Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-01-2011, 12:06   #40
Anonim
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Thumbs up Odpis 6

Dargorad, Dante (i Niemir w tle):
Wskoczyliście obaj na schody niszcząc przy okazji kilka i tak nadpalonych schodków. Dante był szybszy, ale Dargorad zdołał również wyjść bez szwanku z tej dość niebezpiecznej sytuacji. Niestety droga powrotna została jakby odcięta jeśli poważnie myślicie o uratowaniu kogoś bez waszej zręczności. Na górze od schodów umiejscowionych w rogu budynku odchodzą dwa korytarze tworząc literę L. Krótszy korytarz prócz mniejszej liczby drzwi pokoi gościnnych różni się od dłuższego również tym, że kończy się schodami na kolejne piętro. Wołania o pomoc dobiegają głównie z pokoi przy dłuższym korytarzu: belki z sufitu zatarasowały drzwi. Na piętrze jest mniej dymu, a ogień jeszcze nie przedarł się.

Niemir, Lestek:
Do budynku wkroczył Lestek i zwrócił uwagę na wilkołaka bezczelnie szabrującego forsę z kasy stojąc przy krwawej plamie na ścianie za ladą. Na ladzie już przygotował sobie zawiniątko prawdopodobnie z kradzionym sprzętem. [ciąg dalszy niżej]

Niemir:
Początkowo skupiłeś się na ratowaniu dóbr materialnych, ale teraz dotarł do ciebie ogrom tragedii, której jesteś świadkiem (niezdany test na Charakter) i jeśli nie wyjdziesz stąd to możesz nawet stracić przytomność. Gdy Kotołak i Wampir wskoczyli na schody to je trochę zdemolowali, więc w miarę bezpieczne drogi wyjścia to albo główne wyjście albo możesz próbować wejść do kuchni i tam uspokoić się.

Lestek:
Tak jak podejrzewałeś: ciężko nawet znaleźć ślady po kolumnach. Wybuch nastąpił w samym środku sali biesiadnej, prawdopodobnie ktoś postawił dużą beczkę na stole albo na krześle. Przemieszane trupy z płonącymi meblami są pod wszystkimi ścianami i pod ladą za którą są drzwi do kuchni. Są tu jeszcze schody, które są zniszczone i zaczynają płonąć. Jest tu duszno. Szukasz tu czegoś konkretnego?

Mira:
Po tym jak wodnik odszedł do karczmy wśród gapiów spostrzegłaś Derwana. Uspokajając się myślałaś o swoim życiu: chciałaś wyjechać z Lionborowa... dokąd? W stronę stolicy Lunakry, czy w przeciwnym kierunku? Jaki jest twój stosunek do miejscowej straży miejskiej? Albo żołnierzy z zamku Lion Trzy? Byłaś kiedyś aresztowana? A jeśli tak to co wtedy czułaś i ile dni siedziałaś? Nie boisz się, że robienie interesu z krzywdzenia istot nie sprawi, że sama będziesz jeszcze bardziej skrzywdzona przez los? Co czujesz do swoich wspólników?

Namir:
Kotołaki poszły pobiegać po dachach, a ty masz okazję popukać do mieszkań. Okazało się, że z 9 mieszkań jedynie w jednym ktoś zareagował na twoje pukanie. Otworzył ci młody człowiek, który niedawno pił alkohol: Taaak? - zapytał z głupawym uśmiechem.

Falibor:
Gdy Strzebor podążył po dachach w domniemanym kierunku ucieczki wspomnianego wodnika lub wodników ty postanowiłeś sprawdzić, czy to co mówił Namir w ogóle ma sens i okazało się, że rzeczywiście są ślady świadczące o niedawnym przebiegnięciu od strony karczmy dwóch wodników. Niestety ślady urywają się już budynek wcześniej ze względu na zmianę powierzchni dachu. Masz teraz kilka możliwości, z których proponowane to: iść po dachach do karczmy i zapoznać się bliżej z sytuacją tam (widzisz dymy z miejsca, w którym stoisz i zbiegowisko na ulicy), poszukać na dachach śladów lub cofnąć się w ostatnie miejsce, w którym widziano wodników i bardzo dokładnie przeszukać teren. Z tego co wiesz Namir zajął się przeszukiwaniem tamtego budynku.

Czcibór:
Reakcje po wybuchu były mieszane: część istot poszła zobaczyć co się dzieje, ale druga część (mniej więcej połowa wszystkich) uciekła do domów zabezpieczyć swój dobytek przed ewentualnymi innymi atakami. Sytuacja nie jest sprzyjająca, a miejscowi na kradzieże mogą dziś reagować bardzo ostro. Po wejściu do magazynu zostałeś zaprowadzony pomiędzy różne drewniane skrzynie ustawione tak, że tworzą alejki i zaatakowany przez pięciu wilkołaków włącznie z tym, który cię tu przyprowadził. Posiadasz ze sobą jedynie łuk przewieszony przez ramię z kołczanem z czterema strzałami, które w tych okolicznościach na niewiele się zdadzą. Twoi przeciwnicy zresztą też będą używać pazurów i zębów, ale jeden z nich ma ze sobą widły, a drugi sieć. Chyba nie chcą cię zabić, a schwytać. Ten z widłami idzie z alejki po prawej, ten z siecią idzie z alejki po lewej, dwóch bez ekwipunku pojawiło się przed tobą no i jest jeszcze ten, który cię tu przyprowadził za tobą. Drewniane skrzynie nie są zbyt bezpieczne aby po nich skakać.
 

Ostatnio edytowane przez Anonim : 31-01-2011 o 18:03.
Anonim jest offline