Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-01-2011, 16:55   #17
Aronix
 
Aronix's Avatar
 
Reputacja: 1 Aronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputację
Irg nadal nie odpowiadał, nie potrafił się otrząsnąć, tymczasem kamienna postać zdawała się coraz bardziej tracić cierpliwość
-HALO! Na Trungara czy w tej kupie sadła mieści się jakaś rozumna istota?!- powiedział dość zniecierpliwionym głosem. Ta uszczypliwa uwaga podziałała i Irg pozbierał myśli.
-Yyy...coś ty za jeden?- wydusił z siebie. Było to najbardziej sensowne pytanie, jakie był w stanie zadać w tej chwili.
-Spokojnie, bez obaw.- odpowiedział już spokojnym głosem posąg
-Nazywam się Grand, pochodzę z Ekzundul i jestem wojownikiem. Musisz mi pomóc!- Irg lekko się uspokoił, jednak jego ciekawość nie została zaspokojona
- O jaką pomoc ci chodzi i o jakim berle mówiłeś?- zapytał, po czym podszedł bliżej i zaczął się przyglądać posągowi.
-Oh, to długa historia- zaczął swą opowieść Grand.

-Byłem najmłodszym synem przywódcy Ekzundul- Orngara. Jako, że nie byłem wyznaczony do zajęcia miejsca ojca, moim przeznaczeniem stało się stanowisko komendanta straży miejskiej. Przez wiele lat uczyłem się wojaczki i w końcu objąłem obiecane mi stanowisko. W zasadzie była to praca spokojna, ponieważ Ekzundul nie miało wrogów, a wrogów też nie szukało. Utrzymywało się głównie z handlu. Jednak pewnego dnia wszystko się zmieniło. Początkiem kłopotów było pojawienie się młodego człowieka, który przybył do naszego miasta ze wschodu. Nie wyglądał groźnie, więc strażnicy wpuścili go, uważając, że jest jednym z wielu, którzy szukają pracy, której było w Ekzundul pod dostatkiem. I początkowo wszystko było w porządku, widywałem tego chłopaka w karczmie, sprzątał i pomagał w codziennych pracach. Jednak kilka miesięcy po jego przybyciu, kiedy przygotowywałem się w swej komnacie do corocznego, uroczystego przemarszu wojsk, rozległ się potężny huk oraz zatrzęsła się ziemia. Natychmiast wybiegłem z komnaty i ruszyłem do wyjścia. Gdy dotarłem do centrum zastałem chaos, wszyscy biegali we wszystkie strony, a pradawna biblioteka, stojąca naprzeciw ratusza zamieniła się w kupę gruzu. Wszędzie była masa kurzu. Przed gruzami, zobaczyłem strażników walczących z...właśnie z kim? Byli to ludzie i krasnoludy ale jak by zbudowane z kamienia, byli praktycznie niewrażliwi na ciosy mych braci, więc szybko sobie z nimi poradzili. Dowodził nimi, ów młody chłopak, jednak teraz był odziany w czarną szatę, z czerwonymi akcentami na piersi. W ręku trzymał złote berło zakończone świecącą, niebieską kulą i na bieżąco coś szeptał. Po chwili wskazał ręką na ziemię przed nim, która na rozkaz zapadła się tworząc schody w dół. Po chwili chłopak zszedł pod ziemie, zostawiając swych kamiennych sługusów na powierzchni. Natychmiast ruszyłem za magiem. Omijałem walczących moich ludzi z kamiennymi przeciwnikami i po chwili zszedłem po kamiennych schodach pod ziemię. Tunel, do którego trafiłem, wił się na wszystkie strony, jednak na szczęście nie było rozwidleń, wiec wiedziałem, że idę dobrą drogą. Nie wiem ile trwał pościg, po kilku godzinach straciłem rachubę czasu. W końcu jednak trafiłem do tej właśnie sali, gdy tylko wszedłem, tunel, którym tutaj dotarłem zniknął, a przede mną ukazał się ów chłopak z podniesionym berłem i mamrotający coś pod nosem. Już miałem sięgać po broń gdy poczułem, że nie mogę ruszać nogami!. Po chwili cały byłem z kamienia, mogąc poruszać tylko głową, a na przeciw siebie miałem tego chłopaczka, szczerzącego się głupkowato.- tutaj Grand przerwał i popatrzył na Irga
-Przepraszam, czy mógł byś podrapać mnie pod nosem? Strasznie mnie irytuje to swędzenie.- Irg zaskoczony, że taką historię, potrafiło zatrzymać zwykłe swędzenie, niechętnie spełnił życzenie krasnoluda.
-O tak! Tego mi było trzeba, dziękuję przyjacielu.- powiedział widocznie uradowany Grand, po czym kontynuował opowieść
- Po chwili zorientowałem się, że mogę mówić, więc pomijając większość przekleństw pod jego adresem, zapytałem go o co chodzi. Ten gówniarz widocznie uradowany spokojnie odpowiedział mu co go sprowadziło do Ekzundul. Mianowicie był on czarnoksiężnikiem i szukał potężnego berła Xulivana. Było one przepełnione czarną magią, którą przelał w nie jego właściciel, mroczny pan ciemności Xulivan wiele wieków temu. Poszukiwania zaprowadziły chłopaka do mojego miasta. Podobno bod biblioteką, w tunelach kryło się miejsce spoczynku Pana Ciemności oraz jego berło. Przez te kilka miesięcy pobytu w Ekzundul chłopak wytrwale szukał wejścia do tuneli, w końcu udało mu się to, a znalezienie berła było tylko formalnością. Za jego pomocą przywołał armię golemów, i wydał im rozkaz zabicia każdego w mieście, sam zaś, za pomocą utworzenia tunelu chciał przenieść się do swojej kryjówki. Był tak przepełniony pychą i chęcią upokorzenia mnie, że powiedział mi nawet jak się tam dostać! Potem uśmiechnął się do mnie raz jeszcze i odszedł, zostawiając mnie tutaj.- zakończył swą opowieść Grand.
-Ale teraz pojawiłeś się ty i możesz mnie stąd uwolnić, oraz pomścić śmierć moich braci! Więc jak będzie? Pomożesz mi?- Zapytał wpatrując się prosto w Irga. Krasnolud starał się ocenić sytuację na spokojnie. Nie wiedział gdzie był, a musiał się dostać do Wazandu. Był to póki co jego jedyny trop, a może Grand by wiedział coś na temat korony, lub ten cały czarnoksiężnik miął by jakieś przydatne informacje?
-A jaką to pomoc mogę od ciebie otrzymać?- zapytał w końcu
-Cóż, niewiele ci mogę dać. Moi bliscy myślą pewnie, że zginąłem, o ile sami żyją.- zaczął namyślając się posąg
-Zaoferuję ci zatem moje towarzystwo, we dwóch zawsze raźniej, bo wnioskuję, że masz coś do zrobienia prawda?- powiedział i jak by mrugnął do Irga.
-Możliwe, ale o tym porozmawiamy później. Teraz powiedz gdzie jest ten cały magik. Mam z nim do pogadania.- Powiedział Irg i spojrzał w tunel po lewej stronie
-Fantastycznie!- ucieszył się Grand
-Już ci mówię. Pójdź tym tunelem po twojej lewej i następnie idź prosto, potem skręć w prawo, potem znów prosto, potem w lewo, schodami do góry, następnie znów w lewo i w górę. Znajdziesz się w lesie. Siedziba magika znajduje się na wschód od wyjścia na Zapadłym Bagnie- Poinstruował posąg. Irg zapamiętał sobie trasę i już miał ruszyć, gdy Grand jeszcze go zaczepił.
-Przyjacielu, jak ci na imię?-
-Irg-
-A więc Irgu, nie lekceważ tego czarnoksiężnika. On jest na prawdę niebezpieczny- krasnolud tylko się uśmiechnął
-Spokojnie, dam sobie radę- powiedział i ruszył w stronę tunelu. Szedł dokładnie tak, jak mu powiedział Grand. I rzeczywiście wyszedł nareszcie na powierzchnię.



Znajdował się pośrodku lasu. Las ten był dziwny, tajemniczy, jakby przesycony magią ale i na swój sposób piękny. Charakteru dodawała jeszcze pora dnia, bowiem była to noc. Niebo zasłaniały wysokie drzewa, z oddali dobiegało huczenie sowy, wszędzie unosiły się malutkie światełka. Irg nabrał powietrza do płuc i ruszył na wschód. Miał nadzieję, że teraz zbliży się do celu swej podróży.
 
Aronix jest offline