieczka za fraki i bez wysiłku podniósł z ziemi samemu wstając.
Z takim wrzeszczącym i wyrywającym się chłopakiem przeszedł od ich stolika, do drzwi, które otworzył i najzwyczajniej w świecie wyrzucił człowieczka na zewnątrz.
- O, zobacz. Jednak jesteś za drzwiami. - prychnął zabójca, po czym je zamknął.

- Panie... jak to tak, chłopaka wyrzucać za drzwi na mróz? - oburzył się gospodarz.
- Gdyby mnie słuchał, to by tam nie wylądował. Nie powtarzajcie jego błędów dobrodzieju. - zabójca prześwidrował karczmarza wzrokiem i ten momentalnie uznał, że czyszczenie kufli brudną szmatą jest o wiele lepszym zajęciem, niż dyskutowanie z elfem.

- To na czym skończyliśmy? - spytał jakby nigdy nic przysiadając się z powrotem do stolika. - Coś o jutrzejszym dniu chyba mówiliście?
 
Gettor jest offline