Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-01-2011, 16:21   #20
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Cała procedura zaciągnięcia się do Kompanii poszła jak z płatka. Otrzymał nawet kilka novigradzkich koron zaliczki, które nieco obciążyły jego pustawą sakiewkę. I tak pewnie zaraz będzie je musiał wydać, ale łatwo przyszło - łatwo pójdzie. Opuścił wielki magazyn, w którym odbywał się zaciąg i niespiesznie ruszył w stronę... No właśnie, gdzie miał pójść. Przecież nie miał nic do roboty. Skierował więc swoje kroki na nabrzeże, usiadł na jakiejś skrzynce i wpatrywał się w wejście do wielkiego, gwarnego portu. Na wodzie unosiła się znaczna liczba statków, łodzi, kryp i barek. Gorące powietrze cuchnęło rybami. Wszędzie pełno było przeklinających dokerów i marynarzy. A nad wszystkim unosiły się stada krzyczących mew. Shimko siedział i patrzył jak sporych rozmiarów koga, zaopatrzona w jeden maszt wchodzi do portu. Marynarze uwijali się właśnie zwijając żagiel, a w stronę pękatego korabiu płynęła niewielka łódka, pełna celników. Widział jak celnicy przeskakują na pokład i zaczyna się jakaś awantura. Chwilę potem odwrócił wzrok, przyciągnięty okrzykami dochodzącymi z pomiędzy magazynów.

Pięciu mężczyzn odzianych w czarne kubraki, w okrągłych skórzanych czapkach na głowach, okładało długimi pałkami jakiegoś nieludzia. Shimko wstał i wolno ruszył w tamtą stronę, chcąc przyjrzeć się zajściu z bliska. Bity krasnolud wył niemiłosiernie, ale strażnicy nie przestawali go tłuc. Jeden z nich, ten z białą naszywką na rękawie, dał znak i pozostali odsunęli się.
- Za urąganie Wiecznemu Ogniowi poniesiesz karę, gnido - powiedział zimno. - Słyszano jakeś mówił słowa, których nie godzi mi się, Strażnikowi Wiecznego Ognia powtarzać. Zatem pójdziesz w pęta i do ciemnicy. A za dwa dni sąd Cię czeka, Brullu Viscere. Związać!
Krasnolud wył dalej i wyrywał się, ale strażnicy sprawnie nałożyli mu pęta i zabrali, powłócząc nim po nieczystościach zalegających na ulicy, głownie ptasim gównie i rybnych odpadkach. Tak oto Shimko poznał się z zasadami działania straży świątynnej. Po tym doświadczeniu udał się do swojej karczmy, coś przekąsić i przepłukać gardło piwem.

Wrócił do gospody „Oko Smoka”, zlokalizowanej na Nowym Mieście i zamówił garniec piwa, pieczony udziec i miskę kaszy. Posiłek zabrał na górę, do pokoiku. Nie lubił jeść w towarzystwie, w ogóle nie lubił towarzystwa. Po skończonym posiłku, rozwalił się wygodnie na łóżku i zaczął zastanawiać, co też przyniesie nowe zajęcie. Z pewnością było inne od tego, czym zajmował się do tej pory. Ale przynajmniej nie będzie miał do czynienia z ghulami. Niecierpiał sukinsynów, nawet bardziej od ludzi. Gorzej cuchnęły i mogły zarazić jadem.

Noc przespał spokojnie, zresztą jak zwykle. Rankiem zjadł jajecznicy na śniadanie, zapłacił karczmarzowi i wyruszył do portu, na miejsce zbiórki. Dzień zapowiadał się gorący, na niebie nie było ani jednej chmurki.
 
xeper jest offline