Zamrugał zdziwiony. Najwyraźniej faktycznie nie miał bladego pojęcia o zwyczajach napotkanych ludzi. Powolnie uniósł się z kolan, sondując kapłankę lekko otumanionym wzrokiem. Przyznać musiał, że trochę inaczej sobie ją wyobrażał. Szamanki jego ludu były raczej starsze... i mniej urodziwe. Może ta była jedynie pomocnicą kapłanki? W końcu otrząsnął się z początkowego oniemienia i podjął opowieść na nowo. Pomocnica, czy nie, zapewne mogła im jakoś pomóc. - Jeden dzień drogi stąd, na zachód... - rozpoczął, wskazując ręką kierunek, z którego przybyli. - Napotkałem wypaloną wioskę z wymordowanymi mieszkańcami. Wróg nie oszczędził nikogo, nawet bestii hodowlanych. Pozostawił za sobą tylko znak Jaszczura o Ośmiu Głowach... i tę dwójkę dzieci, które rodzice skryli w izbie pod domem. - wskazał urwisów łapczywie zajadających się chlebem. - Po przekroczeniu Posępnego Lasu, w którym potężne bestie, wyczuwając zapewne słuszność i gorliwość naszej zemsty, nie odważyły się nas zaatakować, dotarliśmy tutaj. - skończył wywód, wskazując szerokim ruchem otaczającą go izbę. - Czy ty, Pani, wiesz coś o jeźdźcach służących demonowi o ośmiu głowach? A może jesteś w stanie wesprzeć nas swoimi zaklęciami? |