Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-01-2011, 16:48   #22
Feataur
 
Feataur's Avatar
 
Reputacja: 1 Feataur jest po prostu świetnyFeataur jest po prostu świetnyFeataur jest po prostu świetnyFeataur jest po prostu świetnyFeataur jest po prostu świetnyFeataur jest po prostu świetnyFeataur jest po prostu świetnyFeataur jest po prostu świetnyFeataur jest po prostu świetnyFeataur jest po prostu świetnyFeataur jest po prostu świetny
Shirase skinął głową, na znak, iż widzi bushi. Jednak po chwili pokręcił głową, wskazując na miejsce, gdzie powinny znajdować się kwatery.
- Najpierw Yasuke-sama - powiedział krótko - On jest najważniejszy.

Uchikatsu nawet nie potwierdzał, to było oczywiste. Żałował Himaru, lecz jedyne co mogli zrobić, to zadbać by ich śmierć nie poszła na marne. Uratować młodego władcę. Tokoyogi przyspieszył tempa.

- Na mój znak - odwrócił się do Tokoyogi - chwyć mnie za szatę i nie puszczaj dopóki ci nie pozwolę. Inaczej możesz mieć kłopoty.
Nie czekając na reakcję Uchikatsu ruszył w stronę grupki żołnierzy. Jego dłoń schowana w kimonie szybko wybrała potrzebne składniki - prochy człowieka i zastygłą smoła.
- Tsukashi! - krzyknął do ptaka, a ten natychmiast zjawił się przy swym właścicielu. Kenbatsu wyrwał jedno z piór ptaka i dołożył je do reszty składników. Tsukashi, widząc co się święci, wzbił się nieco w powietrze unosząc się przed magiem.

Tokoyogi nie spierał się z Shirase. Nie, kiedy w grę wchodziły czary. Wiedział z doświadczenia, że to niedobry pomysł.
- Sankaku-san, broń Yuusha. Poproś ich o wsparcie dla bushi Himaru, oni trzymają naszą drogę ucieczki. Onegai shimasu - rzucił pospiesznie, gotując się do wykonania nietypowej instrukcji teścia.

- Teraz! - krzyknął do zięcia, jednocześnie podpalając zebraną na dłoni mieszaninę składników. W jednej chwili z dłoni maga zaczął wydobywać się nieprzenikniony dym. Rósł potężnie, rozprzestrzeniając się na kilkanaście metrów dookoła biegnącego maga. W tej samej chwili wpadli między wrogich bushi, a wszystko otoczyła ciemność. Shirase uśmiechnął się, czując, że Tokoyogi posłuchał jego rady. W tym momencie jedynym punktem odniesienia był Tsukashi. Kruk zaś, jakby nigdy nic, ruszył przed siebie, wskazując drogę do kwater.

Tokoyogi nadal koncentrował się na otoczeniu, nie rezygnując z zamiaru ochrony teścia. Mężczyzna był gotów przesunąć lub zastawić Shirase w razie potrzeby, jednocześnie wciąż nie tracąc z nim kontaktu. Lata poruszania się i treningu z zawiązanymi oczyma czyniły to zadanie nie takim trudnym.

Shakuryuu przyglądała się wszystkiemu stojąc na moście nieopodal. Dzięki jego kształtowi, miała na wszystko widok z góry. “Dobrze, oddział zmierza do pawilonów mieszkalnych... Trzeba oczyścić pole tutaj...” podwinęła ponownie rękawy kimona, ukazując wytatuowane przedramiona. W tym samym momencie jej uwagę przykuła wielka chmura czarnego, gęstego dymu. W ostatniej chwili zdołała dostrzec Shirase wbiegającego wraz z kompanami prosto w jej wnętrze...
- Ho, ho... czyż to nie Shirase Kenbatsu? Nawet z tej odległości poznam ten zakazany pysk... - uśmiechnęła się pod nosem. Umi, stojący obok i wyczekujący rozkazów dla służb specjalnych skrzywił się przy tym lekko. Jego nowa taichou wywoływała u niego... dziwne dreszcze i niechęć. “Szalona kobieta...” pomyślał cofając się o krok w tył.
- Hora! - ryknęła niczym prawdziwy smok - Odsunąć się!
Walczący najbliżej pani taichou bushi z klanu Shinobu, w popłochu odskakiwali na boki, wiedząc jakie piekło rozpęta się tutaj za kilka sekund...
Ponownie dwie iskry zatańczyły przed dłonią Shakuryuu, a po upływie kilku sekund w kierunku chmury dymu wystrzeliły dwa potężne słupy ognia. Jeden z bushi Shinobu, znalazł się zbyt blisko. Język ognia stopił skórę na jego twarzy. Wojownik padł na ziemię skulony, krzycząc ogarnięty bólem...
Potężna, ognista kula wydobyła się ze słupa ognia sięgającego aż do wysuniętych ramion Shinobu-taichou, po czym wpadła w chmurę czarnego dymu.
Tokoyogi jak i Kenbatsu natychmiast skierowali swoje oblicza w kierunku nadchodzącego źródła energii... O ile nie łatwiej było im dostrzec potężną, bijącą światłem i gorącem kulę, zmierzającą prosto w nich.

Uchikatsu-sensei poruszał się w absolutnym skupieniu, skoncentrowany na tym, by ochronić czarownika przy nim. Kiedy zrozumiał naturę ataku, naparł całą mocą do przodu. Kenbatsu poleciał w przód. Tokoyogi zanurkował, by się przeturlać, w próbie uniku...

Shirase również wyczuł nadchodzące niebezpieczeństwo. Poczuł, jak dłoń Uchikatsu popycha go do przodu. Wykorzystał to i skoczył przed siebie.

Kula uderzyła o ziemię, niecały metr od czołgającego się niemal w tym momencie Uchikatsu. Potężna eksplozja wyrzuciła jego ciało w górę, ciskając nim ostatecznie pod jeden z pawilonów, stojących nieopodal. Jednak gorsze skutkach mogły okazać się same efekty tak bliskiej eksplozji - niesamowity, dezorientujący huk w uszach, i przeraźliwy ból w całym ciele.
Siła eksplozji rozwiała cała chmurę, pozostawiając Kenbatsu bez osłony. Skrawek jego szaty zajął się ogniem, jednak Shirase zdołał wydostać się z centrum trwającej w pobliżu mostu potyczki.
 
Feataur jest offline