Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 24-01-2011, 20:52   #21
 
Ataman's Avatar
 
Reputacja: 1 Ataman jest na bardzo dobrej drodzeAtaman jest na bardzo dobrej drodzeAtaman jest na bardzo dobrej drodzeAtaman jest na bardzo dobrej drodzeAtaman jest na bardzo dobrej drodzeAtaman jest na bardzo dobrej drodzeAtaman jest na bardzo dobrej drodzeAtaman jest na bardzo dobrej drodzeAtaman jest na bardzo dobrej drodzeAtaman jest na bardzo dobrej drodzeAtaman jest na bardzo dobrej drodze
Westchnął tylko, widząc gnomy. Dla niego te stworzenia były dziwne, jakby z innej bajki. Uznał więc, że po prostu się dostosuje. A gdy inni ruszyli, wzruszył ramionami i załadował kuszę. Przyłożył ją do ramienia, sprawdzając, że bełt dobrze wlazł. Dopiero wtedy dogonił resztę.
- Będzie was to drogo kosztować, moi skarłowaciali przyjaciele.

***

"Wioska" nie robiła dużego wrażenia na Ethanie. Ostatnimi czasy niewiele rzeczy robiło na nim jakiekolwiek wrażenie, ale żeby nazwać kilka domków "wioską"? Bez żartów... Wilkołak nie miał jednak za dużo czasu na rozwodzenie się na ten temat. Spojrzał na małe ciałka w różnym stopniu zniszczenia.
- Oby tylko nie wstały, powiedział do towarzyszy, wystrzeliwując w jednego z potencjalnych przeciwników. Jego wybór padł na jednego z kościotrupów w popękanej zbroi płytowej i fragmentami mięsa(swojego albo i nie) na twarzoczaszce. W łapskach dzierżył wielki miecz, który ciągnął po ziemi. Bełt wbił się w oczodół, jednak wojownik nic nie stracił na swojej śmiercionośności.

Ethan zeskoczył z Heagave, wieszając kuszę na jukach. Wyciągnął miecze i odwrócił głowę w stronę Vivien.
- Osłaniaj mnie, ślicznotko. - Powiedział z zawadiackim uśmiechem, przerzucając ostrza do przeciwnych rąk i wznosząc je do góry. - A reszta... Reszta niech robi to, na co ma ochotę. - Dodał po chwili. Nie czekając na odpowiedź, ruszył na pierwszego ożywieńca. Stwór był w takim stanie rozkładu, że łowca nie był w stanie stwierdzić, jakiej rasy był przedstawicielem. A śmierdział tak, że przeklinał swój wyczulony węch. Zamachnął się prostym mieczem, chcąc by ten zasłonił się przed nią tarczą. Ten faktycznie to zrobił, jednak jednocześnie zamachnął się korbaczem. Ethan pozwolił, by łańcuch oplótł wokół drugiego miecza i mocno kopnął go w łękotkę, z łatwością łamiąc mu nogę w kolanie. Trup upadł, a Ethan z całej siły kopnął go w głowę, odrywając ją od reszty ciała. Chociaż jeszcze się ruszał, mężczyźnie trudno było stwierdzić, czy jeszcze żyje, czy to tylko ostatnie podrygi. Grunt, że bez nogi i głowy nie mógł już zrobić większej krzywdy.

Nie przejmując się nim dłużej, dobiegł do następnych trupów. Jednym z nich był szkielet z wystającym z czaszki bełtem. Odziany był jedynie w postrzępiony pas na biodrach, dzierżący długi miecz i stalową tarczę. Natomiast drugim był zombie-krasnolud w zbroi płytowej, dzierżący młot, wyglądający dla Ethana na inkwizytorski. Łowca wypuścił jeden z mieczy i odskoczył przed szkieletem, który chciał go pchnąć mieczem. Złapał trupa za łokieć i pokierował mieczem tak, by odrąbać krasnoludowi fragment głowy. Czarna krew chlupnęła mu na twarz, gdy nadal trzymając się szkieleta, został uderzony przez niego w bok tarczą. Zaklął szpetnie i upadł na podłogę, wypuszczając drugi z mieczy. Teraz był bezbronny przeciwko dwóm trupom. Krasnolud zamachnął się na niego młotem, Ethan jednak odturlał się w bok, do swojego miecza. Złapał za niego i przeciął kościotrupa na pół. Szybko wstał i rzucił się na krasnoluda, wskakując mu na ramiona i wbijając miecz w odsłonięty mózg do połowy ostrza. Szarpnął za ostrze, przecinając krasnoluda w poprzek.
- Cholera. - Wydyszał, rękawem ścierając posokę z twarzy. Miał nadzieję, że nie będzie miał żadnych powikłań. Ale przynajmniej żył. Żył, bo cholernie bolał go w bok.
- Wliczę to do waszego rachunku, karły...
 
__________________
Somebody owes me some money, Bob. Somebody whose name rhymes with... What rhymes with 'Norman Osborn? - Deadpool
Ataman jest offline  
Stary 25-01-2011, 17:50   #22
 
Saverock's Avatar
 
Reputacja: 1 Saverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemu
Słowa Hansa jakoś specjalnie się nie spodobały Dantusowi. Może i było w nich trochę racji, ale on na pewno się z tym nie zgadzał. Zdecydowanie nie powinien podejmować żadnych decyzji. Bez względu na to jakie uprawnienia miał, nie chciał o niczym decydować. Jedna zła decyzja, a potem obwiniałby się o wszystko, a tego nie chciał. Odetchnął z ulgą, gdy jaszczuroczłek podjął ostateczną decyzję. Po pierwsze, bo wyręczył go, a po drugie, ich decyzje byłyby bardzo podobne, bo on też chciał walczyć. Po drodze do wioski gnomów, jechał z samego przodu, aby móc od razu zacząć walczyć. Do tego jego pancerz był wytrzymały, więc lepiej, aby w niego były wymierzone nagłe ataki. Gdy dotarli na miejsce jego wzrok od razu padł na najbardziej wyróżniającego się nieumarłego. Tylko ten na którego właśnie patrzył, mógł stanowić większe zagrożenie, bo reszta szkieletów i zombie nie powinna sprawiać kłopotów.
- Ja się zajmę tym, a wy pozbądźcie się reszty. - Powiedział szybko, wskazując ręką na najbardziej wyróżniającego się nieumarłego. Nawet chwili nie czekał na jakąkolwiek odpowiedź. Zeskoczył z konia i zdjął młot z pleców. Szybka modlitwa i ruszył natychmiast w stronę wybranego przeciwnika.Gdy skracał odległość ich dzielącą, przypomniał sobie pierwszą wyprawę i jeden z ataków jaki wykonał. Wtedy podziałało, to teraz też powinno. Inkwizytor, będąc już blisko przeciwnika, wykonał obrót wokół własnej osi, chcąc z wielką siłą uderzyć w truposza.
 
Saverock jest offline  
Stary 25-01-2011, 20:47   #23
 
Erissa's Avatar
 
Reputacja: 1 Erissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputację
Dziewczyna przyjęła decyzję o udzieleniu pomocy bez słowa, może to i lepiej, przygoda mile podziała na uspanych monotonią podróżników, choć… oby nie była ostatnia. Raźnie ruszyła przed siebie nie spuszczając jednak oczu z niewidomego malucha, coś było w tej drobnej postaci, jakiś magnetyzm, ale nie potrafiła tego wytłumaczyć, nie miała teraz też nastroju, by się nad tym zastanawiać, przed walką potrzebne jest wyciszenie, koncentracja…

Widok kilku domków trochę ją rozczarował, słysząc słowo „wioska” stanął jej przed oczami obraz nieco… pokaźniejszy. „No nic, nie tylko w tętniących życiem i gwarem miejscach potrzebna jest pomoc” – pomyślała i przebiegła wzrokiem okolice krzywiąc się lekko na widok wszechobecnego rozkładu, gdy jej oczy zatrzymały się na największym z nieumartych przeszedł ją lekki dreszcz, musiała przyznać, że wyglądał na godnego przeciwnika, nie miała jednak więcej czasu na rozważania bowiem usłyszała tylko świst bełtu i charakterystyczny odgłos, gdy wbił się w jednego ze zgnilaków
- Osłaniaj mnie, ślicznotko – towarzysz zwrócił się do niej
- Moje strzały są do twojej dyspozycji – odpowiedziała uśmiechem i sięgnęła po łuk, który zręcznie wskoczył jej w dłoń

Vivien wprawnym ruchem złapała strzałę i założyła na cięciwę, wycelowała w potylicę ożywieńca i strzeliła z zadowoleniem patrząc jak pocisk wbija się w wybrane miejsce, niemal w tym samym czasie Ethan złamał mu nogę w kolanie, na twarz dziewczyny mimowolnie wstąpił uśmiech, szybko sięgnęła po następną strzałę, którą posłała w kierunku krasnoluda – kolejnego celu towarzysza, i tym razem oko jej nie zawiodło, na coś jednak przydały się godziny spędzone na ćwiczeniach. Szybko, instynktownie już założyła kolejny pocisk i zaklęła cicho widząc iż chybił o milimetry, bowiem wykonujący zamach szkielet nieświadomie uniknął go. Już skupiała się na kolejnym celu, gdy spostrzegła, że wojownik wypuszcza oręż i upada
- Ethan! – krzyknęła widząc szykującego się do ataku krasnoluda
Szybko sięgnęła po miecz z zamiarem pomocy, lecz nim zdążyła wykonać choć krok mężczyzna rozciął ożywieńca, gwizdnęła z uznaniem, drugi raz miała okazję widzieć towarzysza w akcji i nie żałowała tego, było na co popatrzeć i od kogo się uczyć.
- Ethan, wszystko dobrze? – zawołała do niego niemal w tym samym czasie posyłając strzałę, która wbiła się między oczodoły zbliżającego się ożywieńca – Po lewej, szybko!
 
Erissa jest offline  
Stary 26-01-2011, 07:59   #24
 
Arsene's Avatar
 
Reputacja: 1 Arsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwu
Niee .. to było nazbyt łatwe. Łowca szybkim ruchem zrzucił kuszę z ramienia i wycelował. W pierwszej chwili miał skierować wypolerowane bełty ku temu szczególnemu nieumarłemu, lecz nim zajął się Dantus. W zasadzie ... to pozostałych mogą rozwalić inni. Nie ma co marnować cennych bełtów. Przytroczył kuszę do juków, zsiadł z klaczy i dobył miecza. Wolnym krokiem ruszył ku umarłym. Kontem oka dostrzegł jak Vivien szyje ich strzałami. W tym czasie szkielet zamachnął się na niego korbaczem. Hans uchylił się i gdy tylko nadziana kolcami kula minęła go wbił koniec miecza w miejsce, gdzie kiedyś pewnie była szyja. Czaszka spadła i została zmiażdżona pod ciężkim butem. Bezgłowe ciało rozpadło się pod naporem srebrnego ostrza na dwie części. Łowca złapał upadający korbacz i ruszył dalej.

Kierując się ku ociężałemu zombie, drogę zastąpiły mu dwa inne. Ten na lewo, lekko się rozkładający miał krótki miecz, drugi natomiast coś, co kiedyś pewnie było znamienitym toporem dwuręcznym. Dziś była to jedynie siekiera do drewna, nic więcej. Ich postrzępione cichy ledwie trzymały się na martwych i wychudłych ciałach. Trupy rzuciły się na Łowcę niemalże jednocześnie. W tej samej chwili od góry spadł na niego topór, a od lewej krótki miecz. Stając bokiem Hans uniknął siekiery, a następnie piruetem wykręcił się od lekkiego miecza. Gdy kończył obrót uniósł rękę z korbaczem. Kula na łańcuchu okręciła się wokół miecza wroga, co Hans oczywiście wykorzystał. Pociągnął mocno i broń odpadła razem z dłonią. Trup jęknął ze złości. Tymczasem topór leciał ponownie na człowieka z zawrotną szybkością. Cofając się o mały włos uniknął śmierci. Nogą przytrzymał leżący na ziemi miecz i pociągnął za korbacz. Ostrze pękło uwalniając nową, ciekawą broń Hansa. Robiąc uniki przed siekierą, szukał dogodnej chwili. I znalazł. Kiedy trupem mocniej zarzuciło, ten wyprowadził silny zamach, sprawiając że połowa jego czaszki rozprysła się po okolicy, a druga połowa znalazła się kilka metrów dalej.

Kiedy Hans ogarnął pole walki wzrokiem zobaczył kolejny cel. Szkielet z potężnym dwuręcznym mieczem szykował się do szarży, a obok stał drugi z mieczem i drewnianą tarczą. Łowca przyspieszył kroku, zamachnął się i z całej siły cisnął mieczem w jednego z nich. Trup z mieczem dwuręcznym dosłownie rozsypał się, a miecz wbił się w ziemię kilkanaście metrów dalej. Gdy drugi spostrzegł szarżującego łowcę, jego korbacz już mknął ku tarczy. Ta nie oparła się silnemu uderzeniu. Trzask, jeden, drugi, trzeci i zostały z niej tylko drzazgi. Uchylając się przed cięciem Hans wykonał jednocześnie obrót i zamachnął się tak silnie, że cios urwał nogę szkieletu. Ten osunął się na bok wpadając prost pod rozpędzoną kulę tej śmiercionośnej broni. Zwieńczenie korbacza przeszło przez żebra krusząc je. Rozpadając się na dwie części szkielet przestał być groźny. Zmiażdżywszy butem czaszkę, Łowca udał się po miecz. Chwycił go i rozejrzał się. Interesowało go głównie to jak radzi sobie Dantus. Szło dobrze, więc mógł skupić się na odnalezienia w zgiełku walki i chmurze latających odłamków kości swej klaczy.

Była po drugiej stronie pobojowiska i ... miało na nią chętkę kilka trupów. Nie, wszystko by przeszło, nawet te 30 martwych gnomów, ale nie to. Ruszył pędem w ich stronę. Dwa zombie i trzy szkielety. Sporo. Różnie uzbrojeni. Szybka analiza sytuacji i Łowca już wiedział jak to rozegra. Rozpędził się tak jak tylko mógł i będąc już przy jednym ze szkieletów z wyskoku zdzielił go korbaczem przez łeb. Czaszka rozpadła się, a kula zmiażdżyła przy okazji prawie wszystkie żebra i kręgosłup. Nie było czasu na wyciągnie go ze zwłok. Rzucił się na najbliższego zombie powalając go butem na ziemię. Robiąc unik przed mieczem chwycił leżący na ziemi toporek, który należał do szkieletu zabitego przed chwilą. Swoim mieczem przeszył drugie zombie, wyciągając go bokiem razem z częścią wnętrzności i cisnął siekierą w szarżującego na niego szkieletu. Mimo iż ten zasłonił się tarczą siła uderzenia powaliła go. W tym czasie powalony trup podnosił się z ziemi. Zablokował cios mieczem, lecz Hans dobył spod płaszcza sztylet. Krzyżując miecze z trupem wbił mu go w oko i kilka razy w korpus. Odrzucił truchło i zobaczył jak ostatni szkielet biegnie ku Kolbie. Rzucił w niego sztyletem, który wbił się w tył czaszki. Ostrze wyszło przez oczodół. Wściekły trup odwrócił się i ruszył ku Hansowi. Ten nie pozostał bierny i też zaszarżował. Ich miecze skrzyżowały się. Zza pasa Łowca dobył drugi sztylet i spróbował wbić go w bok czaszki. Wróg jednak uchylił się do tyłu. Uratował tym wprawdzie swoją skroń, lecz miecz Hansa ześlizgnął się po jego ostrzu i rozpłatał go na dwie części. Gdy wszystkie ciała padły definitywnie bez życia na ziemię, Łowca ochłonął lekko. Nie był ranny. Gdy jednak chował sztylet zobaczył, że płaszcz jest rozcięty. Brakło może centymetra, by teraz wykrwawiał się gdzieś w rowie na bagnach. Cóż, niezły fart.
 
__________________
Także tego

Ostatnio edytowane przez Arsene : 26-01-2011 o 08:15.
Arsene jest offline  
Stary 26-01-2011, 19:35   #25
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość
Walka był trochę chaotyczna z perspektywy gnomów, obserwujących sytuację z kałuży. Byli zanurzeni po pasy i co chwilę chowali się za głazem.
Dantus był pewny siebie. Słusznie. Przeciwnik miał mocno ostry topór z kościstym styliskiem, ale inkwizytor miał ponad metrowy młot poświęcony przez Khybera. Miał przewagę. Jednak obrót wykonał za wolno. Gdy kończył był w punkcie wyjścia, tylko bliżej demona, który był bardziej zwinny od człowieka odzianego w pełną płytową zbroję. Nieumarły rzucił się na niego tnąc toporem, dosyć chaotycznie. Wyskoczył na parę metrów, Dantus chwycił młot w obie ręce w poziomie i odrzucił pomiota na bok. Wylądował bardzo zgrabnie, wyginając plecy niczym pantera, rękę z toporem trzymał w poziomie, drugą dotykał ziemi, ogólnie kucał i szykował się do skoku. Gdy już się odbił od ziemi, leciał naprawdę szybko. Ciął toporem na ukos i szponami chciał poharatać twarz inkwizytorowi. Ten zgiął kolano, wystawił młot jak włócznię akurat w momencie w którym nieumarły znalazł się w odpowiedniej odległości. Wykonał coś naprawdę zjawiskowego. Niewiarygodnie szybko zrobił obrót i odbił się nogami od młota, wylądował trzy metry od paladyna i szybko dobiegł do niego.
Dantus zablokował pierwsze parę ciosów trzymając młot w dwóch dłoniach. Jednak topór i szpony były bardzo szybkie. W końcu nieumarły poharatał mu zbroję, ale nie mógł się przebić. Dantus był zdenerwowany, walnął ożywienca okutą nogą w podbrzusze, odsunął się na tyle by mógł wyprowadzić cios młotem. Rozwalił miednicę nieumarłemu, który nie mógł już stać. Jednak dalej bronił się tnąc toporem i dłonią. Klęczał odchylony i blokował ciosy młota. W końcu Dantus włożył w cios całą swoją siłę, krzyknał z bólu gdy czuł jak mięśnie mu niemal pękają i rozwalił topór ożywieńca, wbił młot w jego klatkę i dalej w ziemię. Jednak, nieumarły dalej żył. Nie mógł się podnieść, to oczywiste, ale próbował dosięgnąć inkwizytora szponami. Ten dosyć zaskoczony zebrał resztki sił, podniósł nogę i mocno opuścił ją na łeb nieumarłego, rozwalając szkielet i rozpryskując brązowy mózg po całej nodze. Teraz na pewno odszedł.

Hans radził sobie niezgorzej. Znowu pochwycił miecz i ciął kolejne zomibe i szkielety. Vivien nie dostrzegała większej różnicy pomiędzy strzelaniem do tarczy a zabijaniem powolnych zombie. Ethan nie miał już żadnych kłopotów w walce. Amadi zaś był niewiarygodny. Skakał biegał, używał magii i modlitw. Zabił najwięcej, ale nie dał po sobie okazać pychy, czy próżności. Zwyczajnie otarł się z posoki, krwi i wnętrzności i zapytał czy ktoś jest ranny. Nikt nie odniósł ran. Hans i Dantus porównali pierwszą walkę z tą grupą a pierwsze starcie w większym gronie. Cóż, mniej a lepiej. Barbarzyńców w końcu było mniej niż nieumarłych.

Gnomy wylazły z kryjówek.
- Dobra, nieźle wam poszło. Całkiem, całkiem. Pokazać wam skąd one przyszły? Bo wydało mi się to dziwne, w sensie to miejsce. Ja tego nie mogłem zobaczyć, ale wnuk mi pokazał. Mówiłem, że ma magiczne zdolności?
- Pokaż gnomie i miejmy to już z głowy. Do wioski w której mamy spotkać się z przewodniczką mamy jeszcze parę dni i nie możemy marnować czasu. - Powiedział jaszczuroczłowiek, najwyraźniej był dosyć obowiązkowy.

Szli przez niecałe pół godziny. W końcu dotarli na teren będący mieszanką rzeki z bagnem. Lekka mgła unosiła się nad gruntem. Ogromne, grube drzewa zasłaniały ich cel dopóki nie podeszli naprawdę blisko. Wszyscy z nich mieli w sobie coś magicznego. Czy kiedyś rzucono na nich zaklęcie, zabili magiczną istotę, lub byli w pobliżu czarodzieja, mogli to ujrzeć. Brama demonów rozciągała się przed nimi.

Oczywiście chwilę stali zbyt zdziwieni by cokolwiek powiedzieć. Dopiero gdy gnom przemówił obudzili się z transu.
- Wcześniej był tu taki wielki, straszny strażnik.- Przed bramą pojawiła się dziwna postać - O! Tutaj jest! Dobra. Powodzenia.
Obydwa gnomy, znalazły sobie kryjówkę w mgle i bagnie. Drużyna zaś patrzyła na dziwnego demona.
Nowa kasta, albo mutacja, kombinacja dwóch kast. Tak czy siak musiał być bardzo groźny, skoro został wyznaczony do pilnowania takiego miejsca.
 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^
Fearqin jest offline  
Stary 29-01-2011, 11:28   #26
 
Saverock's Avatar
 
Reputacja: 1 Saverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemu
Dantus był bardzo zaskoczony zwinnością przeciwnika. Sądził, że skoro miał do czynienia z nieumarłym, to będzie on powolny, a nie zręczny, jak pantera. Jednak zaskoczenie musiało szybko minąć, bo trzeba było zająć się walką. Pierwszy raz musiał włożyć w walkę tyle siły. Gdy kościotrup już padł, inkwizytor rozejrzał się, aby sprawdzić, jak poradziła sobie reszta. Właściwie poszło dosyć dobrze. Już nie musiał się włączać do walki, bo pozostali zajęli się resztą. Skoro walka się skończyła, to był pewien, ze ruszą dalej, ale wtedy odezwał się gnom, który chciał im coś pokazać.Samotny nie wyrywał się do podejmowania decyzji i zostawił to jaszczuroczłowiekowi. Gdy w końcu poszli za gnomem, miał nadzieję, że nie tracą czasu na durny spacerek. No i w końcu okazało się, że naprawdę warto było pójść za gnomem. Ujrzenie bramy demonów było miłą niespodzianką, ale za to pojawienie się strażnika, już zdecydowanie nie. Dantus przyjrzał się dokładnie demonowi.
- Łatwo na pewno nie będzie. - Powiedział sam do siebie. Jedna walka ledwo się skończyła, a czekała go kolejna. A tak narzekał na spokój w czasie podróży. Teraz spokoju na pewno nie będzie miał.
- Niech ktoś spróbuje zająć się jego skrzydłami, bo chyba nie chcemy, aby nam gdzieś odleciał. A tak poza tym, to dobrze mi się z wami współpracowało i mam nadzieję, że wszyscy wyjdziemy cało z tej potyczki. - Rzekł do pozostałych, zdejmując młot z pleców. Nie miał zamiaru długo czekać i od razu ruszył na demona. Zaczął biec w jego kierunku, aby użyć siły rozpędu do zadania potężnego ciosu. Młot trzymał trochę z tyłu i gdy był dostatecznie blisko posłał go w kierunku strażnika.
 
Saverock jest offline  
Stary 29-01-2011, 18:12   #27
 
Erissa's Avatar
 
Reputacja: 1 Erissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputację
Wpadając w trans walki Vivien bawiła się świetnie, czuła jak krew pulsuje jej w żyłach zapał zwiększa się z każdą sekundą, strzały wydawały się trafiać w cele niczym prowadzone jakąś niewidzialną ręką, gdy stanęła nad gnijącym truchłem ożywieńca i trąciła go nogą miała wreszcie poczucie świetnie spełnionego obowiązku
- Naucz się, że śmierć to śmierć, a nie druga młodość kupo gnoju – stwierdziła z odrazą marszcząc nos

Rozglądnęła się po polu walki i zobaczyła, że jej towarzysze są cali, uśmiechnęła się, walka u ich boku była prawdziwą przyjemnością. Kątem oka spojrzała na Hansa, chciała się upewnić, że faktycznie nie ucierpiał, miała nadzieję, że przerwie wreszcie tą niezdrową passę milczenia i odezwie się do niej choć słowem, na próżno, nic takiego się nie stało… Skarciła się tylko w duchu za naiwność, nagle radość ustąpiła miejsca zawodowi, a może nawet złości na samą siebie. Dopiero po chwili zwróciła uwagę na gnomy, które teraz znowu pojawiły się przed nimi.
- Dobrze, więc w drogę – stwierdziła raczej bez przekonania w odpowiedzi na ich słowa
Założyła łuk na plecy i ruszyła za małymi istotami, idąc skrzyżowała ręce na piersi i zrównała się z Hansem i Ethanem, szła obok nich z dziwnym wrażeniem, że myśli wypisane ma na twarzy, przetarła tylko oczy szybkim ruchem, odrzuciła na plecy włosy. Krajobraz raczej zachwycający nie był, nie było nawet nic ciekawego na czym mogła skupić uwagę… prawie nic. Dlaczego ten młody gnom ją tak intrygował? Może z powodu swoich umiejętności magicznych? Cóż…

Po czasie, który dla Vivien mógł być połową godziny równie dobrze jak całą wiecznością ich oczom ukazało się coś, co spowodowało, że dziewczyna wciągnęła ze świstem powietrze w płuca – jeszcze nigdy nie widziała czegoś takiego; strasznego, ale jednocześnie ciekawego przez swoją tajemniczość. Uwagę od niezwykłej budowli odwrócił dopiero stary gnom
- Wcześniej był tu taki wielki, straszny strażnik.- Przed bramą pojawiła się dziwna postać - O! Tutaj jest! Dobra. Powodzenia.
Przeszył ją dreszcz „Jak po świecie może stąpać takie bydlę?” przeszło jej tylko przez myśl. Dantus, choć jedna walka dopiero się skończyła wydawał się gotowy do następnej
- Niech ktoś spróbuje zająć się jego skrzydłami, bo chyba nie chcemy, aby nam gdzieś odleciał. A tak poza tym, to dobrze mi się z wami współpracowało i mam nadzieję, że wszyscy wyjdziemy cało z tej potyczki.
- Ja się tym zajmę, zrobię z jego pięknych skrzydełek cedzak – dziewczyna starała się, by jej głos brzmiał pewnie lecz nie było łatwo ukryć, że bała się tej walki – Bardzo dobrzy towarzysze broni z was, ale… na takie wyznania przyjdzie jeszcze czas później, gdy będziemy wszyscy świętować zwycięstwo – stwierdziła pospiesznie
Bez zastanowienia złapała za łuk i nałożyła strzałę przez chwilę przyglądając się grotowi
- Na jego miejscu już bym uciekała – chciała dodać sobie jak i innym pewności siebie – Cóż, nie ma na co czekać, skopmy mu ten demoniasty zad – uśmiechnęła się
Jej spojrzenie przebiegło po twarzach towarzyszy
- Uważajcie na siebie – powiedziała cicho – widzimy się po walce

Gdy tylko Dantus ruszył w stronę przeciwnika wyskoczyła za nim celując w błonę na skrzydłach demona
- Daleko ptaszyno nie polecisz – stwierdziła gorzko i gdy tylko Samotny zadał cios ona także posłała strzałę mając nadzieję, że pocisk zdoła uszkodzić tkankę w jak największym stopniu
 
Erissa jest offline  
Stary 30-01-2011, 07:44   #28
 
Arsene's Avatar
 
Reputacja: 1 Arsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwu
Kiedy padł ostatni nieumarły, pierwszą rzeczą jaką Hans zrobił było znalezienie swoich sztyletów i miecza. Zabawa korbaczem była bardzo owocna. Zapamiętując to Łowca wrzucił go do juków tak, by był pod ręką jako broń dodatkowa. Stalowa kula świetnie nada się do miażdżenia, siekania, rozbijania i innych zwyczajnych zajęć jakimi trudnił się Hans. Następnie gnomy zabrały ich do jakiegoś ponoć magicznego miejsca. Nie spodziewając się zobaczyć nic ponad jakiś ołtarz i kolejnych wrogów, jeździec trochę osłupiał. To wyglądało tak, jak wyglądać miał cel ich podróży. Wielka, demoniczna, trącąca magią na odległość brama. Chyba ..., bo przecież z iluzją Hans miał już do czynienia. Dla tego też wyrwał się z osłupienia i rzeczowo podszedł zarówno do przejścia jak i jego strażnika.

Cóż, brama jak każda inna. Demon jak każdy inny, możliwość śmierci jak gdzie indziej. Tyko za łatwo poszło. Zbyt szybko dotarli do bramy. Hans nie zdziwił by się, gdyby to była pułapka. Jeden demon na straży takiego miejsca ? Łowca spodziewał się przynajmniej wielkiej twierdzy ...albo chociaż stacjonującej armii okopanej i uzbrojonej tak, że nie będzie się dało przejść ani po, ani nad czy też pod ziemią. Tymczasem jednak stoi tu jeden demon, który wprawdzie wygląda niebezpiecznie, ale nie tak jak ten, którego zabili w forcie czy też położyli podczas ostatniej wyprawy przed zabiciem demona iluzji. Cóż, w każdym razie nie ulega wątpliwości, że Dantus po raz kolejny wykazał się męstwem i pierwszy zaszarżował na demona. Hans szybko ogarnął wzrokiem sytuację. Brama, zamknięcie, zabicie demona. Proste. Tylko jedno go trapiło. Mieli chyba spotkać kogoś kto powie im jak tę cholerną bramę właściwie zamknąć. Nic to! Teraz mieli większy ... a jak nie większy to na pewno niebezpieczniejszy problem.

- Niech ktoś spróbuje zająć się jego skrzydłami, bo chyba nie chcemy, aby nam gdzieś odleciał. A tak poza tym, to dobrze mi się z wami współpracowało i mam nadzieję, że wszyscy wyjdziemy cało z tej potyczki - oznajmił okuty w ciężki pancerz zbrojny i ruszył do ataku.

Skrzydła. Prawie niezauważalne błony rzeczywiście mogły go ponieść daleko. Wystarczająco daleko by nagle znaleźć się przy Łowcy. Nie ma się co cackać. Hans otworzył neseser i szybko znalazł w nim to, czego szukał. Schował to do kieszeni, bezpieczne i gotowe du użycia. Następnie złapał za kuszę, przyłożył ją do ramienia i wstrzymał oddech. Nie chciał trafić dzielnego wojownika, co przecież już mu się zdarzało. Zobaczył jak Vivien posłała w skrzydła strzałę. Tak, jest to rzecz naprawdę skuteczna, jednak nie tak jak dziesięć czy dwadzieścia bełtów. O pięćdziesięciu już w ogóle nie ma co mówić. Dodając do tego fakt, że przez pół drogi z nudów Hans czyścił, polerował i konserwował broń oraz amunicję, wywnioskować można było, że jej skuteczność znacznie wzrosła. Nacisnął spust, odczeka sekundę i zrobił to jeszcze raz. Przed każdym strzałem będąc pewnym, że nie trafi żadnego ze swoich wstrzymywał oddech i dopiero trzy lub cztery razy szybko naciskał cyngiel. Jednocześnie Hans z Kolbą nie stali w miejscu. Powoli okrążali demona, robiąc wszystko by nie trafić ani Dantusa, ani Ethana ... ani tarczy demona.
 
__________________
Także tego
Arsene jest offline  
Stary 03-02-2011, 11:23   #29
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość
Amadi był co najmniej zaskoczony. Inna brama i to tak niedaleko. Czy po drodze do tej jednej zamierzonej było ich jeszcze więcej? Aczkolwiek na dochodzenie nie było teraz czasu. Jaszczur rozpoczął modlitwę dzięki której jego topór zaczynał jarzyć się na zielono.
Ethan rzucił jednym nożem w stwora, ten najwyraźniej się nie przejął, uchylił głowę i nóż poleciał dalej. Chwycił więc dwa miecze i ruszył na stwora, przez niską mgłę i okropną podmokłą ziemię.
Ciemne drzewa rzucały długie i ciemne cienie, błony skrzydeł demona były cienkie i ledwo widoczne, na dodatek odskakiwał i robił niewiarygodnie szybkie uniki, żadna strzała, żaden bełt nie trafił w cel.
Dantus już zbliżał się do demona, a Hans dalej pruł bełtami w potwora okrążając go na Kolbie. Demon zaczynał mieć problemy ze strzałami Vivien, szczególnie, że Dantus był już blisko i machał młotem, a Ethanowi brakowało paru metrów do demona. Bełty strasznie go denerwowały. Amadi skończył modlitwę, jego topór emanował zielonym światłem i jaszczur zbierał się do ataku. Wtedy demon zaczął działać.

Jego cienka, ostra tarcza przecinała powietrze niezwykle szybko, napędzana wielką siłą rzutu. Przebiła się przez brzuch Hansa i wbiła się do połowy swojej długości w łowcę. Ten wyleciał z siodła, jego koń stanął dęba zaskoczony utratą jeźdźca a sam łowca poleciał parę metrów za konia. Wszyscy jego towarzysze na chwilę zamarli patrząc na martwego łowcę. Demon to wykorzystał, ciął mieczem na ukos z doły, prosto w młot inkwizytora. Święta broń poleciała zza potwora, ten zaś skoczył w miejscu i dwoma bogami kopnął paladyna, który upał za ziemię parę metrów dalej. Demon jeszcze będąc na ziemie, po kopnięciu kończynami z wyskoku, poruszył skrzydłami i wzbił się w powietrze. Teraz strzał Vivien nie miały większych szans na trafienie, ale próbowała.

Jaszczur doskoczył do martwego Hans i zaczął szeptać zaklęcie zmartwychwstania, przedtem wyjmując tarczę demona z jego ciała.
Demon leciał prosto na Ethana który czekał na niego z mieczami. Gdy pomiot się zbliżył z powietrza i już miał ciąć mieczem, najemnik uskoczył na bok i demon uderzył w ziemię, dodatkowo odrzucając człowieka, powodując jego upadek. Dantus już wstał i ruszył do młota obserwując pobojowisko. Demon wstał jednym ruchem i był mocno zdenerwowany na Ethana. Miał złamane skrzydło.

Hans się przebudził. Nad nim klęczał Amadi i poruszał rękami nad dziurą w jego brzuchu, która zaczynała się zasklepiać. Nie wyglądało to krzepiąco.
 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^
Fearqin jest offline  
Stary 03-02-2011, 12:36   #30
 
Saverock's Avatar
 
Reputacja: 1 Saverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemu
Już od początku łatwo było się domyślić, że walka będzie trudna i niestety taka była. No, ale nie można się poddać, nawet nie próbując. Dantus nawet przez chwilę nie myślał o zrezygnowaniu. Był gotowy na śmierć. Chociaż już samo branie udziału w tej wyprawie było czymś w rodzaju zgodzenia się na śmierć i on doskonale o tym wiedział. Jednak na pewno nie miał zamiaru zginąć szybko. Dlatego równie bardzo skupiał się na walce co na ciągłej modlitwie, której nie przerywał wcale. Jednak tylko do pewnego momentu. Gdy zobaczył co stało się z Hansem, nie mógł już odezwać się, ani słowem. Na moment zapomniał o walce i właśnie wtedy demon to wykorzystał. Pozbawił go broni i kopnął tak, że inkwizytor upadł na ziemię parę metrów dalej. Był w pełnej płytowej zbroi, ale podniósł się dosyć szybko. Dla niego trwało to wieki, bo dużo zdążyło się stać na pobojowisku. Natychmiast ruszył po młot i podnosząc go, spojrzał w stronę jaszczuroczłeka, który zajmował się Hansem. Już pojawił się kolejny powód, aby zabić demona. Żadna chęć przeżycia, tylko zemsta za to, co przeciwnik zrobił łowcy. Samotny na nowo dzierżąc swój młot, ruszył w kierunku demona. Teraz już przeciwnik na pewno nie będzie mógł uciec, używając do tego skrzydeł, więc stracił część przewagi, którą posiadał na początku walki. Dantus wziął silny zamach. Jednak nie atakował w samego demona. Chciał zniszczyć jego broń, która stanowiła chyba największe zagrożenie dla walczących i właśnie w nią kierował swoje uderzenie. Bez broni przeciwnik nie byłby już tak bardzo groźny, a to było bardzo ważne, aby móc go pokonać.
 
Saverock jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:51.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172