Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-01-2011, 04:06   #20
Takeda
 
Takeda's Avatar
 
Reputacja: 1 Takeda ma wyłączoną reputację
Josette d'Angoulême
Ostatnie dni starego roku, a także początek nowego była dla Josette bardzo trudny. Powtarzające się sny i wizje bardzo ją niepokoiły. Zazwyczaj nie bała się snów, gdyż to z nich czerpała inspirację. Tym razem było jednak zupełnie inaczej. Sny przerażały ją. Były tak realne i co gorsza miały bardzo bliski związek z jej osobą. Grupa ludzi, która pojawiała się w snach, tajemniczy rytuał i sceny z odległej przeszłości, to wszystko było ze sobą powiązane. Po tym jak pierwszego stycznia napisała nieświadomą notatkę wiedziała, że czeka ją podróż. Odwlekała jednak czas wyjazdu licząc, że kolejne dni przyniosą kolejne sny, które wskażą jej co ma robić. Sny przyszły, ale nie było w nich nic co w jakiś sposób nakierowałoby ją. Za to wydarzenia jakie miały miejsce drugiego stycznia w Rzymie uświadomiły jej, że nie ma co dalej przekładać podróży. Spakowała najpotrzebniejsze rzeczy i zabukowała samolot do stolicy Włoch.
Będąc na miejscu pierwsze co zrobiła to odwiedziła plac św. Piotra. Stojąc przy samej barierce wpatrywała się w kolumnę ustawioną na środku placu, tą samą która w jej snach płonęła żywym ogniem.
Po kilku sekundach świat zawirował, a jej oczom ukazał się ciąg obrazów które były wyraźną wiadomością dla niej. Nadal nie wiedziała od kogo pochodzi wiadomość, ale ktoś wyraźnie próbował ją odszukać i wskazać jej drogę.
W wizji widziała rudego mężczyznę trzymającego skórzany notes. Mężczyzna stał przed wejściem do hotelu. Nazwa wryła się w pamięć Josette niczym piętno wypalane na koniach. "Bramante" Rudy mężczyzna otworzył notes i z jego wnętrza buchnęły krwistoczerwone płomienie.
Josette wiedział już dokąd się musi udać. Zarezerwowała pokój w hotelu i licząc na to, że znajdzie tam tajemniczego rude mężczyznę.

Michael Crown, Soraya Moon
Wizyta w szpitalu okazała się bardzo trafnym posunięciem. Dwoje nieznajomych uświadomiło sobie, że to co się dzieje jest zmyślnie zaplanowaną intrygą w którą mimo woli zostali wplątani. Kolejne fakty pokazywały, że nie było w tym ani grama przypadku, a ich obecność w Rzymie miała początek w dalekiej przeszłości. Osoba, która zaplanowała to wszystko musiała poświęcić dużo czasu i wysiłku, by zrealizować swój plan. Zarówno Michael jak i Soraya zastanawiali się dlaczego mając takie środki, ten człowiek nie skontaktował się z nimi w bardziej tradycyjny sposób.
Oboje mieli nadzieję, że notes księdza Hubert da im odpowiedź na choć część z nurtujących ich pytań.
Wraz z przyjacielem księdza wrócili oni do hotelu, by odszukać notes.

Maciej Ognicki
Ognicki wsiadając do swojego samochodu i jadąc za grafitowym Lamborghini, w którym siedziało dwójka osób z jego wizji czuł, że zbliża się do źródła tajemnicy która nękała go już od lat. Biorąc jednak pod uwagę sposób bycia milionera i instynktowną niechęć jaką czuł do tej dwójki zdawał sobie sprawę, że rozwikłanie tej sprawy nie będzie proste. Najdziwniejsze jednak w tym wszystkim było to, że mimo antypatii jaką od samego początku poczuł do tej pary, zdawali mu się oni zarazem bardzo bliscy. Gdyby nie okoliczności mógłby przysiąc, że ich zna lub kiedyś miał z nimi kontakt.

Toru Fuuno
Gdy Toru jadł najlepszą pizzę w życiu, profesor Sulivan wyszedł na zewnątrz, by zadzwonić i zarezerwować pokój w hotelu. Toru musiał przyznać, że taki przewodnik jakim był profesor spadł mu prosto z nieba. Bez niego pewnie włóczyłby się po mieście nie wiedząc dokąd się udać. Profesor nie tylko znał miasto, ale także był skarbnicą wiedzy i z jego pomocą może uda się Toru wyjaśnić to co mu się ostatnio przydarzyło.
Po śniadaniu zrobili sobie mały spacer, gdyż jak się okazało ich hotel był zaledwie kilkaset metrów dalej. Gdy Toru wszedł do recepcji jego wzrok padł na logo hotelu. Nie było w nim nic wyjątkowego, ale chłopak wpatrywał się w niego intensywnie jakby szukał w nim jakieś ukrytej wiadomości. W tym znaku było coś co nie pozwalało mu się skupić na niczym innym, coś co otworzyło w jego umyśle dawno nie otwierane drzwi. Toru wiedział, że w jakiś sposób jest powiązany z tą ryciną. Za nic jednak nie potrafił sobie przypomnieć, ani jak, ani dlaczego.
- Coś się stało? - spytał profesor, który przyniósł klucze do ich pokoju z recepcji.
Toru tylko pokręcił głową.


Michael Crown, Soraya Moon
Crown zaparkował przed hotelem i ruszył za młodym mężczyzna, który twierdził że zna księdza. Za nimi szła Soraya która rozglądała się na boki, jakby obawiała się że ktoś ją ciągle śledzi.
Cała trójka została zaczepiona w recepcji przez pracownika hotelu.
- Panie Valenti! Przepraszam bardzo - młody recepcjonista wyszedł za lady i zaczął po włosku informować o czymś przyjaciela księdza.
Gdy skończył Paul Valenti wyjaśnił o co chodzi swoim anglojęzycznym znajomym:
- Sprawa się troszkę skomplikowała - przyznał ze smutkiem - Wszystkie rzeczy księdza Huberta zabrała policja. Ja ma się do nich zgłosić i złożyć zeznania. Pokój który zajmowaliśmy został zabezpieczony przez policję. Wygląda na to, że nie uda nam się teraz zobaczyć notesu. Pojadę teraz na policje, złożyć zeznania i może jak poproszę to oddadzą mi zapiski księdza Huberta. Proszę zaczekajcie na mnie tutaj, to nie powinno potrwać zbyt długo.
Michael i Soraya popatrzyli po sobie. Ich miny mówiły same za siebie. Byli tak blisko źródła informacji, a teraz się okazuje że zostało ono im zabrane tuż sprzed samego nosa. Znając policyjne procedury, notes księdza zostanie uznany za dowód w sprawie i będzie nie do odzyskania. Zrezygnowani udali się do hotelowej restauracji, czekała ich wszak jeszcze rozmowa z natrętnym prywatnym detektywem z Europy wschodniej, który przyjechał za nimi do hotelu.

Toru Fuuno
Gdy Toru wypakował już swoje rzeczy do drzwi ktoś zapukał. Jak się okazało, był to profesor Sulivan.
- Widzę, że się już pan wypakował. - rzekł uśmiechnięty - Myślę, że nie ma na co czekać i czas ruszyć na poszukiwania prawdy o panu. Spotkajmy się na dole w restauracji. Wypijemy kawę i omówimy plan działania. Zgoda?
Toru tylko przytaknął na zgodę.
Wziął szybki prysznic, przebrał się w świeże ubranie i zszedł na dół.

Michael Crown, Soraya Moon, Maciej Ognicki
Cała trójka usiadła przy jednym stoliku. Wszyscy czuli się dziwnie spięci i poddenerwowani. Patrzyli na siebie na wzajem i zdawali sobie sprawę, że znają się z wizji którą doświadczyli w czasie zaćmienia. A być może ich znajomość sięga jeszcze dalej. To uczucie był niesamowite i powodowało dreszcze i kucie w żołądku. Gdzieś na dnie umysłów całej trójki, pojawiła się myśl że to nie pierwszy raz siedzą przy jednym stoliku. To wszystko należało omówić i dowiedzieć się o co w tym wszystkim chodzi.
Gdy kelner odszedł zapisują skrzętnie zamówienie, zapadła niezręczna cisza. Nikt nie miał odwagi, ani siły by ją przerwać.
- Mam! Mam go! - rozległ się nagle krzyk od strony drzwi.
Do restauracji wbiegł uradowany Paul Valenti, ściskają w dłoniach skórzany notes.


Josette d'Angoulême
Po tym co się wydarzyło w czasie zaćmienia Josette postanowiła odpocząć w hotelowej restauracji przy filiżance mocnej kawy. Po tym jak złożyła zamówienie, wyjęła z torby laptopa i zaczęła spisywać obrazy jakie ją nawiedziły w trakcie ostatniej wizji. Gdy kelner stawiał jej kawę i ciastko na stole, do sali wbiegł krzyczący mężczyzna. Josette odruchowo podniosła głowę i wtedy zobaczyła notes. Ten sam który w ręku trzymał rudy mężczyzna. Ten który wbiegł do sali w żaden sposób, go nawet nie przypominał. Za to notes był identyczny. To nie mógł być przypadek.


NOTES

15 września 2010 r.
Znowu coś się zaczyna dziać. Wczorajszej nocy miałem dziwny sen. Obudziłem się przerażony i cały zlany potem. We śnie widziałem anioła. Był piękny. Długie włosy okalające jego głowę wyglądały niczym płomienie, a jego oczu lśniły niesamowitym blaskiem. Gdy na mnie patrzył czułem, że on mnie wzywa. Czułem, że Bóg wysłał do mnie posłańca. Muszę się przygotować. Nie wiem jeszcze na co, gdyż anioł nic nie powiedział ani słowa. Muszę się modlić, by pokazać że jestem godny tego by być jego sługą.

22 września 2010 r.
Kolejne noce przyniosły mi tylko cierpienie. Anioł nie przyszedł. Pokazano mi światło Boga i potem je przede mną schowana. Modliłem się codziennie po kilka godzin i w końcu wczoraj zostały one wysłuchane.
Objawił mi się ten sam anioł. Tak sam cudowny i tak samo piękny. Bił od niego blask boskiego majestatu. Tym razem także nic nie powiedział, ale już wiem że zostałem wybrany. Anioł wpatrywał się we mnie, by na koniec unieść dłoń i wskazać mnie palcem. Przepełnia mnie radość, a zarazem wielki smutek. Wiem, że dopóki nie dowiem się jaką misję wyznaczył mi Pan nie mogę nikomu powiedzieć o moich objawieniach. Uznaliby mnie pewnie za szaleńca.


29 września 2010 r.
Wydaje mi się, że ciągle za mało się modlę. Już wiem, że zostałem wybrany jednak oczekiwanie na kolejną wizję jest takie bolesne. Każdego dnia jestem niespokojny i podrażniony. Spokój znajduje jedynie w modlitwie. Tylko w niej czuję choć namiastkę tego boskiego blasku jaki pada na mnie wraz z wizytą anioła.
Dziś w nocy anioł w końcu przemówił do mnie. Jego głos był jak dźwięk wielkiego dzwonu, donośny i piękny. Anioł powiedział:
"Wybrałem cię, byś mi służył. Bądź gotów. Już niebawem nadejdzie czas, gdy wyznaczę ci misję. Bądź gotów"
Teraz nie mogę mieć wątpliwości, co do tego że zostałem wybrany. Opowiedziałem o moim śnie Paulowi. To dobry chłopak i bardzo pobożny. Tylko z nim mogę szczerze i uczciwie rozmawiać. Tylko on mnie nie wyśmieje.


1 październik 2010 r.
Dziś jest wielki dzień. Anioł powiedział mi, że czeka mnie wielka misja. Mam być gotowy do podróży. Właśnie skończyłem pakować walizkę. Postawiłem ją przy samym łóżku, gdy nadejdzie czas będę gotów.

8 październik 2010 r.
Łaska jakiej doświadczam jest niewyobrażalna. Czuję, że dzięki mocy jak na mnie spływa z każdą wizja mógłbym góry przenosić. Anioł jednak nakazał mi milczenie, jedynie Paul wie o tym czego doświadczam.

15 październik 2010 r.
Anioł powiedział mi dziwną rzecz. Troszkę się tego obawiam, ale nie mogę podważać woli Boga. Anioł chce bym otworzył dla niego duszę, by mógł mnie natchnąć. Gdy to się stanie anioł zapisze słowo boże, które ja zrozumie w odpowiednim czasie. Jak mówi anioł, będą w nim zawarte informacje i wskazówki co ma robić.

22 październik 2010 r.
(zapiski są po aramejsku zupełnie innym charakterem pisma- tylko Soraya rozumie ich sens - dzięki zapomnianej wiedzy)
Udało się. Umysł obiektu jest bardzo niestabilny. Muszę się spieszyć.
Odnalazłem was i wiem, że zapomnieliście o waszej prawdziwej naturze. Nasi wrogowie okazali się silniejsi niż mogliśmy przypuszcza. W tej chwili sam do końca nie wiem co wydarzyło się w Newgrange, ale jedno jest pewne że ktoś zakłócił nasz rytuał.
Mam nadzieję, że mój przekaz do was dotrze.


29 października 2010 r.
(zapiski są po aramejsku)

Rytuał przejęcia umysłu tego biednego księdza jest bardzo męczący. Z jednej strony jest bardzo podatny na mój wpływ, ale gdy chcę posłużyć się jego ciałem pojawia się nagły opór.
Jestem sam i to utrudnia mi zadanie. Ciągle pracuje nad tym by odszukać was wszystkich. Wiem, że wszyscy znowu jesteśmy na Ziemi. Nie ma ku temu żadnych wątpliwości. Odnalezienie jednak wszystkich będzie niezmiernie. Pracuje dzień i noc śledząc ruch gwiazd. Wydaje mi się, że tym razem zostaliśmy bardzo rozdzieleni. Najważniejsze jednak, że jesteśmy wszyscy teraz na Ziemi. Jestem dobrej myśli.


5 listopada 2010 r.
(zapiski są po aramejsku)

Moje obliczenia przyniosły w końcu skutek. Będę musiał jednak naocznie przekonać się co do ich prawdziwości. I choć to ryzykowne, wszak nasi wrogowie już są pewnie na moim tropie. Będę musiał odwiedzić Tokyo i Warszawę, by sprawdzić obliczenia.

12 listopada 2010 r.
(zapiski są po aramejsku)

Podróż opłaciła się, gdyż potwierdziła słuszność moich tez. Jestem pewien co do miejsca przebywania dwóch za was. Nie mogę jednak więcej ryzykować. Najczystsi odnaleźli mnie i przez długi czas śledzili moje poczynania. Na szczęście udało mi się ich zgubić, muszę być jednak dużo ostrożniejszy. Tylko ja mogę przywrócić wam pamięć.

19 listopada 2010 r.
(zapiski są po aramejsku)
Przygotowuje rytuał, który pobudzi waszą pamięć. Zadanie jest niewątpliwie ryzykowne, a efekt będzie bardzo spektakularny i zapewne zwróci uwagę wiele naszych wrogów. Nie mam jednak wyjścia i muszę się spieszyć. Skoro ja was odnalazłem, to i oni są w stanie tego dokonać. Jeżeli zrobią to zanim odzyskacie pamięć możecie być w strasznym niebezpieczeństwie.
Wszystko wydarzy się 2 stycznia, gdy Mars będzie w ósmy domu. To najlepszy czas dla mnie, by dokonać tak potężnego rytuału. Wszystko poprzedzą liczne pomniejsze rytuały, by przygotować wasze umysły. Gdyby to nie wystarczyło to 4 stycznia będzie zaćmienie, które także wzmocni efekt rytuału.


26 listopada 2010 r.
(zapiski są po aramejsku)

Mój obiekt staje się bardzo niestabilny. Coraz ciężej mi się nim posługiwać. Ojczulek najwyraźniej rozkochał się w wizjach i pragnie działać. Mam nadzieję, że nie starce go. Nie mam już czasu, by przejąć kolejny obiekt.
Przygotowania do wielkiego przebudzenia ruszyły.


3 grudnia 2010 r.
(zapiski są po aramejsku)

To już za miesiąc.
Już nie długo znowu się spotkamy bracia.


10 grudnia 2010 r.
(zapiski są po aramejsku)

Wyruszam w podróż bracia, by przygotować wam drogę przebudzenia. Wiem, że nasi wrogowie ruszą moim śladem dlatego też to chyba moja ostatnia wiadomość za pośrednictwem tego człowieka. Wyślę go do Rzymu, by przez niego przekazać wam moje zapiski, mam tylko nadzieję, że jego umysł wytrzyma to wszystko.

28 grudnia 2010 r.
Przez tak długi czas czułem się pusty i wypalony. Anioł opuścił mnie. Tak długo już mnie nie odwiedzał. Wiem jednak, że muszę czekać cierpliwie i modlić się by nie zawieść mojego Pana. Bóg wyznaczył mi misję i muszę jej podołać. Gdy patrzę na słowa w obcym języku, ale spisane moją ręką, przepełnia mnie duma. To właśnie tak musieli się czuć ewangeliści.

29 grudnia 2010 r.
Wczoraj w nocy anioł nawiedził mnie ponownie. Powiedział, że nadszedł czas. Mam ruszać do Rzymu. I mimo, że znam to miasto to strasznie się boję, co mnie tam czeka. Wiem jednak, że Pan jest ze mną i nic mi się nie może stać.
Poproszę Paula, by mi towarzyszył.


4 stycznia 2010 r.
(zapiski są po aramejsku)

Rytuał zwabił naszych wrogów. Obawiam się, że ksiądz pewnie nie przeżyje z nimi spotkania. Dobrze że zabrał ze sobą tego chłopaka, może dzięki niemu uda mi się ocalić ten notatnik.
Bądźcie ostrożni bracia!


WSZYSCY
W chwili, gdy Soraya przewróciła ostatnią kartę notatnika na wszystkie nefilimy obecne w restauracji spłynęła ta sam wizja.
Ze środka notesu buchnął niewielki słup ognia i rzeczywistość wokół zafalowała.
Wszyscy ludzie w restauracji zniknęli. Pozostała tylko piątka istot, które zapomniały o swojej prawdziwej naturze. Patrzyli na siebie już bardziej świadomie na to co się dzieje, ale mimo to nadal byli zagubieni.
Na dodatek w ich serca i umysły wlał się ogromny strach. Przez kilka sekund nie potrafili zlokalizować jego źródła. Dopiero, gdy Soraya krzyknęła przerażona, wszyscy spojrzeli za okna.
Na parking przed restauracją wjechał srebrny Mercedes i wysiadł z niego potężnie zbudowany mężczyzna.
 
__________________
"Lepiej w ciszy lojalności dochować...
Nigdy nie wiesz, gdzie czai się sztruks" Sokół
Takeda jest offline