Odpis 6 Dargorad, Dante (i Niemir w tle):
Wskoczyliście obaj na schody niszcząc przy okazji kilka i tak nadpalonych schodków. Dante był szybszy, ale Dargorad zdołał również wyjść bez szwanku z tej dość niebezpiecznej sytuacji. Niestety droga powrotna została jakby odcięta jeśli poważnie myślicie o uratowaniu kogoś bez waszej zręczności. Na górze od schodów umiejscowionych w rogu budynku odchodzą dwa korytarze tworząc literę L. Krótszy korytarz prócz mniejszej liczby drzwi pokoi gościnnych różni się od dłuższego również tym, że kończy się schodami na kolejne piętro. Wołania o pomoc dobiegają głównie z pokoi przy dłuższym korytarzu: belki z sufitu zatarasowały drzwi. Na piętrze jest mniej dymu, a ogień jeszcze nie przedarł się. Niemir, Lestek:
Do budynku wkroczył Lestek i zwrócił uwagę na wilkołaka bezczelnie szabrującego forsę z kasy stojąc przy krwawej plamie na ścianie za ladą. Na ladzie już przygotował sobie zawiniątko prawdopodobnie z kradzionym sprzętem. [ciąg dalszy niżej] Niemir:
Początkowo skupiłeś się na ratowaniu dóbr materialnych, ale teraz dotarł do ciebie ogrom tragedii, której jesteś świadkiem (niezdany test na Charakter) i jeśli nie wyjdziesz stąd to możesz nawet stracić przytomność. Gdy Kotołak i Wampir wskoczyli na schody to je trochę zdemolowali, więc w miarę bezpieczne drogi wyjścia to albo główne wyjście albo możesz próbować wejść do kuchni i tam uspokoić się. Lestek:
Tak jak podejrzewałeś: ciężko nawet znaleźć ślady po kolumnach. Wybuch nastąpił w samym środku sali biesiadnej, prawdopodobnie ktoś postawił dużą beczkę na stole albo na krześle. Przemieszane trupy z płonącymi meblami są pod wszystkimi ścianami i pod ladą za którą są drzwi do kuchni. Są tu jeszcze schody, które są zniszczone i zaczynają płonąć. Jest tu duszno. Szukasz tu czegoś konkretnego? Mira:
Po tym jak wodnik odszedł do karczmy wśród gapiów spostrzegłaś Derwana. Uspokajając się myślałaś o swoim życiu: chciałaś wyjechać z Lionborowa... dokąd? W stronę stolicy Lunakry, czy w przeciwnym kierunku? Jaki jest twój stosunek do miejscowej straży miejskiej? Albo żołnierzy z zamku Lion Trzy? Byłaś kiedyś aresztowana? A jeśli tak to co wtedy czułaś i ile dni siedziałaś? Nie boisz się, że robienie interesu z krzywdzenia istot nie sprawi, że sama będziesz jeszcze bardziej skrzywdzona przez los? Co czujesz do swoich wspólników? Namir:
Kotołaki poszły pobiegać po dachach, a ty masz okazję popukać do mieszkań. Okazało się, że z 9 mieszkań jedynie w jednym ktoś zareagował na twoje pukanie. Otworzył ci młody człowiek, który niedawno pił alkohol: Taaak? - zapytał z głupawym uśmiechem. Falibor:
Gdy Strzebor podążył po dachach w domniemanym kierunku ucieczki wspomnianego wodnika lub wodników ty postanowiłeś sprawdzić, czy to co mówił Namir w ogóle ma sens i okazało się, że rzeczywiście są ślady świadczące o niedawnym przebiegnięciu od strony karczmy dwóch wodników. Niestety ślady urywają się już budynek wcześniej ze względu na zmianę powierzchni dachu. Masz teraz kilka możliwości, z których proponowane to: iść po dachach do karczmy i zapoznać się bliżej z sytuacją tam (widzisz dymy z miejsca, w którym stoisz i zbiegowisko na ulicy), poszukać na dachach śladów lub cofnąć się w ostatnie miejsce, w którym widziano wodników i bardzo dokładnie przeszukać teren. Z tego co wiesz Namir zajął się przeszukiwaniem tamtego budynku. Czcibór:
Reakcje po wybuchu były mieszane: część istot poszła zobaczyć co się dzieje, ale druga część (mniej więcej połowa wszystkich) uciekła do domów zabezpieczyć swój dobytek przed ewentualnymi innymi atakami. Sytuacja nie jest sprzyjająca, a miejscowi na kradzieże mogą dziś reagować bardzo ostro. Po wejściu do magazynu zostałeś zaprowadzony pomiędzy różne drewniane skrzynie ustawione tak, że tworzą alejki i zaatakowany przez pięciu wilkołaków włącznie z tym, który cię tu przyprowadził. Posiadasz ze sobą jedynie łuk przewieszony przez ramię z kołczanem z czterema strzałami, które w tych okolicznościach na niewiele się zdadzą. Twoi przeciwnicy zresztą też będą używać pazurów i zębów, ale jeden z nich ma ze sobą widły, a drugi sieć. Chyba nie chcą cię zabić, a schwytać. Ten z widłami idzie z alejki po prawej, ten z siecią idzie z alejki po lewej, dwóch bez ekwipunku pojawiło się przed tobą no i jest jeszcze ten, który cię tu przyprowadził za tobą. Drewniane skrzynie nie są zbyt bezpieczne aby po nich skakać.
Ostatnio edytowane przez Anonim : 31-01-2011 o 18:03.
|