Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-01-2011, 16:34   #12
Qumi
 
Qumi's Avatar
 
Reputacja: 1 Qumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetny
Wieczór – 12 Mirtul 1385

Gospoda pod Chętną Dziewicą

Sybilla przysłuchiwała się dyskusji mając zamiar odezwać się w odpowiednim momencie. Spoglądała w międzyczasie na Nadię, która zdawała się dziwnie cicha. Być może śmierć Marco tak nią wstrząsnęła… ukłucie winy przeszyło wyrocznię, gdyby wcześniej się obudziła… no ale teraz nic na to poradzi, a nie stać ją na zamartwianie się teraz!

-Czy się nie boję? Bah!- odpowiedziała nieco pijana machając palcem –Nie mam na to czasu… wizje, które widziałam były s..s…straszne -wykrztusiła z siebie w końcu popijając browar –Jeśli to się stanie… jeśli znowu zawiodę… nie chcę być winna znowu czyjejś śmierci… - pijani mają to do siebie, że potrafią niemal błyskawicznie przechodzić w różne stany emocjonalne, dodajmy do tego fakt, że Sybilla był młodą dziewczyną, którą dręczyły duchy zmarłych, a wnioski same się nasuwają. Dziewczyna zasłoniła dłonią oczy, wydając z siebie dźwięk, który przypominał szloch, lecz już po chwili otarła dłonią twarz, klapnęła dłońmi o policzki i spojrzała poważnie, a przynajmniej na tyle ile mogła będąc pijana, na towarzyszy.

-Nie boję się i nie dam zastraszyć, jeśli o to pytasz!- powiedziała niemal gniewnie.

- Nie wiem nic o Czerwonych Łasicach czy innych gryzoniach… ale… o czym to ja mówiłam?- rozejrzała się po towarzyszach mrużąc oczy.

-Ehkem… no więc mógł zabójca uciec, faktycznie, ale obawiam się, że to nie koniec jego wizji. To miasto jest ważne, a misja zabójcy zdaje się mieć coś z tym wspólnego… wedle kapłanów dusza Marco jest uwięziona, ale jednocześnie obecna w zaświatach, jakby była zakładnikiem… więc możliwe, że masz rację. Nie wiem co to ten thinaun, ale jeśli mógłby się przydać…- podparła się łokciem o stół i położyła głowę na dłoni, wyglądała na senną.

Znowu spojrzała na Nadię.

-Czy wszystko w porządku? Nie wyglądasz najlepiej…- położyła głowę na stole. -Możesz przespać się u mnie, mieszkam niedaleko, ulica Srebrnej Pani 4, dwie ulice stąd.- dodała uśmiechając się.

-Hmm… to chyba wszystko na dzisiaj… o ile dobrze zrozumiałam Sevryk, Sairus idą ze mną, a Antara i Gaspare zostają w mieście? Nadia w sumie mogłaby wybrać się ze mną, jeśli to nie problem?- wzięła głęboki oddech.

-Dobra! To chyba na dzisiaj tyle! Dziękuję, że przyszliście, mam nadzieję, że dobrze się będzie nam współpracowało! Tutaj…- wyciągnęła mieszek ze złotymi motetami i położyła na stole- udało mi się dla nas zaliczkę załatwić, 500 sztuk złota, na ewentualne pokrycie kosztów. A teraz wybaczcie, muszę iść do siebie położyć się spać, jutro czeka nas męczący dzień.- i tak jak wstała tak padła na ziemię w pijaczym śnie.

Grupa spojrzała na Sybillę przyjemnie chrapiącą na brudnej podłodze gospody. Podniósł ją Sevryk z powrotem na krzesło.

-Najlepiej będzie jak wezmę ją do siebie do pokoju… bliżej będzie…- zaczął.

-Mam dwa łóżka w swoim pokoju, wygodniej jej będzie.- wtrącił się Sairus.

Nawiązała się krótka wymiana zdań, którą przerwała Nadia stanowczym, może nieco głośnym stwierdzeniem.

-Mieszka niedaleko, tam ją zabierzemy. I ja, tylko ja będą z nią nocować, czy wyrażam się jasno panowie?!- wstała uderzając dłonią o stół, tak, że kufry podskoczyły. Towarzyszyło temu lekkie zainteresowanie innych bywalców tegoż przybytku, a już w szczególności gdy wynosili dziewczynę opartą o barki Sevryka i Sairus.

Noc była ciemna. Ostatnim noce były wyjątkowo ciemne. Gwiazdy na niebie schowały się za czarnymi, nocnymi chmurami, jedynie księżyc czasami wychylał się nieśmiało. Było też dość zimno, choć pora roku była raczej ciepła. Sybilla w najlepsze chrapała, czasami mówiąc przez sen.

-Gbury…- było pierwszym słowem jakie powiedziała, co spotkała się ze śmiechem tej części drużyny, która nie niosła półelfki. Zabrzmiało to bowiem jakby mówiła do Sevryka i Sairusa. Przeszli parę metrów i wydała z siebie kolejne słowo.

- Upokorzeni…- już mniej zabawne, bardziej dziwne. Minęli pierwszą ulicę. Przed nimi skrzyżowanie za którym była ulica Srebrnej Pani.

-Atak! – wykrzyknęła przez sen co może nieco przestraszyło grupę w tej ciemności, ale żaden atak nie nastąpił. Zaczęła panować dziwna atmosfera… Grupa weszła już na ulicę Srebrnej Pani, gdy usłyszeli za sobą głosy.

-Ty patrzcie go! Toż to ten fircyk co cię przymroził Patricio?- ciężko było nie zauważyć grupy niosącej Sybillę gdyż akurat stali pod latarnią.

-A niech mnie pocałują wszystkie dziwki Otchłani w krocze! Toż to właśnie ten kozojebca! Chłopaki! Trzeba obcemu pokazać co się u nas robi z nietutejszymi, eh!- odrzekł uradowany, wciąż kuśtykając na jedną nogę.

-To ten?- odezwał się głęboki głos. W oddali ciężko go było zidentyfikować, ale grupa gburów zbliżała się, więc można było zauważyć już potężną sylwetkę, czarne włosy i wredną mordę.

-Tak, braciszku, to ten- wskazał palcem na Sevryka, a ten poznał głos złodzieja, którego niedawno ukarał i powstrzymał.

-Drogie panie i panowie- zaczął potężny gbur- Nic do was nie mamy, chcemy jedynie tego pana, więc proszę udajcie się z tą panną tam gdzie mieliście, a tego pana zostawcie nam.- zaproponował duży gbur, co skomentowała śpiąca Sybilla przez sen:

- Pięć minut… spóźnieni – wychrapała.

-Słucham?- odparł zdziwiony gbur, a inni za nim wydawali się trochę zażenowani, choć niewiedzieni dlaczego.

-A może i nimi się zajmijmy… szkoda by było takie kęski puścić bez obróbki…hehe- zaśmiał się lubieżnie.

-Hmmm… zobaczymy co powiedzą- odpowiedział duży gbur –A więc?- teraz skierował pytanie do grupy.
 
Qumi jest offline