Wszyscy
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=3pTUvB9uExI&feature=related[/MEDIA]
Tass, Gaurim
Wybiegacie z karczmy niczym rażeni mocno naładowaną błyskawicą. Mówiąc inaczej: wylatujecie jak z procy pędząc w stronę posiadłości. Nie straszne wam błota, kałuże czy porozrzucane na trakcie kamienie. Kierunek wyznacza tylko ścieżka biegnąca wzdłuż brzegu jeziora. W końcu docieracie do drzwi przybytku. W tej chwili krasnolud pada na kolana z wyczerpania. Zupełnie jakby dopiero teraz przypomniał sobie o zmęczeniu. Żaden diabeł nie jest w stanie zmusić brodaczy do niezaplanowanego sprintu. Tymczasem w tej sytuacji wystarczył dosyć niejasny okrzyk niziołka. Co takiego odkrył towarzysz podróży by wzbudzać paniczny zamęt? Odpowiedź miała się znajdować w środku. Zdyszani otwieracie stare, mocno skrzypiące drzwi. Wszystko po to by usłyszeć dobiegające z sąsiedniego pokoju okrzyki.
- Zginiesz suko! Wbije Ci ten nóż prosto w plugawe serce!
Głos brzmi bardzo znajomo. W pierwszej chwili nie dowierzacie przypuszczeniom. Wkraczacie do pomieszczenia z którego dochodzą hałasy by przeżyć nie mały szok. Na ziemi tarzają się dwie kobiety. Jedną jest służąca Jagoda, drugą zaś Anabel. Niewiasty próbują się nawzajem uśmiercić. Chcą tego dokonać trzymanymi w rękach nożami. Pojedynek wygląda bardzo groźnie. Żadna z nich nie przebierają w środkach. Co chwila któraś łapie, drugą za włosy, wyzywa lub brutalnie gryzie. Prawdziwe szaleństwo.
- On jest mój! Rozumiesz?! Mój!
Na co dzień spokojne teraz wyglądają jak wygłodniałe zwierzęta walczące o strzępek padliny.
- Po moim trupie!
Krzyczy Anabel. Za chwilę odpowiada jej Jagoda.
- Już niebawem!
Jak czegoś nie zrobicie to najpewniej zaraz się pozabijają.
Leonardo
Rozmowa z najemnikami przebiega w niekorzystnym kierunku. Wy nie ufacie im a oni wam. Co gorsza zostałeś w tych negocjacjach sam co całą waszą trójkę stawia w nie najlepszym świetle. W końcu panowie dochodzą do wniosku, że sami spróbują ubić tego potwora.
- Widzę, że się nie dogadamy. Nie pozostaje nam więc nic innego jak ruszyć z Gorkiem w góry. Może a nóż dopisze nam szczęście i sami zabijemy to plugastwo. Nie zmarnujemy okazji na zarobek. Zwłaszcza, że ostatnimi czasy ciężko o robotę. Jakbyście zmienili zdanie to jeszcze przez godzinę będziemy u klechy w świątyni. Stary ma nam dać jakieś święconki odstraszające demony. Ja tam w takie zabobony nie wierzę ale jak to mawiają "Strzeżonego Pan Morr strzeże". Tymczasem bywaj.
Po chwili podchodzi do ciebie Simona. Po wyjściu wojaków zostałeś z nią w karczmie sam na sam.
- Interesy idą słabo?
Pyta jakby czytając w Twoich myślach. W jej głosie nie ma jednak wścibskiej ciekawości. Raczej pewna wynikająca z wyczulenia empatia.
- Może podam piwo? To wam mężczyznom zawsze poprawia nastrój.