Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-01-2011, 22:12   #40
deMaus
 
deMaus's Avatar
 
Reputacja: 1 deMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumny
Po przejęciu i zainstalowaniu się w transportowcach, ruszyli w stronę najbliższej bramy. Tak czy tak mieli przejąć i zabezpieczyć miejsce pod lądowanie dalszych sił.
Będąc już promie otrzymał wezwanie pomocy, od Venditiusa. Chcąc nie chcąc, musiał ruszyć im na pomoc. Była to co prawda idealna okazja do pozbycia się marinsa w sposób nie rzucający na niego złego światła. Wszak sam był zajęty walką o życie, swoje i jego ludzi, do tego, miał cele, które były priorytetowe dla misji statku. Na pewno udało by się przekonać młodego kapitana, że nie mógł ruszyć na pomoc Venditiusowi, bo najważniejsze było, odbicie planety dla chwały Krardów.

Jednocześnie zdawał sobie sprawę, z tego iż Venditius i jego ludzie mogą być kluczowi, dla utrzymania miasta.
- Ruszamy, najszybciej jak się, zajedziemy ich z dwóch stron, od najbardziej zaludnionych naszymi wrogami, i wpakujemy im dużo ołowiu w plecy. - powiedział do sierżanta, który dowodził poddziałem w transportowcu, którym jechał. Ten natychmiast przekazał, przez radio informację do drugiego transportowca, mówił z uśmiechem, widać było iż jest w swoim żywiole.

Kiedy zbliżali się na miejsce Max wydał rozkaz rozdzielenia się.
Jego transportowiec, jako, że sprawniejszy ruszył na miejsce, skąd w stronę Venditiusa szły dwa Sentinele, wspomagane piechotą. Drugi miał okrążyć wrogów i zaatakować ich w momencie, kiedy skupią się na pojeździe Maxa.

Pierwszy etap poszedł perfekcyjnie, ostrzał ciężkich karabinów, z przodu i na dachu, sprawił, że jeden sentinel się zachwiał, po czym eksplodował, zabijając i raniąc kilkunastu piechurów wokół.
Drugi po ostrzale także się zachwiał, ale ustał pionowo. Nie odpowiedział ogniem, ani nie odwracał się w ich stronę, co znaczyło pewnie, iż jeden pocisk zabił prowadzącego pojazd.

Ich chimera wpadła w tłum zdezorientowanych piechurów, z których tylko garstka wiedział co się dzieje, i strzelała do pojazdu. Doświadczeni weterani, już wcześniej przygotowali klapki strzelnicze, i kiedy tylko pojawiła się możliwość, czyli kiedy wróg pojawił się w polu widzenia, rozpoczęli ostrzał.

Żniwo śmierci było olbrzymie, weterani nie pudłowali, bo wrogów było na tyle dużo iż trudno było chybić, do tego wrogowie, byli przerażenie i zdezorientowani, a kierowca na tyle dobry, iż manewrował pomiędzy nimi, rozjeżdżając do poniektórych.

Po kilku chwilach, takie samo piekło rozpętało się z drugiej strony, otoczonych dzikusów i Venditiusa, co razem sprawiło iż po krótkim czasie, walka była zakończona. Transportowiec Maxa podjechał pod marina i otworzył właz, przez który wrzasnął.

- Rozwalcie to działo, i zawalcie bramę obok niej, potem zabezpieczcie północną bramę, my bierzemy południową i zachodnią. - Rozkazał, po czym nie czekając na jakąkolwiek odpowiedz ruszył do wykonywania swojego planu.

Przez radio nadał na orbitę, aby wstrzymali się z ostrzałem.
 
deMaus jest offline