Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-01-2011, 23:20   #15
Avaron
 
Avaron's Avatar
 
Reputacja: 1 Avaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetny


Morze falowało. Powolnie i uspokajająco. Siła oceanu wznosiła, uczepione strzaskanych skrawków Morskiej Wiedźmy ludzkie drobinki, by po chwili mogły osunąć się delikatnie ze szczytu stromej fali. Słońce przerwało zasłonę chmur, jaskrawym blaskiem kładąc się po powierzchni morza. Zawoje chmur nikły w oczach rozwiewane lekkim wiatrem, a po chwili i on ucichł jakby drwiąc z rozbitych szczątków galery. Nic już po za nimi samymi nie świadczyło o tragedii jaka miała tu miejsce. Między resztkami okrętu unosiły się zanurzone w wodzie ciała marynarzy, a tuż przy nich krążyły szare kształty drapieżników.



Woda zakotłowała się opodal prowizorycznej tratwy. Morska woda zmieszana z krwią zachlapała wszystko w koło. Tuż obok przepłynął bezgłowy, poharatany ludzki zezwłok. Morskie stwory przybywały na żer ze wszystkich stron. Co raz, jakiś wielki kształt przesuwał się blisko powierzchni, a wątła drewniana konstrukcja trzeszczała pod dotykiem czegoś niewypowiedzianego. Strach powlekł się w cielesną formę, trójkątnej płetwy i skrytych pod wodą ostrych zębów. Zacisnąwszy dłonie na fragmentach desek wygłaszaliście w duchu odwieczną modlitwę rozbitka, która w obliczu strasznego morza kierowana jest do wszelkich słuchających bogów i diabłów tamtego świata. A morze falowało niezmiennie.

Morze falowało. Miłe ciepło słonecznego blasku, nie wiedzieć kiedy stało się palącym kark nieprzyjacielem. W ustach spuchnięty z pragnienia język domagał się wody. Słodkiej. Morze falowało. W powolnym, leniwym rytmie. W górę i dół. Powoli. Jeszcze wolniej i senniej...

Zmęczenie podstępnie mąciło zmysły i niewidzialnymi więzami oplatało zbolałe członki. Powieki ciężkie niczym ołowiane kotary opadały powoli, a ciało rozluźniało się w złudnym poczuciu bezpieczeństwa. Cisza i falowanie...

Huk wody tuż obok! Dwa potężne szaro-błękitne kształty starły się w krótkiej, acz intensywnej potyczce o kolejny poszarpany zezwłok. Znikło zmęczenie, serce załomotało niczym małe przestraszone zwierzątko, a dłonie znów zacisnęły się kurczowo na drewnie. Nie spać, na bogów! Nie teraz, gdy wszędzie wokół czai się ostropłetwa śmierć!

Morze falowało. Wyczekująco i cierpliwie.

Namiot cyrkowy. Wielokolorowy, cuchnący tłum widzów. Słowa w setce języków splatają się w jeden niezrozumiały szum. Wszyscy czekają w napięciu. Nóż w ręku. Skupienie i rzut...

Woda! Jej chłód był niczym dotknięcie samej śmierci. Oczy otworzyły się szeroko by w przerażeniu szukać złowieszczego kształtu trójkątnej płetwy. Morze falowało. Beznamiętne i okrutne. Tak w gniewie, jak i w spokoju.

Noc przyniosła ulgę. Morderczy krąg słońca najpierw przygasł, zalewając fale szkarłatem, by zniknąć szybko za krawędzią horyzontu i ustąpić pola wszechogarniającej ciemności. Zdawało się, że chłód jeszcze bardziej wzmógł dręczące pragnienie. Pragnienie stało się panem wszelkich myśli. Woda. Strumień zimnej, krystalicznie czystej, cudownie słodkiej wody! Na wszystkich bogów światła i ciemności! Oddać duszę to mało, choćby i za nędzny łyk. Morze falowało. Kojąco.

Ostry blask słońca wyrwał ze snu. Gdzieś opodal dziko krzyczały ptaki. Zmrużone oczy z trudem rozpoznawały barwy i kształty. Wszystko kołysało się leniwie. Powoli wracały wspomnienia minionego dnia i nieludzkie wprost pragnienie, które na wiór wysuszyło gardło i język. Zdrętwiałe ciało ledwo słuchało poleceń otępiałego umysłu. I te wściekle nawołujące się ptaki! Niech je Ymir wydusi!


Mokry piach w dłoni. I w ustach, i wszędzie wokół. Fala raz za razem zalewa twarz. Wesprzeć się na łokciach i rozejrzeć. Ciało nie chce wykonywać poleceń. W swym odrętwieniu wydaje się obce i odległe. Dłonie wciąż zaciśnięte są kurczowo na fragmencie pokładu Morskiej Wiedźmy i za nic nie chcą go wypuścić. Na około wszędzie pełno podobnych. Tuż obok fala co raz popycha oderwane od reszty ciała ramię. Dwie mewy zażarcie o nie walczą, wyrywając sobie co lepsze kąski. Gdzieś dalej widać jakieś poruszenie. Do brzegu brną trzej mężczyźni skuci łańcuchem. Morze faluje, powoli i leniwie.
 
Avaron jest offline