Lorenzo
Sandrone zmarszczył brwi. Stacjonując w pobliżu był częstym gościem Leonarda i zawsze pobliżu kręcił się ów sługa. Jego nieobecność na pogrzebie i to jeszcze wtedy gdy miał wygłosić mowę była co najmniej dziwna. Zwrócił się do dyplomaty
- Wiesz może Signiore Vincenzo co z owym Carnottim, bo wnoszę z obecności tutaj, że Leonarda znałeś i odwiedzałeś jako krajan ? Ja prosto z regimentu przyjechałem i rozeznania co w mieście się dzieje nie mam, Ty zaś Panie wydajesz się być dobrze poinformowany ?
Kątem oka zobaczył paru zbliżających się do ich ławki inkwizytorów. |