Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-01-2011, 15:35   #38
Eleanor
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
Arina wyczuwała nieufność gospodarzy. Rozumiała ją jednak doskonale. Sama zbyt często traktowana była jako odszczepieniec i dziwadło by zrozumieć. Z tą mała różnicą, że ona naprawdę była dziwadłem. Sztucznie stworzonym mutantem. Narzędziem stworzonym by służyć ludziom, a narzędziom przecież nie należał się szacunek. Były niczym! A elfy? Już nikt zdawał się nie pamiętać, że zanim pojawił się człowiek to one były panami na tej ziemi. Ludzie starej rasy. Rasy tak pradawnej, że jej historia i początki giną w mrokach niepamięci. Choć pewnie nie dla długowiecznych elfów, które mimo prześladowań i zepchnięcia na margines życia, pieczołowicie kultywują swoją kulturę i tradycję. Obcy na własnej ziemi. Kolec w boku nowych panów.
Mimo to pożegnali ich uśmiechem i zaopatrzyli na drogę w jadło. Dziewczyna utwierdzała się tylko w decyzji, którą zaczęła w niej kiełkować kilka godzin wcześniej. Musiała o tym porozmawiać z Markiem. Później jednak.

Krótka wspinaczka w górę wodospadu nie zajęła im wiele czasu, a potem droga była wyjątkowo łatwa, zwłaszcza zważywszy trudy poprzednich dni. Do wyczucia wibrującej wokół magii nie potrzebowałaby nawet swego amuletu. Rajska, zielona dolina rozpościerała przed nimi swoje piękno. Czy taki właśnie był dawny świat elfów? Jeśli tak był piekny, a zniszczenie go ludzkość powinna sobie zaliczyć jako jeden z najcięższych grzechów. Wiedźminka z rozkoszą odetchnęła ożywczym powietrzem i poiła oczy cudownym widokiem bujnej, świeżej zieleni. Przez chwile zapomniała o misji, wieży i śmierci, które ich tutaj sprowadziły.
Mieli jednak zadanie do wykonania.
Może i ludzkość była niszczycielska, nikczemna, zepsuta i niewdzięczna, ale jej i tak wpojono przykazanie by jej służyć.

Ruiny dawnych murów odnaleźli bez większego trudu. Z pewnością nie nadawały się do zamieszkania. Po wieży pozostał zaledwie niski, kamienny krąg i sporo rozrzuconych w koło kamieni, a w środku kręgu solidna płyta wyglądająca jak wejście do podziemi. Tylko, jak przemknęło przez umysł Ariny, trzeba by chyba być gigantem by ją podnieść. Wątpiła by unosiły ją w górę raczej wątłe ramiona elfów, a więc jeśli było to przejście, musiała tu działać jakaś magia. I rzeczywiście... znaleziony w chacie zamordowanej rodziny leśników medalion okazał się kluczem do tego "zamku". Dodajmy - kluczem nietypowym bo uruchamiającym teleporter.
- Nigdy jeszcze tak się nie przenosiłam - Arina posłała Markowi niepewny uśmiech, gdy rozbłysło światło jego pochodni. - Mam nadzieję, że wyjście okaże się równie proste i opatrzone innym "mechanizmem". Medalion został na zewnątrz...
Rozejrzała się po wnętrzu, a potem ruszyła za wojownikiem. Do jej wyczulonych uszu dobiegł szmer będący najwyraźniej zwiastunem czyjejś obecności. Nim zdołała ostrzec mężczyznę ten nieoczekiwanie zatrzymał się... nad zwłokami elfiego maga!
- No to czarodzieja mamy z głowy. Raczej nic nam już nie powie. - Szepnęła do Aleza - Teraz musimy dopaść jego mordercę. Słyszę go. Musi być niedaleko - mówiąc to wysunęła z pochwy swój srebrny miecz. - Jeśli to niemagiczne stworzenie, twoja broń będzie bardziej przydatna.
Potem nieoczekiwanie stanęła na palce i cmoknęła mężczyznę w policzek:
- Na szczęście - uśmiechnęła się lekko.
 
__________________
The lady in red is dancing in me.

Ostatnio edytowane przez Eleanor : 22-01-2011 o 15:38.
Eleanor jest offline