Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-01-2011, 21:40   #21
Tammo
 
Reputacja: 1 Tammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputację
Współpraca z Feataurem

Shirase zerwał się z miejsca na dźwięk eksplozji. Więc już nas znaleźli, zdążył pomyśleć, a kiedy usłyszał rozkaz Seishina, skinął tylko głową i rzucił jeszcze do Uchikatsu
- Chodź ze mną, Tokoyogi-kun!
Wypadł z pagody, widząc, jak ktoś atakuje Seishina, a ten zaś odpiera go przy użyciu swoich zdolności. Mimowolnie uśmiechnął się na ten widok.
- Tsukashi! - krzyknął w powietrze, a po chwili dało się usłyszeć głośne “KRA!”, po czym ptak usiadł na ramieniu Kenbatsu. Widać było, iż był zdenerwowany - Prowadź do Yasuke-tennou!
Póki co, Kenbatsu nie wyciągał ani miecza, ani łuku - dawnego podarunku od Tokoyogiego. Był kuchiyosesha, w dodatku władający maho ognia. To mu wystarczało. Upewnił się, że Uchikatsu podąża za nim i ruszył za krukiem, zmierzając w stronę mostu łączącego wyspę, na której znajdowała się pagoda, z centralną. W międzyczasie sięgnął do jednej z sakiewek. Wysypał odrobinę sproszkowanego ogonu salamandry i wtarł go w dłonie, mrucząć przy tym zaklęcie. Momentalnie w jednej chwili temperatura wokół Shirase podniosła się o kilka stopni. Hi no Kaze zaczęło działać.Biegnąc, schował jedną dłoń pod szaty kimona, mając na wyciągnięcie dłoni składniki do zaklęć, drugą zaś pozostawił wolną, by móc bronić się przed napastnikami.
Dotarcie do centralnej wysepki odbyło się bez problemów. Dopiero jednak tam można było zauważyć, że sytuacja jest poważniejsza, niż Kenbatsu z początku zakładał.
Subtelne muśnięcia maho dawały się odczuć, stąd Shirase mógł przypuszczać, że płonące teraz budynki nie zostały podpalone zwyczajnymi metodami. Niepokoiła go również ilość napastników. Ktoś bardzo dobrze zadbał o każdy szczegół tej akcji. Warknął przekleństwo, kierując się nieco na prawo, tak aby ominąć płonący pawilon. Chciał jak najszybciej znaleźć młodego Cesarza. Atak zamierzał przypuścić zaraz po tym, gdy będzie pewny, że Boski Potomek jest bezpieczny.

Na pierwszy odgłos eksplozji Uchikatsu już dopadł obydwu swoich mieczy, jednocześnie popychając stojak tak, by ten znalazł się bliżej pozostałych, by każdy mógł sięgnąć po swoją broń. - Hai - rzucił krótko do Kenbatsu, ruszając za nim. Wierzył, że Shouri sobie poradzi. - Misute-sama, Yuusha-sama, proszę upewnijcie się, że nikt nie uprowadzi Cesarza za pomocą sztuki Shinobu czy magii kami! Zostawcie stal mnie!

Wyszedłszy na zewnątrz Tokoyogi spojrzał na wojownika tam stojącego. Młody samuraj spojrzał nań z błyskiem w oku. Sankaku był gotów walczyć. Tokoyogi sięgnął po dwie bronie, jakie wziął ze sobą tutaj, lecz nie wniósł do pagody. Młot przewiesił przez plecy, zaś łuk napiął. Ruchy miał tak naturalne i szybkie, że było jasnym, iż czynił to wiele razy. W zamęcie walki mogło ujść uwagi, lecz łuk mężczyzny nie był zwykłym łukiem. Był to sannin-bari, do napięcia którego zwykle potrzeba było trzech ludzi.

Uchikatsu nie zasłaniał tym razem oczu opaską. Liczył na to, że ci, z którymi się zmierzy, spojrzą w jego oczy i zwątpią. Nie sądził, by każdy samuraj Wa bez problemu podniósł rękę na kogoś jego krwi. A chciał patrzeć na nich, by wiedzieć, kogo przysłano za nimi w pierwszej kolejności. Tych, którzy wiedzieli i uczestniczyli w perfidii uderzającej w kraj, czy tych, którym skłamano.

Kiedy szedł za Kenbatsu dzierżył w dłoni łuk, za nim jak cień szedł jego ‘yojimbo’ - samuraj, który miał zachować jego życie dla siebie, by zwyciężyć z nim w walce i pomścić swojego wuja. Sankaku Shigahara był młody, lecz uparty i Tokoyogi nawet nie próbował perswadować mu tej wyprawy ani ‘roli’.

Sięgnąwszy do kołczanu, Tokoyogi powiódł palcami po lotkach, zastanawiając się przez moment jaki los spotkał jego uczniów, których pozostawił niedaleko wioski.

“Najpewniej nie żyją”, powiedział sobie ponuro i zacisnął usta.

Kiedy przekroczyli most, dało się dostrzec garstkę Himaru, okrążonych przez oddział dziesięciu, może trzynastu napastników. Drugie tyle maszerowało w kierunku kwater, gdzie był Młody Cesarz. Niestety, nie było widać żadnych śladów, które sugerowały, że bushi Himaru wyprowadzili władcę poza zasięg walk. Naturalna czy nie, eksplozja miała zasięg wystarczający by teraz pożar z niej powstały trawił największą świątynię na wyspie. Odbudowa będzie trwała latami, odruchowo zanotował Tokoyogi, wskazując maszerujących w stronę kwater Yasuke-tennou ludzi teściowi.
 
__________________
Zamiast PW poślij proszę maila. Stare sesje:
Dwanaście Masek - kampania w świecie Legendy Pięciu Kręgów, realia 1 edycji
Shiro Tengu
Kosaten Shiro
Tammo jest offline