W przeddzień wyjścia do jamy Oskar zajmował się swoją nową pasją - hazardem. Z samego rana miał się spotkać z Ottonem wraz z którym mieli zagrać w kości u jakiegoś człowieka w piwnicy. Spotkali się na parterze "Trzech Wron" aby zjeść, pogadać a potem spokojnie ruszyć ku domostwu ich współgracza.
Po zamówieniu jadła Oskar przeszedł do jednego ze stolików.
-
Jak myślisz? Daleko mi jeszcze do niziołków z "Pod dobrej karty"? - zagadnął Ottona.
-
Wiesz co... W zasadzie wiesz już tyle samo. Wszystko co mogłem Ci przekazać. Pozostała tylko praktyka. Jak będziemy tak często grywać już niedługo mało kto będzie mógł z tobą wygrać. A moje nauki jak? Myślisz, że robię postępy? - odparł człowiek.
-
Pewnie, że tak. Wy ludzie, macie takie duże, mniej poręczne dłonie więc może dlatego ciężej wam to opanować. Ty jednak zaczynasz nabierać wprawy i myślę, że już niedługo twoje nauki się skończą. Będziesz mógł wykorzystywać opanowane umiejętności, nawet w grze. - powiedział niziołek dziękując kobiecie, która przyniosła im jedzenie.
***
Gra szła Oskarowi nad wyraz dobrze. Na paręnaście partii rozegranych w domostwie Ulricha, wygrał większość z nich. Najwyraźniej szczęście malcowi dopisywało tego dnia. Jak zwykle dobrze się bawiąc niziołek nie zwracał uwagi na upływ czasu i wrócił do "Wron" dopiero w porze obiadowej.
***
Po zjedzeniu obfitego posiłku Oskar postanowił nieco poczytać. Jako, że dawno nie miał styczności z krasnoludzkimi pismami udał się do Wolfganga. Był to starszy jegomość mieszkający w dzielnicy kupieckiej i kolekcjonujący różnego rodzaju pisma.
Po dotarciu pod dom starca halfling zapukał w solidne drzwi wyczekując na gospodarza. Po chwili drzwi się otworzyły. Stał w nich starszy mężczyzna ubrany w brązowy kubrak w binoklem na lewym oku.
-
Witam Mały. W czym mogę Ci pomóc? - rzekł z sporą jak na starca werwą człowiek.
-
Witaj Wolfgang. Chciałbym pożyczyć jakieś pisma jeżeli takowe posiadasz. Mogę wejść? Nie lubię gadać na zewnątrz. - powiedział halfling rozglądając się po mało ruchliwej uliczce.
-
Ależ proszę, wejdź. - powiedział gospodarz wchodząc do środka.
W środku halflinga oczom ukazał się gabinet Wolfganga. Każda ze ścian w większości była zaopatrzona w półki i szafki, na których stały książki. Jedne pisma były starsze, inne wyglądały na całkiem nowe. Oskar bardzo szanował starszego człowieka, którego wiedza była bezcenna i często bardzo przydatna. Tym razem jednak niziołek chciał pożyczyć jakiś tom napisany w Khazalidzie. Siadając na jednym z trzech krzeseł w pomieszczeniu starzec rozpoczął dialog:
-
Więc? Jakie dokładnie pisma Cie interesują? Nie muszę Ci wspominać, że jak zwykle musiałbyś mi dać w zastaw inne księgi. - rzekł starzec patrząc na hobbita.
-
Chciałbym pożyczyć pewną księgę napisaną w języku krasnoludów. Mam przy sobie dwie księgi, które mogą Cie zainteresować. - mówiąc to niziołek podał Wolfgangowi książki na temat historii Reiklandu.
Starzec ostrożnie chwycił wolimy i obracając je przeczytał początkowe parę zdań każdej z nich. Oczywiście, jak zwykle, w zadziwiająco szybkim tempie.
-
Obawiam się mój drogi, że mam bardzo podobne księgi i nie będą one dla mnie aż tak przydatne jak rzadko spotykane księgi autorstwa Dawich. Jednakże coś mnie bardzo zainteresowało w tym co mówisz... - starzec chwilę się zastanawiał a gdy chciał kontynuować halfling mu się wtrącił.
-
Zapomniałbym. Mam dla Ciebie trochę tytoń grubokrojonego jaki kiedyś lubiłeś. - powiedział z uśmiechem malec.
-
Dziękuję. Nadal lubię palić aczkolwiek nie za często mam na to czas. Ostatnio zbieram informację na temat wojen krasnoludzko-elfickich nazywanych przez elfy "wojną o brodę". - odparł starzec. -
Jednak dopiero, gdy wspomniałeś o Khazalidzie coś mi zaświtało. Znam jedynie elficką stronę medalu! - nagle ożywszy uczony kontynuował. -
Nie znam języka krasnoludów przez co nie mogę poznać jak oni opisują tamte wydarzenia.
-
W takim razie mam dla Ciebie propozycję. Ja pomogę Ci w nauce języka krasnoludów, ty natomiast poznasz mnie z podstawami Eltharina. Zawsze chciałem się go nauczyć, ale jak wiesz obracałem się cały czas wśród krasnoludów a oni nie przepadają za długouchymi. - powiedział hobbit.
Starzec zdawał się zastanawiać. Wstał, podszedł do jednej z półek i wziął z niej wiekowe tomiszcze. Podchodząc z powrotem do halflinga rzekł:
-
Zatem zaczynajmy, Mały. - otwierając księgę dodał. -
Nie mam wyboru więc: Umowa stoi. ***
Niestety zaraz po zapoznaniu tajemniczej panny nazywanej Dianą Valnor Oskar musiał opuścić "Trzy Wrony". Nie było to miłe z jego strony, ale niestety widok bladego jak kreda Ottona zmusił go do opuszczenia tawerny. Człowiek zaprowadził halflinga do pokoju na piętrze, gdzie po parokrotnym spojrzeniu za zasłony zaczął:
-
Słuchaj Oskar. Nie wiem w co się wpakowałeś, ale w "Karcie" dzisiaj jakiś nieciekawy typ wypytywał o Ciebie. W sumie nie o Ciebie, ale o niziołka i kobietę. Po opisie tej kobiety mógłbym wywnioskować, że to ta, którą czasem widuję w twoim towarzystwie. Pytał, gdzie można was znaleźć, ale pomimo pogaduch z wieloma bywalcami nic się nie dowiedział. Poza mną nikt nie wie skąd jesteś. Chyba z godzinę łaziłem po mieście, aby być pewnym, że nikt mnie nie śledzi. Możesz mi powiedzieć co się tu wyprawia? - Otton wyglądał na naprawdę przejętego.
-
Widzisz nie chciałbym Cie narażać. Im mniej wiesz tym jesteś bezpieczniejszy. Nie powinieneś tu przychodzić, tym bardziej po tym co sam widziałeś. Oczywiście tego człowieka nie zna żadne z nas, bo jakby tak było by wiedział, gdzie nas szukać. Od dziś dnia widujemy się wyłącznie po moim niezapowiedzianym przybyciu do "Karty". Nie wiem jak długo jeszcze zabawię w tej tawernie. Nie martw się o mnie, ale myślę, że coś się kroi i chyba będę musiał się wynieść z tej tawerny a nawet dzielnicy. Sam jeszcze nie wiem gdzie. Na razie nic nie powiem reszcie aby nie wywoływać niepotrzebnej paniki. W nerwach ludzie popełniają zbyt wiele błędów. Dziękuję Ci za informację.
Dla odprężenia halfling odpalił fajkę i chwilę popalił częstując wybornym tytoniem Ottona. Nie wiedział jak dokładnie się skończą poszukiwania wymienionej persony, ale trzeba wracać do reszty... co też zrobił po pożegnaniu się z przyjacielem.