Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-01-2011, 23:14   #29
Lechu
 
Lechu's Avatar
 
Reputacja: 1 Lechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputację
W przeddzień wyjścia do jamy Oskar zajmował się swoją nową pasją - hazardem. Z samego rana miał się spotkać z Ottonem wraz z którym mieli zagrać w kości u jakiegoś człowieka w piwnicy. Spotkali się na parterze "Trzech Wron" aby zjeść, pogadać a potem spokojnie ruszyć ku domostwu ich współgracza.

Po zamówieniu jadła Oskar przeszedł do jednego ze stolików.

- Jak myślisz? Daleko mi jeszcze do niziołków z "Pod dobrej karty"? - zagadnął Ottona.

- Wiesz co... W zasadzie wiesz już tyle samo. Wszystko co mogłem Ci przekazać. Pozostała tylko praktyka. Jak będziemy tak często grywać już niedługo mało kto będzie mógł z tobą wygrać. A moje nauki jak? Myślisz, że robię postępy? - odparł człowiek.

- Pewnie, że tak. Wy ludzie, macie takie duże, mniej poręczne dłonie więc może dlatego ciężej wam to opanować. Ty jednak zaczynasz nabierać wprawy i myślę, że już niedługo twoje nauki się skończą. Będziesz mógł wykorzystywać opanowane umiejętności, nawet w grze. - powiedział niziołek dziękując kobiecie, która przyniosła im jedzenie.

***

Gra szła Oskarowi nad wyraz dobrze. Na paręnaście partii rozegranych w domostwie Ulricha, wygrał większość z nich. Najwyraźniej szczęście malcowi dopisywało tego dnia. Jak zwykle dobrze się bawiąc niziołek nie zwracał uwagi na upływ czasu i wrócił do "Wron" dopiero w porze obiadowej.

***

Po zjedzeniu obfitego posiłku Oskar postanowił nieco poczytać. Jako, że dawno nie miał styczności z krasnoludzkimi pismami udał się do Wolfganga. Był to starszy jegomość mieszkający w dzielnicy kupieckiej i kolekcjonujący różnego rodzaju pisma.

Po dotarciu pod dom starca halfling zapukał w solidne drzwi wyczekując na gospodarza. Po chwili drzwi się otworzyły. Stał w nich starszy mężczyzna ubrany w brązowy kubrak w binoklem na lewym oku.

- Witam Mały. W czym mogę Ci pomóc? - rzekł z sporą jak na starca werwą człowiek.

- Witaj Wolfgang. Chciałbym pożyczyć jakieś pisma jeżeli takowe posiadasz. Mogę wejść? Nie lubię gadać na zewnątrz. - powiedział halfling rozglądając się po mało ruchliwej uliczce.

- Ależ proszę, wejdź. - powiedział gospodarz wchodząc do środka.

W środku halflinga oczom ukazał się gabinet Wolfganga. Każda ze ścian w większości była zaopatrzona w półki i szafki, na których stały książki. Jedne pisma były starsze, inne wyglądały na całkiem nowe. Oskar bardzo szanował starszego człowieka, którego wiedza była bezcenna i często bardzo przydatna. Tym razem jednak niziołek chciał pożyczyć jakiś tom napisany w Khazalidzie. Siadając na jednym z trzech krzeseł w pomieszczeniu starzec rozpoczął dialog:

- Więc? Jakie dokładnie pisma Cie interesują? Nie muszę Ci wspominać, że jak zwykle musiałbyś mi dać w zastaw inne księgi. - rzekł starzec patrząc na hobbita.

- Chciałbym pożyczyć pewną księgę napisaną w języku krasnoludów. Mam przy sobie dwie księgi, które mogą Cie zainteresować. - mówiąc to niziołek podał Wolfgangowi książki na temat historii Reiklandu.

Starzec ostrożnie chwycił wolimy i obracając je przeczytał początkowe parę zdań każdej z nich. Oczywiście, jak zwykle, w zadziwiająco szybkim tempie.

- Obawiam się mój drogi, że mam bardzo podobne księgi i nie będą one dla mnie aż tak przydatne jak rzadko spotykane księgi autorstwa Dawich. Jednakże coś mnie bardzo zainteresowało w tym co mówisz... - starzec chwilę się zastanawiał a gdy chciał kontynuować halfling mu się wtrącił.

- Zapomniałbym. Mam dla Ciebie trochę tytoń grubokrojonego jaki kiedyś lubiłeś. - powiedział z uśmiechem malec.

- Dziękuję. Nadal lubię palić aczkolwiek nie za często mam na to czas. Ostatnio zbieram informację na temat wojen krasnoludzko-elfickich nazywanych przez elfy "wojną o brodę". - odparł starzec. - Jednak dopiero, gdy wspomniałeś o Khazalidzie coś mi zaświtało. Znam jedynie elficką stronę medalu! - nagle ożywszy uczony kontynuował. - Nie znam języka krasnoludów przez co nie mogę poznać jak oni opisują tamte wydarzenia.

- W takim razie mam dla Ciebie propozycję. Ja pomogę Ci w nauce języka krasnoludów, ty natomiast poznasz mnie z podstawami Eltharina. Zawsze chciałem się go nauczyć, ale jak wiesz obracałem się cały czas wśród krasnoludów a oni nie przepadają za długouchymi. - powiedział hobbit.

Starzec zdawał się zastanawiać. Wstał, podszedł do jednej z półek i wziął z niej wiekowe tomiszcze. Podchodząc z powrotem do halflinga rzekł:

- Zatem zaczynajmy, Mały. - otwierając księgę dodał. - Nie mam wyboru więc: Umowa stoi.

***

Niestety zaraz po zapoznaniu tajemniczej panny nazywanej Dianą Valnor Oskar musiał opuścić "Trzy Wrony". Nie było to miłe z jego strony, ale niestety widok bladego jak kreda Ottona zmusił go do opuszczenia tawerny. Człowiek zaprowadził halflinga do pokoju na piętrze, gdzie po parokrotnym spojrzeniu za zasłony zaczął:

- Słuchaj Oskar. Nie wiem w co się wpakowałeś, ale w "Karcie" dzisiaj jakiś nieciekawy typ wypytywał o Ciebie. W sumie nie o Ciebie, ale o niziołka i kobietę. Po opisie tej kobiety mógłbym wywnioskować, że to ta, którą czasem widuję w twoim towarzystwie. Pytał, gdzie można was znaleźć, ale pomimo pogaduch z wieloma bywalcami nic się nie dowiedział. Poza mną nikt nie wie skąd jesteś. Chyba z godzinę łaziłem po mieście, aby być pewnym, że nikt mnie nie śledzi. Możesz mi powiedzieć co się tu wyprawia? - Otton wyglądał na naprawdę przejętego.

- Widzisz nie chciałbym Cie narażać. Im mniej wiesz tym jesteś bezpieczniejszy. Nie powinieneś tu przychodzić, tym bardziej po tym co sam widziałeś. Oczywiście tego człowieka nie zna żadne z nas, bo jakby tak było by wiedział, gdzie nas szukać. Od dziś dnia widujemy się wyłącznie po moim niezapowiedzianym przybyciu do "Karty". Nie wiem jak długo jeszcze zabawię w tej tawernie. Nie martw się o mnie, ale myślę, że coś się kroi i chyba będę musiał się wynieść z tej tawerny a nawet dzielnicy. Sam jeszcze nie wiem gdzie. Na razie nic nie powiem reszcie aby nie wywoływać niepotrzebnej paniki. W nerwach ludzie popełniają zbyt wiele błędów. Dziękuję Ci za informację.

Dla odprężenia halfling odpalił fajkę i chwilę popalił częstując wybornym tytoniem Ottona. Nie wiedział jak dokładnie się skończą poszukiwania wymienionej persony, ale trzeba wracać do reszty... co też zrobił po pożegnaniu się z przyjacielem.
 
Lechu jest offline