Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-01-2011, 20:24   #128
Vantro
 
Vantro's Avatar
 
Reputacja: 1 Vantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie coś
Sorg skrzywiła się słysząc jak mocno trzasnęły drzwi do jej pokoju. Niestety nic jej ten gest nie pomógł. Podeszła do lustra i zdjęła kolczyki, chwilę później już obok nich leżał kryształ podarowany jej przez Laurego. Ujęła wisiorek ponownie w dłonie i spojrzała przez niego na promień świecy rozświetlający mrok pokoju. Uśmiechnęła się na widok błyszczącej w nim tęczy. Położyła wisiorek obok kolczyków na toaletce i zerknęła w lustro. Spojrzała sobie w oczy i skrzywiła się sama do siebie. Zerkając na swoją twarz wzruszyła ramionami i odwróciła się tyłem do lustra. “Najlepiej chyba zrobię jak się położę. Wystarczy mi tych atrakcji na dziś. Tak sen to jest to co mi się teraz najbardziej przyda”, przekonywała samą siebie powoli rozpinając koszulę. Ściągnęła ją z siebie i odłożyła na krzesło stojące obok łóżka. Usiadła na nim i jeden but po drugim upadł na podłogę, a zaraz za nimi powędrowały spodnie. Pochyliła się i położyła je na koszuli. Ujęła w dłonie poduszkę i kilka razy energicznie ją strzepując położyła spowrotem na łóżku. Wsunęła się pod przykrycie i ułożyła twarzą do dopalającej się świecy. Leżała wpatrując się w niewielki ogarek.


Niespokojne myśli znów zaczęły krążyć po jej głowie. Niepokój znów zaczynał ją brać w swoje władanie. "Czy dobrze zrobiłam prosząc Raydgasta aby mnie pocałował?" Odwróciła się na plecy i podłożyła ramiona pod głowę. Patrzyła w sufit starając się nie myśleć o zdarzeniach minionego dnia. Łatwo było się starać, cóż z tego, że bezowocne. Przed otwartymi oczami, a potem przed zamkniętymi gdy zacisnęła powieki przesuwały się jej kolejne obrazy, przypominając emocje jakie im towarzyszyły. Odwróciła się ponownie na bok i zobaczyła na stole dwa kubki, które Helfdan napełniał nalewką, którą ze sobą przyniósł. Uniosła się na łokciu i jeszcze raz spojrzała w kierunku naczyń. Odsunęła przykrycie i podnosząc się z łóżka podeszła do stołu zaglądając do wnętrza kubków. Zerknęła na czerwoną barwę nalewki znajdującą się w jednym z nich i uśmiechnęła się do siebie ujmując kubek w dłonie. “Może ona pomoże mi zasnąć”, pomyślała wypijając zawartość kubka do samego dna. Odstawiła puste naczynie na stół i podreptała spowrotem do łózka po drodze zdmuchując świecę. Położyła się na boku i przykryła po same uszy. Minuta... dwie... trzy... i położyła się na plecach wpatrując w niewidoczny w ciemności sufit. Kolejne minuty i kolejny bok, a potem znowu plecy i znowu bok. Nawet nalewka nie pomogła... sen po prostu nie chciał nadejść. Nadchodziły za to myśli i emocje, których dziewczyna nie chciała teraz roztrząsać. Odwróciła się na brzuch i wtuliła twarz w poduszkę. Poczuła... zapach Helfdana, który jeszcze nie tak dawno spał na niej w najlepsze. Usiadła ponownie na łóżku i zapatrzyła się na okno, przez które wpadały promienie księżyca przesuwającego się po niebie. Westchnęła zrezygnowana i odrzucając przykrycie wstała z łózka. Kilka chwil później miała już na sobie koszulę, spodnie i wciągała ponownie na nogi buty. Ruszyła w stronę drzwi pokoju i cicho je uchyliła. Wystawiwszy głowę na korytarz spojrzała najpierw w jedną a potem w drugą stronę. Kiedy nikogo na nim nie zobaczyła wyśliznęła się z pokoju i cicho zamykając za sobą drzwi ruszyła w kierunku pokoju Kalela. Ujęła klamkę w dłoń i... zawahała się. Oparła czoło o drewniane drzwi, przymknęła oczy i zaczęła się zastanawiać, po chwili puściła klamkę z dłoni. Odwróciła się i cicho poszła w kierunku schodów. Zeszła ostrożnie na dół i przemknęła przez izbę, zamykając za sobą drzwi wyjściowe oparła się o nie i rozejrzała wokoło. Odetchnęła rześkim nocnym powietrzem i skierowała w stronę stajni. Odnalazła znajdujące się tuż przy wrotach łuczywo i zapaliła je wchodząc do środka. Mijając kolejne boksy mruczała uspokajająco do znajdujących się w nich koni. Weszła do boksu w którym stała Skat i umocowała płonące łuczywo w uchwycie na ścianie. Podeszła do klaczy i przytuliła twarz do jej grzywy. Chwilę później wyszeptała do ucha konia: - Nie mogę usnąć Skat, przyszłam ci się wyżalić i po marudzić. Rozejrzała się za zgrzebłem. Zaczęła wyczesywać boki klaczy i szeptać jej swoje dylematy. Energicznie przesuwała dłonią uzbrojoną w zgrzebło po bokach konia, a z jej ust płynął do ucha Skat potok słów. Wyczesawszy jeden bok przeniosła się na drugą stronę i takim samym zabiegom poddała drugi jej bok. Gdy skończyła odwiesiła zgrzebło na miejsce i podeszła do żłobu, aby napełnić go sianem. Już miała wrzucić je do środka kiedy zobaczyła że coś się w nim rusza. Upuściła siano na ziemię, pochyliła się i uśmiechnęła. Ostrożnie wsunęła palec do środka, aby nie wystraszyć małego intruza. Kiedy zwierzątko się go uczepiło podniosła palec ku światłu aby mu się przyjrzeć.


- Też nie możesz spać, czy może jesteś “nocnym markiem"?- spytała cicho przyglądając się małemu intruzowi - Wiem, kto się ucieszy na twój widok - dodała i poklepała Sakt po boku w geście pożegnania. Zabrała płonące łuczywo i zgasiła je w wiadrze z wodą stojącym przy wrotach stajni. Wyszła na zewnątrz i raźnym krokiem ruszyła do karczmy.
 
__________________
W chwili, kiedy zastanawiasz się czy kogoś kochasz, przestałeś go już kochać na zawsze.

Ostatnio edytowane przez Vantro : 24-01-2011 o 20:26.
Vantro jest offline