Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-01-2011, 20:52   #21
Ataman
 
Ataman's Avatar
 
Reputacja: 1 Ataman jest na bardzo dobrej drodzeAtaman jest na bardzo dobrej drodzeAtaman jest na bardzo dobrej drodzeAtaman jest na bardzo dobrej drodzeAtaman jest na bardzo dobrej drodzeAtaman jest na bardzo dobrej drodzeAtaman jest na bardzo dobrej drodzeAtaman jest na bardzo dobrej drodzeAtaman jest na bardzo dobrej drodzeAtaman jest na bardzo dobrej drodzeAtaman jest na bardzo dobrej drodze
Westchnął tylko, widząc gnomy. Dla niego te stworzenia były dziwne, jakby z innej bajki. Uznał więc, że po prostu się dostosuje. A gdy inni ruszyli, wzruszył ramionami i załadował kuszę. Przyłożył ją do ramienia, sprawdzając, że bełt dobrze wlazł. Dopiero wtedy dogonił resztę.
- Będzie was to drogo kosztować, moi skarłowaciali przyjaciele.

***

"Wioska" nie robiła dużego wrażenia na Ethanie. Ostatnimi czasy niewiele rzeczy robiło na nim jakiekolwiek wrażenie, ale żeby nazwać kilka domków "wioską"? Bez żartów... Wilkołak nie miał jednak za dużo czasu na rozwodzenie się na ten temat. Spojrzał na małe ciałka w różnym stopniu zniszczenia.
- Oby tylko nie wstały, powiedział do towarzyszy, wystrzeliwując w jednego z potencjalnych przeciwników. Jego wybór padł na jednego z kościotrupów w popękanej zbroi płytowej i fragmentami mięsa(swojego albo i nie) na twarzoczaszce. W łapskach dzierżył wielki miecz, który ciągnął po ziemi. Bełt wbił się w oczodół, jednak wojownik nic nie stracił na swojej śmiercionośności.

Ethan zeskoczył z Heagave, wieszając kuszę na jukach. Wyciągnął miecze i odwrócił głowę w stronę Vivien.
- Osłaniaj mnie, ślicznotko. - Powiedział z zawadiackim uśmiechem, przerzucając ostrza do przeciwnych rąk i wznosząc je do góry. - A reszta... Reszta niech robi to, na co ma ochotę. - Dodał po chwili. Nie czekając na odpowiedź, ruszył na pierwszego ożywieńca. Stwór był w takim stanie rozkładu, że łowca nie był w stanie stwierdzić, jakiej rasy był przedstawicielem. A śmierdział tak, że przeklinał swój wyczulony węch. Zamachnął się prostym mieczem, chcąc by ten zasłonił się przed nią tarczą. Ten faktycznie to zrobił, jednak jednocześnie zamachnął się korbaczem. Ethan pozwolił, by łańcuch oplótł wokół drugiego miecza i mocno kopnął go w łękotkę, z łatwością łamiąc mu nogę w kolanie. Trup upadł, a Ethan z całej siły kopnął go w głowę, odrywając ją od reszty ciała. Chociaż jeszcze się ruszał, mężczyźnie trudno było stwierdzić, czy jeszcze żyje, czy to tylko ostatnie podrygi. Grunt, że bez nogi i głowy nie mógł już zrobić większej krzywdy.

Nie przejmując się nim dłużej, dobiegł do następnych trupów. Jednym z nich był szkielet z wystającym z czaszki bełtem. Odziany był jedynie w postrzępiony pas na biodrach, dzierżący długi miecz i stalową tarczę. Natomiast drugim był zombie-krasnolud w zbroi płytowej, dzierżący młot, wyglądający dla Ethana na inkwizytorski. Łowca wypuścił jeden z mieczy i odskoczył przed szkieletem, który chciał go pchnąć mieczem. Złapał trupa za łokieć i pokierował mieczem tak, by odrąbać krasnoludowi fragment głowy. Czarna krew chlupnęła mu na twarz, gdy nadal trzymając się szkieleta, został uderzony przez niego w bok tarczą. Zaklął szpetnie i upadł na podłogę, wypuszczając drugi z mieczy. Teraz był bezbronny przeciwko dwóm trupom. Krasnolud zamachnął się na niego młotem, Ethan jednak odturlał się w bok, do swojego miecza. Złapał za niego i przeciął kościotrupa na pół. Szybko wstał i rzucił się na krasnoluda, wskakując mu na ramiona i wbijając miecz w odsłonięty mózg do połowy ostrza. Szarpnął za ostrze, przecinając krasnoluda w poprzek.
- Cholera. - Wydyszał, rękawem ścierając posokę z twarzy. Miał nadzieję, że nie będzie miał żadnych powikłań. Ale przynajmniej żył. Żył, bo cholernie bolał go w bok.
- Wliczę to do waszego rachunku, karły...
 
__________________
Somebody owes me some money, Bob. Somebody whose name rhymes with... What rhymes with 'Norman Osborn? - Deadpool
Ataman jest offline