Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-01-2011, 20:24   #18
ThRIAU
 
ThRIAU's Avatar
 
Reputacja: 1 ThRIAU nie jest za bardzo znanyThRIAU nie jest za bardzo znanyThRIAU nie jest za bardzo znanyThRIAU nie jest za bardzo znanyThRIAU nie jest za bardzo znanyThRIAU nie jest za bardzo znany
Wyglądając przez okno zdobione witrażem kwiatów namalowanych przez mróz Endymion zastanawiał się na głos- kogo tu niesie?- mając twarz wlepioną w zmrożoną szybę.
W miarę zbliżania się postaci można było rozróżnić coraz więcej szczegółów, jeźdźcy nie sprawiali dobrego wrażenia. Elf doszedł zapewne do podobnego wniosku ale z jego wzrokiem na pewno dużo szybciej dojrzał to co Endymion obecnie. Wyczuwając po co tak szybko Andaras udaje się na górę karczmy sam też postanowił na wszelki wypadek przygotować się. Szybkim krokiem pokonuje schody, wpada do swojego pokoju niemal z drzwiami, łapie półtoraręczny miecz stojący w pochwie w kącie pokoju. Zdecydowanym ruchem oswobadza ostrze, odrzucając pochwę i zatrzaskując drzwi za sobą zbiega z powrotem na dół karczmy. Siadając za szynkwasem kładzie nagie, błyszczące zimnym blaskiem stali ostrze za ladą szynkwasu tak by nikt stojący przed nim nie widział go, a tak by sam mógł jednym sięgnięciem ręki dobyć go. Zapewne to zupełnie niepotrzebne i na wyrost ale nigdy nie wiadomo. Teraz będąc przygotowany na niekorzystny rozwój sytuacji, złapał głębszy oddech gdy nagle jak grom z jasnego nieba poraziła go myśl.

- Psia mać krasnolód – warknął - uświadomiwszy sobie ,że między jeźdżcami a karczmą był Kh’aadz . Jeśli to jakaś wędrowna banda jakich wiele na szlakach to sam przeciwko czterem konnym nie miał większych szans.
Zarwawszy się z miejsca złapał miecz i podbiegł ku drzwiom karczmy otwarł je na oścież stając w progu.

Jeźdźcy byli już kilka kroków przed głównym wejściem. Jeden z mężczyzn był koło 50tki, trzech było młodszych, wszyscy dobrze zbudowani, chłopy na schwał, z ubioru i twarzy, grozy dodawały im czarne brody, wąsy i gęste brwi i wyglądali do siebie bardzo podobnie. Odziani byli w skóry, płaszcze, futra, mieli skórzane oraz metalowe elementy zbroi, dwóch miało czarne zimowe płaszcze, dwóch futra, Któryś miał hełm, któryś kaptur, jeden kuszę zarzuconą na plecy, drugi tarczę, wszyscy mieli miecze. Byli brudni i spoceni, mieli przetłuszczone włosy.
Endymion poczuł na sobie ich srogie spojrzenia, zmierzyli go niby obojętnym ale czujnym wzrokiem. Ciężko się dziwić stał w przejściu a nieznajomi zmierzali wprost na niego. Ustąpił z przejścia umożliwiając wejście jeźdźcom do karczmy. Bo przecież nie miał prawa im zabraniać wchodzenia do środka a argumentacja iż karczma jest zamknięta na pewno zakończyła by się zbrojną wymianą argumentów. A na to nie miał zupełnie ochoty, ostatnie wypadki w karczmie dziwnie mocno zaciążyły potęgując zmęczenie. Zazwyczaj był niemym obserwatorem takich wydarzeń. Nigdy wcześniej nie wdawał się tak mocno w wir wypadków, nigdy nie zdradzał kim jest, nigdy z niczyim zdaniem się nie liczył. Teraz niewiadomo czemu postępował wbrew swoim przyzwyczajeniom i wyraźnie nie służyło mu to dobrze. Spostrzegł iż Kh'aadz idzie spowrotem do karczmy, a to już dawało nadzieję na to, że nie maja takich złych zamiarów, i ich odwiedziny nie skończą się rozróbą.

Wszedł za nimi do wnętrza dopiero teraz dotarło do niego co przed chwilą słyszał gdy jeźdźcy byli jeszcze przy stajni a on sam był w środku karczmy. Jako, że stajnia jest po prawej stronie karczmy o oni zachowywali się dość głośno dało się usłyszeć fragmenty ich rozmów.
- Ha ha ha – grzmiał jeden z mężczyzn – stawiasz dzisiaj gorzałę i zagrychę, twoja szkapa była najwolniejsza, zresztą jak zawsze ha ha ha jak zawsze.
- Mam ochotę na tłuste pieczone prosie, piwo i kobietę – dodał któryś – konam z głodu.
- Widzieliście jak patrzył na nas ten krasnolud…… stał tam jak………ha ha ha.
Dało się też słyszeć groźby i przekleństwa, rzucane pod adresem umęczonego konia i wybuchy śmiechu.

Endymion wychowując się u podnóża Misty Mountains w krainie zwanej Region słyszał opowiadania podróżnych ze szlaków o dzikich bandach Dunlandzkich, co do opisu, których ta zgraja pasowałaby idealnie. Tylko, że stąd jest dość daleko od wzgórz Calenardhonu, Rodanu. Pamiętał też doskonale, ze szkolenia na Strażnika, że zazwyczaj prości Dunlandingowie uzbrojeni są w maczugi, albo widły, i w mniejszej ilości nie stanowią większej siły bojowej co odrobinę kolidowało z obecnymi tu dobrze ubranymi i nieźle uzbrojonymi mężczyznami. Zresztą nie ma co wyrokować na przód może więcej w nich rozsądku i rozwagi niż w wesołym bractwie aktorów śmierci i samookaleczenia.
 

Ostatnio edytowane przez ThRIAU : 26-01-2011 o 20:27.
ThRIAU jest offline